| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Jacek Zieliński na początku sierpnia przejął Koronę. Drużyna z Kielc wciąż tkwi w strefie spadkowej i czeka na pierwsze zwycięstwo w sezonie. – Sytuacja jest trudna, lecz nikt nie mówił, że będzie łatwo. Zawodnikom brakuje trochę pewności siebie, ale trudno się temu dziwić po ostatnich wynikach – podkreślił trener złocisto-krwistych w rozmowie z TVPSPORT.PL przed meczem ze Stalą Mielec.
👉 Feio zareagował po meczu Śląska z Legią. "To kłamstwo!"
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Czym władze Korony przekonały pana do tego, by objął pan zespół?
Jacek Zieliński: – Nie trzeba było zbyt mocno mnie przekonywać. Porozmawiałem z dyrektorem sportowym Pawłem Tomczykiem i uznałem, że warto podjąć się tego zadania. Koronie przyglądałem się już wcześniej. To fajny, młody zespół, w którym nie brakuje ciekawych zawodników.
– Jaką atmosferę zastał pan w szatni?
– Wiadomo, że nie można było oczekiwać wielkiego optymizmu, ale nikt nie chodzi też z opuszczoną głową. Sytuacja jest trudna, lecz nikt nie mówił, że będzie łatwo. U piłkarzy widzę mocną chęć poprawy i udowodnienia, że możemy walczyć jak równy z równym z każdym w Ekstraklasie. Oczywiście, punktów brakuje, ale wierzę, że już od najbliższego spotkania to się zmieni.
– Jest pan w klubie już ponad trzy tygodnie. Zdołał pan zdiagnozować największy problem zespołu?
– Gdybym miał wskazać jeden konkretny punkt, to byłoby to stwarzanie sytuacji i wykańczanie ich. Dwa gole strzelone w pięciu meczach to słaby wynik. Do poprawy jest też gra w defensywie. Mam nadzieję, że już niedługo złapiemy odpowiedni balans i zaczniemy częściej zdobywać bramki oraz lepiej się bronić.
– Zauważa pan, że długi czas oczekiwania na zwycięstwo mocno wpływa na pewność siebie piłkarzy?
– Trudno powiedzieć, by po zawodnikach było widać jakieś załamanie, mówiłbym raczej o motywacji. Niemniej jednak każdy chciałby zaliczyć już pierwszą wygraną i przerwać złą serię, bo wtedy wszystkim będzie funkcjonowało się łatwiej.
– Pierwsze trzy punkty mogliście zgarnąć już w poprzedniej kolejce, ale pozwoliliście Śląskowi na to, by strzelił wyrównującego gola w doliczonym czasie gry. Jak bolesny był dla pana ten remis?
– Dziś nie ma sensu płakać nad rozlanym mlekiem, ale faktycznie, zapłaciliśmy za brak odpowiedzialności w końcówce. Rywale grali w "dziesiątkę", długo pracowaliśmy na to, by strzelić im gola, a gdy już to zrobiliśmy, to później pozwoliliśmy im na odrobienie strat. Daliśmy sobie wydrzeć zwycięstwo... To boli, ale teraz tego nie zmienimy.
– Jakie pozytywy wyciągnął pan z dwóch pierwszych spotkań, w których poprowadził Koronę?
– Zawodnikom z pewnością nie można odmówić charakteru i zaangażowania. Ten zespół ma odpowiednie umiejętności, teraz trzeba popracować nad tym, by odpowiednio je obrobić. Z czasem będzie wyglądało to coraz lepiej.
– Wcześniej wspominał pan o tym, że drużynie przydałyby się jeszcze wzmocnienia. Na których pozycjach?
– Nie chcę wskazywać konkretnych pozycji, ale rzeczywiście, przydałoby nam się jeszcze dwóch jakościowych graczy. Chciałbym, by podnieśli oni poziom rywalizacji i dali mi dodatkowe pole manewru. Mam nadzieję, że do końca okna transferowego uda się kogoś pozyskać.
– Jak docelowo ma grać prowadzona przez pana Korona?
– Dziś kluczowe jest to, żebyśmy byli skuteczni i powtarzalni, a także, by w naszych boiskowych działaniach nie brakowało odpowiedzialności. O stylu nie chcę mówić, bo uważam, że w ostatnim czasie w naszym kraju skupiamy się na nim zbyt mocno, przez co umykają nam inne ważne rzeczy. Styl będzie dopasowany do potencjału i możliwości drużyny. Na pewno nie będzie tak, że na siłę wymyślę jakiś system i będę chciał dostosować do niego zawodników.
– Przed wami starcia m.in. ze Stalą Mielec czy Puszczą Niepołomice. Jak duże znaczenie ma dla pana to, by zacząć wygrywać w spotkaniach z zespołami, które mogą okazać się bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie?
– To kwestia kluczowa, która może mieć decydujący wpływ na układ tabeli. To warunek niezbędny do utrzymania i mam nadzieję, że w najbliższych meczach zapoczątkujemy pozytywną serię.
– Przełamanie Stali w poprzedniej kolejce chyba nie było dla was dobrą wiadomością...
– W ogóle o tym nie myślę. Stal ma swoje problemy, a my mamy swoje. Przygotowujemy się do tego meczu jak do każdego innego. Kluczowe jest to, by skupiać się na sobie, a nie na rywalach.
– Gdy prześledzi się pana ścieżkę kariery, widać, że od pewnego czasu nie prowadzi pan czołowych klubów. Nie brakuje panu tego?
– Nie, dla mnie to żaden problem. Wykonuję swój zawód najlepiej jak potrafię i podejmuję się pracy w miejscu, w którym otrzymam ofertę. Oczywiście, ta propozycja musi być też dla mnie zadowalająca. Nie zaprzątam sobie jednak głowy tym, że w ostatnim czasie nie miałem szansy pracy w najlepszych klubach w Polsce.
– Od pewnego czasu czołowe kluby chętnie stawiają na niedoświadczonych szkoleniowców. Jak ocenia pan ten trend?
– Trudno się do tego odnieść, bo młodzi trenerzy dość często sprawdzają się w powierzonych im projektach. Nie da się jednak ukryć, że w ostatnim czasie doświadczenie jest marginalizowane, ale szkoleniowca zawsze bronią wyniki. Życzę młodym trenerom, by radzili sobie jak najlepiej. Wiem, z czym wiąże się praca pod wielką presją w najsilniejszych drużynach w kraju.
– Myśli pan, że jeszcze pojawi się możliwość poprowadzenia któregoś z najmocniejszych zespołów?
– Jest taka piosenka "Wszystko się może zdarzyć" i dokładnie tak do tego podchodzę. Nie odpowiem na to pytanie twierdząco, jednak nie można też tego wykluczyć.
– Na czym opiera pan swój optymizm dotyczący tego, że Korona utrzyma się w Ekstraklasie?
– Przede wszystkim na tym, że to całkiem niezły zespół pod względem piłkarskim. Na razie zawodnikom brakuje trochę pewności siebie, ale trudno się temu dziwić po ostatnich wynikach. Będziemy nad tym wszystkim pracować. Mocno wierzę w to, że drużyna za chwilę "odpali" i opuści strefę spadkową.
16:00
Bruk-Bet Termalica
18:30
Cracovia
12:45
KGHM Zagłębie Lubin
15:30
Korona Kielce
18:15
Raków Częstochowa
12:45
Lechia Gdańsk
15:30
Arka Gdynia
18:15
Piast Gliwice
18:15
Pogoń Szczecin
16:00
Bruk-Bet Termalica