Na przesłuchanie do prokuratury w Szczecinie pojadę i z lekkim sercem, i z wielką ciekawością, ponieważ nikomu niczego nie zrobiłem. Gdyby na jednym placu zebrać ludzi, którym pomogłem, byłoby pełno. Gdyby na drugim zebrać tych, którym zaszkodziłem, byłby pusty. Zawsze spałem spokojnie i nic się nie zmieniło – mówi TVPSPORT.PL Zbigniew Boniek.
Robert Błoński, TVP Sport: – Oglądał pan igrzyska olimpijskie w Paryżu?
Zbigniew Boniek (były wybitny reprezentant Polski, były prezes PZPN, wiceprezydent UEFA): – Bardzo mi się podobały. Wychowywałem się w czasach, w których dzieciaki żyły nie tylko piłką nożną. Lubię oglądać lekkoatletykę, kolarstwo, badminton, pływanie i inne sporty. Na lekcjach WF graliśmy w każdą grę zespołową. Igrzyska to piękny czas, w którym świat żyje nie tylko futbolem. Finał Hiszpanii z Francją był kapitalny, ale igrzyska to moment dla pozostałych dyscyplin. Miałem mieszane uczucia jeśli chodzi o ceremonię otwarcia, w wielu obszarach wzbudziła dyskusje i kontrowersje, ale później tylko podziwiałem występy sportowców i organizację całej imprezy. Areny, na których rozgrywano poszczególne konkurencje, były wspaniałe. Wykorzystano piękno i zabytki Paryża, by pokazać sport na najwyższym poziomie. Wszędzie były tłumy kibiców – też piękne.
– Polska zdobyła dziesięć medali i wylał się hejt.
– W Polsce hejtuje się wszystko i wszystkich – wylewa się to, jak nie z jednej strony, to z drugiej. Żyjemy w podzielonym kraju. Osiem poprzednich lat spowodowało, że jedni nienawidzą drugich, a każdy powód jest dobry do kolejnej awantury. Dzień w dzień dostajemy wiadomości, kto i ile ukradł, a kto kogo wtedy chronił. U nas nigdy nie było prawdziwej reformy sportu, nie mamy długofalowej strategii, która jest potrzebna, żeby sport się rozwijał. Jeżeli takiej strategii nie będzie, to za każdym razem będziemy zastanawiać się co poszło nie tak, dlaczego medali jest 5, a nie 7. Za każdym razem decydować o tym będzie przypadek i waleczność jednostki, nie będzie to efekt zaplanowanych działań. Myślimy, że do osiągnięcia sukcesu konieczny jest komfort, a zwycięstwo rodzi się w bólach i dzięki ciężkiej pracy. Swoje trzeba odcierpieć. Kultura fizyczna jest zaniedbana, a przecież sport profesjonalny wywodzi się z powszechnego, masowego. Gwiazdy wyławia się z tłumu. Przed igrzyskami uwagę na sobie skupiał prezes PKOl Radosław Piesiewicz, który nie ponosi odpowiedzialności za przygotowanie polskich sportowców do imprezy ani za liczbę medali w Paryżu. Jednak pokazywanie się z naszymi sportowcami na plakatach było żenujące. Ale to nie dlatego Polska ma 10 medali, a nie 20 czy 30. Rok temu polskim sportem rządził polityk, Kamil Bortniczuk. Gdzie jest dzisiaj? W Polsce jest potrzeba poważnej dyskusji na temat sportu, wyciągnięcia wniosków, ułożenia planów. Sport nie może być narzędziem dla polityków, dla pojedynczych ludzi do osiągania swoich celów. Podejście do sportu trzeba mądrze zmienić. To sportowcy i ich dobro powinno być w centrum uwagi, a nie prezesi czy ministrowie.
– Co pan sądzi o parytetach w sporcie, czyli 30 procent we władzach każdego związku sportowego mają stanowić kobiety.
