| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Kacper Tobiasz oraz Artur Jędrzejczyk nie dokończyli niedzielnego spotkania Legii Warszawa ze Śląskiem Wrocław na wyjeździe. Obaj piłkarze zderzyli się głowami w końcówce pierwszej połowy. Mamy najnowsze informacje dotyczące stanu zdrowia liderów stołecznego klubu.
Legia Warszawa zremisowała na wyjeździe 1:1 ze Śląskiem Wrocław. W końcówce pierwszej połowy gracze stołecznego klubu próbowali przejąć piłkę pod własnym polem karnym. Do futbolówki wyskoczyli Kacper Tobiasz oraz Artur Jędrzejczyk. W ułamku sekundy obaj gracze zderzyli się i padli na murawę.
– Jędrzejczyk stracił przytomność na murawie – przyznał Goncalo Feio, szkoleniowiec legionistów. Obaj gracze od razu otrzymali pomoc medyków Wojskowych. Tobiasz wstał jako pierwszy. Sam zszedł z murawy, choć cały czas trzymał rękę w okolicach głowy i tamował krwawienie. Dłużej opatrywany był kapitan stołecznego klubu. Obok niego pojawiły się nosze, ale finalnie doświadczony obrońca zdołał wstać i wsparty o fizjoterapeutów ostatecznie dotarł do szatni na nogach. Jędrzejczyk również miał rozbitą głowę.
Obaj piłkarze byli obolali po zajściu w końcówce pierwszej połowy. Błyskawicznie zapadła decyzja, że gracze muszą zostać przewiezieni do szpitala. Miejsca Tobiasza oraz Jędrzejczyka zajęli na murawie Gabriel Kobylak oraz Radovan Pankow. – Nie było łatwo pojawić się na boisku w takich okolicznościach, ale po to trenuję, by dostawać szanse. Pech jednego jest szczęściem drugiego – komentował potem rezerwowy bramkarz Legii.
Pozytywem był fakt, że kontuzjowani piłkarze Legii cały czas mieli świadomość i był z nimi kontakt. Sytuacja Tobiasza okazała się łatwiejsza do diagnozy. Bramkarz warszawskiej drużyny dość szybko mógł zostać poddany działaniom lekarzy. – Miał na czole dość głęboką ranę. Potrzebne było szycie – potwierdził Feio. To sprawia, że 21-latek nie powinien mieć zbyt długiej przerwy. Istnieje opcja, że sztab szkoleniowy nie będzie chciał ryzykować zdrowia bramkarza i ten odpocznie przy okazji najbliższego meczu, by nie występować w szwach. W takim wypadku między słupkami w rewanżowej rywalizacji z Dritą w el. Ligi Konferencji pojawiłby się Kobylak.
Bardziej skomplikowana była sytuacja Jędrzejczyka. Przez utratę przytomności piłkarz musiał skorzystać z tomografu komputerowego. Lekarze czekali przez dłuższą chwilę na wyniki badań. Kluczową informacją było to, że medycy z wrocławskiego szpitala zwolnili obu zawodników do domu i żaden z nich nie musiał zostać na nocnej obserwacji. – Nie jest idealnie, ale nie jest też bardzo źle – usłyszeliśmy pytając o byłego reprezentanta Polski.
Najbliższy dzień lub dwa ostatecznie wskażą, jak długa będzie finalna przerwa obu zawodników Legii. W przypadku Jędrzejczyka również istnieje spore zagrożenie dotyczące wylotu do Kosowa. Obaj gracze mogą mieć także przez pewien czas dostrzegalne ślady po wzajemnym zderzeniu we Wrocławiu.
– Do tej sytuacji w ogóle nie powinno dojść – stwierdził po meczu Feio. Portugalski trener nie rozwinął jednak swojej myśli. Na razie Legii pozostaje przygotować się do zbliżającej się konfrontacji z Dritą na wyjeździe. Warszawska drużyna wyleci do Kosowa już w środę. Mecz zostanie rozegrany dzień później.