| Niepełnosprawni / Paralimpiada
W czwartek w Paryżu rozpoczęły się letnie paraigrzyska. Jako jedni z pierwszych do rywalizacji przystąpili badmintoniści. Wśród nich jest urodzony w Polsce, a reprezentujący Nową Zelandię Wojtek Czyż. Podczas meczu na trybunach kibicował mu... Juergen Klopp.
Stracił nogę przez błędy lekarzy
Czyż urodził się w Wodzisławiu Śląskim, ale w czasach młodości wyemigrował do Niemiec. Miał ambicję, by rozpocząć wielką karierę piłkarską. Pierwszym krokiem ku temu miał być podpisany w 2001 roku kontrakt z występującą wtedy w trzeciej lidze Fortuną Kolonia. 15 września, w swoim pożegnalnym spotkaniu dla VfR Gruenstadt, doznał jednak poważnej kontuzji po zderzeniu z bramkarzem drużyny przeciwnej.
– Natychmiast wezwano karetkę i już wtedy popełniono pierwsze błędy. Wszystko, co mogło złamać się w moim kolanie, było złamane. W mojej stopie nie dało się wyczuć tętna. Ratownicy medyczni tego nie zauważyli, w przeciwnym razie od razu wezwaliby lekarza. Zostałem przewieziony do szpitala, gdzie zdiagnozowano poważny uraz – zespół przedziałów powięziowych – tłumaczy Czyż na swojej stronie internetowej.
Taki uraz powinien być zoperowany w ciągu sześciu godzin. W przeciwnym wypadku tkanki zaczynają obumierać. W szpitalu w Gruenstadt, gdzie tamtego dnia został przewieziony Czyż, nie było jednak chirurga naczyniowego. Podjęto decyzję o przewiezieniu piłkarza do Kaiserslautern, ale tam... nikt nie miał czasu zająć się jego przypadkiem. Po dwóch godzinach oczekiwania usłyszał, że najlepiej będzie, jeśli pojedzie do Homburga i tam przejdzie operację.
– Około 15:45 bramkarz mnie uderzył, a o 1 w nocy przeszedłem operację – o wiele za późno, żeby uratować nogę. Po tygodniu w Homburgu przeniosłem się do szpitala w Moguncji, ponieważ zdałem sobie sprawę, że lekarze w Homburgu nie byli w stanie poradzić sobie z moją sytuacją. W Moguncji lekarze dawali z siebie wszystko i troszczyli się o mnie. Ale po tygodniu w nogę wdała się martwica od kolana w dół i jedynym trudnym krokiem, jaki im pozostał, była amputacja – opowiada.
Złoty chłopiec bez nogi
– Budzisz się w szpitalu, patrzysz w prześcieradło i zostaje ci tylko jedna noga. Mój świat się zawalił. Wszystkie moje marzenia zostały zniszczone. Do tego dnia byłem prawdziwym fanatykiem sportu, a moje życie było idealne… – wyjawia. "Razem z nogą zabrali mi moją osobowość, mój futbol, mój sport, mój sens życia, moją karierę, moją przyszłość. Miałem czarne myśli, w szpitalu siostry na okrągło pilnowały, żebym sobie czegoś nie zrobił" – pisze Wojtek w swojej autobiografii.
W tamtym czasie Czyż otrzymał wiele listów i telefonów od osób związanych ze światem piłki. Do szpitala dzwonił do niego m.in. Miroslav Klose, zainteresowany historią zawodnika, który także ma polskie korzenie. Chciał odwiedzić go i sprawdzić, jak się czuje. Najmocniej wpłynęło jednak na Czyża spotkanie z wielokrotnym medalistą paralimpijskim, Roberto Simonazzim. Ten pokazał mu zmagania niepełnosprawnych sportowców na igrzyskach w Barcelonie w 1992 roku. – Widziałem ludzi walczących, fetujących zwycięstwa i oklaskiwanych przez pełny stadion. Zrozumiałem, że mogę być taki, jak oni. Że mogę to zrobić bez piłki. Odnalazłem sens życia – wspomina.