– Pomysł, żeby w zarządzaniu w sporcie było więcej kobiet, jest bardzo dobry. Musimy tylko przemyśleć, jak to zrobić, żeby było efektywne i stałe. Uważam, że kobiety zasługują na miejsce w każdej dziedzinie życia. W niczym nie ustępują mężczyznom, również w zarządzaniu. Kiedy byłem prezesem PZPN, w federacji na stanowiskach menedżerskich było więcej kobiet niż mężczyzn, w zarządzie po raz pierwszy w historii pojawiła się kobieta. Nie było to moją zasługą, ponieważ Martynę Pajączek wybrali delegaci, ale współpracowało się z nią bardzo dobrze i miała szacunek całego środowiska. Proces wprowadzenia parytetów powinien być przemyślany, bo narzucanie z góry bez konkretnej strategii może zostać odebrane jako stawianie kobiet w gorszym świetle – na starcie uważa się, że mają niższą wartość od mężczyzn, skoro stanowisko muszą mieć zapewnione i narzucone. W sporcie jest mnóstwo wspaniałych kobiet – z sukcesami, dyplomami. Uważam, że obecnie nie wykorzystujemy w 100 proc. ich potencjału. Justyna Kowalczyk bardzo by się nadawała do takiej roli, o ile tylko by chciała. Obawiam się, że jeżeli ta reforma nie zostanie przemyślana, to samo narzucenie zwiększenia liczby kobiet we władzach związków będzie czymś sztucznym. A wszystko co sztuczne, nie jest trwałe i nie jest dobre. Trzymam kciuki za mądrą strategię w tym zakresie, bo temat jest ważny i potrzebny.
– A co pan sądzi o zrównaniu premii dla sportsmenek oraz sportowców?
– W tym przypadku o wszystkim decyduje rynek. Skoro prawa do transmisji piłkarskich mistrzostw Europy mężczyzn kosztują ogromne kwoty, a analogiczna impreza kobiet jest zdecydowanie tańsza, to trudno mówić o równych nagrodach. Nie ma to nic wspólnego z równouprawnieniem, to po prostu ekonomia. Tak samo zresztą modelki na wybiegach zarabiają więcej od modeli, ponieważ zainteresowanie nimi jest zdecydowanie wyższe.
– We wrześniu do gry wraca piłkarska reprezentacja Polski – czekają ją mecze Ligi Narodów w Szkocji i w Chorwacji.
– Życzę naszej drużynie i selekcjonerowi jak najlepiej – Liga Narodów będzie szalenie ważna z kilku powodów. Po pierwsze, to okazja do sprawdzenia, czy po nieudanym dla nas Euro, wszystko zmierza w dobrym kierunku, bo turniej w Niemczech nie był dla nas udany. Razem ze Szkocją odpadliśmy najszybciej. A mam wrażenie, że poturniejowa analiza nie dała odpowiedzi na wszystkie pytania. No i druga kwestia – dobry wynik w Lidze Narodów może być furtką do mistrzostw świata w Ameryce Północnej, które odbędą się w 2026 roku. Jeśli nie uda się awansować bezpośrednio, szansą mogą być baraże, do których droga wiedzie właśnie przez Ligę Narodów. Życzę więc jak najlepiej, a Michałowi, by w meczu o punkty poprowadził Polskę do zwycięstwa z silnym rywalem.
– Międzynarodowy sezon piłkarski zaczął się w połowie sierpnia w Warszawie – od meczu o Superpuchar Europy w Warszawie. Real pokazał moc i wygrał z Atalantą 2:0.
– W ofensywie Królewscy nie mają w tym momencie żadnej konkurencji. W pierwszej połowie to była tylko gra wstępna i rozpoznanie przeciwnika, później nastąpił pokaz klasy i siły Realu. Trudno będzie z nimi wygrać.
– Powiedział pan, że krytycznie ocenia to, co działo się przez ostatnie osiem lat. Ma pan polityczne aspiracje?
