Dwa medale mistrzowskich imprez to dorobek Ewy Swobody w 2024 roku. Mimo świetnych statystyk sprinterka czuje niedosyt. Wie, gdzie popełniła błędy i co należy zmienić w kolejnych miesiącach. Zdradziła też, że planuje opuścić jedne z ważnych zawodów w kolejnym sezonie.
Tuż po zakończeniu sezonu Swoboda żartowała, że w końcu będzie mogła napić się Aperola (aperitif pochodzenia włoskiego – przyp. red.). Sezon był wymagający, a ostatni występ najszybsza Polka zakończyła z wynikiem 11.03. – Chciałam lepiej pobiec. Spiker zagotował mnie przed startem. Zestresowałam się. Nie zdążyłam zareagować tak, jak powinnam. Wynik 11.03? Jest słabo. Poza tym, było ok. Dałam z siebie wszystko, co miałam – przekazała.
Na Stadionie Śląskim zabrakło już mocy, by myśleć o biciu rekordu kraju, który od 1986 roku należy do Ewy Kasprzyk (10.93 sekundy). Swoboda zaskoczyła słowami przed kamerami TVP Sport. – Niestety, rekord Polski będzie mi uciekał. Nie wiem, czy on jest w moim zasięgu... – oznajmiła.
Nawet nieco bardziej negatywne podejście do ostatnich występów nie zmienia faktu, że 27-latka nadal ma pokłady sił, które mogą jej umożliwić walkę o poprawienie najlepszego wyniki w historii kraju. Rok 2024 był dla niej przepełniony startami. Sama zawodniczka podkreśliła, iż było ich po prostu zbyt wiele.
– Ciężko mi jeszcze cokolwiek podsumować. Sezon był na pewno... za długi. Był bardzo "szarpany" przez mistrzostwa świata na Bahamach. Nie mogłyśmy się spokojnie przygotować. Zabrakło czasu na robotę. Mimo to, zaliczyłam trzy imprezy i wróciłam z dwoma medalami. To najlepsza puenta. Jestem zadowolona. Nie zmienia to faktu, że jestem po prostu zmęczona. Czekałam na moment, w którym wejdę do auta i powiem: "Koniec". Czas odpoczywać w domu – przekazała w rozmowie w strefie mieszanej.
Po sukcesach w Glasgow i Rzymie (kolejno srebro halowych mistrzostw świata i mistrzostw Europy) trzeba pomyśleć o korektach w następnych przygotowaniach. Sprinterka wyciągnęła już pierwsze wnioski. – Nie będziemy tak wcześnie startować. Szkoda marnować czas. Wolę się lepiej przygotować. Przed nami halowe mistrzostwa Europy w Holandii. Potem Nankin w Chinach, gdzie będą halowe mistrzostwa świata. Bardzo źle mi się kojarzy. Nie lubię tego miejsca. Raczej tam nie wystartuję. Potem Drużynowe Mistrzostwa Europy w Madrycie i późne mistrzostwa świata w Tokio w połowie września. Moja trenerka ma łeb. Dobrze to zaplanuje. Chciałabym wreszcie postawić na siebie i przygotowywać się pod siebie i pod swój dystans. Chcę pokazać, iż mogę biegać szybko. W tym sezonie zabrakło mi czasu – podsumowała.
Wypowiedzią na temat ewentualnego braku rywalizacji w grupie podgrzała spekulacje. Szybko wytłumaczyła jednak, co ma na myśli. – Nie rezygnuję ze sztafety, ale zobaczymy, co się wydarzy. Będę biegać z dziewczynami. Mam nadzieję, że wszystko będzie po naszej myśli. Nie po... czyjejś – zakończyła.