– Boże uchroń. Niestety jednak, polityka, mimo że się nią nie zajmuję, dosięgła także mnie. Żeby daleko nie szukać – na wrzesień przez prokuratora z poprzedniego nadania zostałem wezwany do Szczecina na przesłuchanie w sprawie, która toczy się od ponad czterech lat i jest całkowicie polityczna. Dotyczy rzekomych nieprawidłowości przy jednym z kontraktów, dzięki któremu PZPN tylko zyskał. Sprawa dotyka Maćka Sawickiego, byłego sekretarza generalnego PZPN, a to jeden z najuczciwszych ludzi, jakich poznałem. W życiu nie zrobił niczego, za co można by mu postawić jakikolwiek zarzut. A jednak zrobiono to. Został zatrzymany na zlecenie prokuratury przez CBA w sprawie czystej jak łza. Według mnie miało to i ma wymiar wyłącznie polityczny. Wiadomo, że nigdy nie byłem zwolennikiem partii, która rządziła krajem przez ostatnie osiem lat. Gdyby na igrzyskach przyznawano medale za głupotę, wystawiając niektórych polityków, nasz dorobek byłby okazalszy. Wracając do historii – 10 września 2020 roku CBA weszło do siedziby PZPN oraz m.in. do mieszkania Maćka Sawickiego, w którym była trójka małych dzieci. Wynieśli tony dokumentów i umów. Dwa lata później Maćka zakuli w kajdanki i przesłuchiwali, trzymając go 48 godzin. Robił to ten sam prokurator, który wzywa mnie teraz, w tej samej prokuraturze w Szczecinie. Swoją drogą nie stanowi przypadku, że wszystkich za poprzedniej władzy wożono do Szczecina. Ja, w odróżnieniu od prokuratorów ze Szczecina, którzy prowadzą tę sprawę, nie byłem prezesem z PiS-owskiego rozdania, a że w 2021 miały odbyć się wybory nowego prezesa PZPN, może chciano osłabić moją pozycję czy kandydata, którego ewentualnie poprę? Latem 2020 roku "Gazeta Polska Codziennie" zaczęła przysyłać do PZPN pytania. Efektem były publikacje w tym dzienniku – Piotr Nisztor i Tomasz Sakiewicz szukali dziury w całym. Niczego na mnie nie mieli, bo jestem uczciwym człowiekiem, więc do PZPN wprowadzili CBA. Wszystkie działania prokuratury, CBA, itd. kosztowały mnóstwo pieniędzy, według mnie poszły na to miliony złotych. Nie znaleźli niczego. Teraz znowu robią coś na siłę, by bronić się przed zarzutami, że zmarnowali publiczną kasę. Uczepili się umowy z jednym ze sponsorów, a dokładnie umowy na pośrednictwo. A sprawa jest czysta jak łza.
– Może pan wyjaśnić, o co chodzi w tej sprawie?
– W 2014 roku budowaliśmy grupę sponsorską związku. Chodziło o to, aby jak najwięcej firm inwestowało w polską piłkę. PZPN był i od zawsze jest związany umową przedstawicielską, co powodowało, że jedna z agencji posiadała prawo do 15 procent wartości każdego kontraktu. Przed objęciem przeze mnie funkcji prezesa procent ten był wyższy. W 2014 r. przyszedł do mnie przedstawiciel zarządu PZPN i powiedział, że ma chętnego na wykup jednego z pakietów sponsorskich federacji. Zastrzegł, że chce prowizję, jeżeli wynikiem jego pracy dojdzie do zawarcia lukratywnego kontraktu. Wysłuchałem go i odesłałem do Maćka Sawickiego, żeby dogadali szczegóły. Przedstawiciel zarządu, który dzięki swojej pracy pozyskał sponsora dla PZPN, dostał od tej umowy prowizję, która była rynkowa, a nawet niższa. PZPN zyskał na umowach sponsorskich, zapłacenie członkowi zarządu prowizji było dotrzymaniem umowy, tym bardziej, że gdyby tego sponsora nie pozyskał, to by go u nas nie było. Dla mnie to rzecz normalna, a już na pewno nie jest to problem CBA czy prokuratury. Dość wskazać, że w sprawie nie ma pokrzywdzonego, bo PZPN zarobił i w żadnym razie nie czuje się pokrzywdzony. Proszę zrozumieć, że PZPN jest firmą prawa prywatnego, jego nadrzędnym organem nie jest ani prokuratura, ani CBA, tylko Najwyższa Izba Kontroli oraz Ministerstwo Sportu w zakresie kwot przekazanych przez siebie. Jakub Tabisz zawsze zasiadał w zarządzie PZPN jako przedstawiciel klubów, a ja o jego kompetencjach czy o zachowaniu nie mogę powiedzieć niczego złego. To wyłącznie sprawa polityczna. Na mnie haków szukała już komuna, kiedy byłem piłkarzem. W latach 80. dyskwalifikowano mnie za to, co nie podobało się ówczesnej władzy. Przy okazji afery na "Okęciu" zawieszono mnie na rok, choć ja spałem całą noc, a balowali inni. Dziś, przez chorych ludzi, jestem uznawany w Polsce za lewaka, politycy z prawicy wyciągają ciągle zdjęcia, na których stoję z Wojciechem Jaruzelskim. Zdjęcie zostało zrobione w 1982 roku podczas oficjalnego spotkania z generałem, który wówczas był premierem naszego kraju, po zdobyciu trzeciego miejsca na świecie. Pojechała cała drużyna, z ówczesnym prezesem PZPN i trenerem na czele, ale na zdjęciu jest tylko Boniek z Jaruzelskim. Robi się ze mnie komucha, bo po meczu ze Związkiem Radzieckim byłem w koszulce rywala z napisem CCCP. Po wygranych meczach z Belgią i Peru miałem na sobie koszulkę tamtych reprezentacji – traktowałem je bardziej jako skalp po wygranej niż symbol. Jeśli ktoś szukał haka na Bońka, nie powinien strzelać do Sawickiego. Działano chaotycznie i bez pojęcia.
– Jaka teraz ma być pana rola w tej sprawie?
– Sprawa ciągnie się niemiłosiernie. Przez cztery lata nikt nie chciał mnie słuchać z sobie wiadomych względów, osobiście uważam, że chciano zrobić przedstawienie, co było możliwe za poprzedniej władzy. Teraz, kiedy władza się zmieniła, napisałem pismo przez adwokata, że chciałbym wypowiedzieć się w tej sprawie. W odpowiedzi, myślę, że złośliwie, wezwano mnie do prokuratury w trakcie Euro, mimo że powszechnie wiadomo, jaką pełnię funkcję. Jestem wiceprezydentem UEFA, a to była dla nas najważniejsza impreza roku. Intencje są dla mnie oczywiste, chciano, aby temat mojego przesłuchania wywołał burzę w czasie, kiedy wszyscy mówią i interesują się piłką, byłoby to bardziej nośne. Nie uwierzy pan, ale poinformowano mnie o tym dzień przed terminem. Kolejny jest na wrzesień – wtedy stawię się wreszcie w Szczecinie i spojrzę panu prokuratorowi w oczy. Aby nie było hucpy, skierowałem pismo do prokuratora krajowego, by objął sprawę nadzorem. Sam jestem ciekawy, co się wydarzy.
– To konsekwencja tweeta, który opublikował pan 30 czerwca 2020 roku po pierwszej turze wyborów prezydenckich: "Prezydent Polski dzisiaj może być wybrany głosami ludzi środowiska wiejskiego, głosami emerytów i ludzi z podstawowym wykształceniem. To chyba trochę dziwne w tak pięknym i rozwijającym się kraju jak nasza Polska". Sześć tysięcy odpowiedzi, dwa tysiące podań dalej, dziewięć tysięcy serduszek.
– Ale przecież napisałem prawdę. Oparłem się o wykres zamieszczony bodaj w "Rzeczpospolitej", na którym dokładnie rozrysowano, kto, gdzie i na kogo głosował. W komunie czasem można było się pośmiać z partii rządzącej. Z PiS-u nie można było się nawet śmiać. Ale ma pan rację – od tego tweeta się zaczęło.
– Napisałby pan jeszcze raz takiego tweeta?
– Oczywiście, choć gdybym wiedział, jakie konsekwencje poniesie Maciek Sawicki, może bym się zastanowił. Po tamtym tweecie poszło zlecenie: wziąć się za Bońka i PZPN. PiS dla "swoich" robił wszystko, pozostałych gnoił. We wrześniu wszystkiego dowiem się w prokuraturze.
– Tam nie jedzie się z lekkim sercem.
– Ja pojadę i z lekkim sercem, i z wielką ciekawością, ponieważ nikomu niczego nie zrobiłem. Gdyby na jednym placu zebrać ludzi, którym pomogłem, byłoby pełno. Gdyby na drugim zebrać tych, którym zaszkodziłem, byłby pusty. Zawsze spałem spokojnie i nic się nie zmieniło. Mam nadzieję, że hasło byłego ministra sprawiedliwości "w Polsce bać się powinni tylko przestępcy, a uczciwi ludzie mogą spać spokojnie" nadal obowiązuje. Pożyjemy, zobaczymy.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (964 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.