Po przejściu rehabilitacji i dobraniu protezy Wojtek zdecydował się zgłosić na mistrzostwa Niemiec w lekkoatletyce. Tam zrobił prawdziwą furorę. Niecały rok po amputacji wygrał zmagania na 100 metrów i w skoku w dal, bijąc przy tym rekordy kraju. Dwa lata później na igrzyskach w Atenach trzykrotnie stanął na najwyższym stopniu podium, w biegach na 100 i 200 metrów oraz w skoku w dal. Później dołożył jeszcze do tego złoto w Pekinie (skok w dal) i trzy medale w Londynie. Z miejsca stał się celebrytą. Niemieckie media zapraszały go na wywiady, jego niezwykła historia była opisywana w niemal każdej gazecie. Trafił także na okładkę "Bilda" z podpisem "Niemiecki złoty chłopiec".
Niezwykła przyjaźń z Kloppem
Tuż po amputacji nogi Czyż poznał także Juergena Kloppa, który w tamtym czasie zaczynał przygodę trenerską z FSV Mainz. W gazecie natknął się na historię piłkarza. Od razu pomyślał o zorganizowaniu meczu charytatywnego i zebraniu środków na rehabilitację. Od tego rozpoczęła się trwająca już ponad 20 lat przyjaźń.
– Poznaliśmy się bardzo wcześnie, na początku mojej drogi trenerskiej. Twoja profesjonalna droga sportowa rozpoczęła się niedługo później, więc to dość niesamowity zbieg okoliczności. Podziwiam, jak wiele niesamowitych rzeczy zrobiłeś. Opowiadałem twoją historię jakieś 500 razy w całym moim życiu. Zawsze jestem niezwykle dumny, że mogę pochwalić się znajomością z tobą. Chyba nigdy ci tego nie mówiłem, ale to coś naprawdę wspaniałego – opowiadał Klopp w niecodziennym wywiadzie z Czyżem zrealizowanym przez DVAG.
57-letni szkoleniowiec, który w sezonie 2018/2019 wygrał z Liverpoolem rozgrywki Ligi Mistrzów, przyjechał nawet do Paryża by dopingować koledze. Czyż co prawda w 2013 roku zakończył karierę, ale postanowił wrócić do sportu. Tym razem jako badmintonista, w barwach Nowej Zelandii.
– Badminton podpatrywałem od zawsze, ale nigdy go nie uprawiałem profesjonalnie. Gdy został dołączony do programu igrzysk w Tokio, zwróciłem się do nowozelandzkiej federacji, by oceniła moje umiejętności. Zakochałem się w tym kraju, gdy zacząłem podróżować z żoną i postanowiliśmy tu zamieszkać. Chcę pokazać ludziom z Nowej Zelandii, że mogą patrzeć dalej i walczyć o swoje marzenia – tłumaczy.
W 2022 roku Czyż po raz pierwszy zagrał na arenie międzynarodowej. Kolejne zwycięstwa pozwoliły mu zakwalifikować się na igrzyska w Paryżu.
Na katamaranie z protezami dla potrzebujących
Czyż to nie tylko sportowiec, ale także osoba zaangażowana w działania charytatywne. W czasie przerwy od sportu razem z żoną wypłynął w pięcioletnią podróż katamaranem. Odwiedzili kilkanaście krajów na świecie, gdzie pomagali osobom niepełnosprawnym, przekazując im protezy. Założył w tym celu fundację Sailing4handicaps.
– Kluczowym doświadczeniem były wakacje w Tajlandii. Na ulicy spotkałem bezdomnego, to był młody człowiek. Nie miał protezy, zamiast tego przywiązał sobie do kikuta kawałek drewna. A ja stanąłem przed nim z protezą za 30 tysięcy euro. Pomyślałem: cholera, tak nie może być – opowiadał.
– Akceptacja niepełnosprawności i jakość pomocy protetycznej jest znacząco różna na całym świecie: niepełnosprawni są często stygmatyzowani jako "kulawi", outsiderzy bez perspektyw, a w radzeniu sobie z niepełnosprawnością brakuje wsparcia, zrozumienia i profesjonalizmu. Rodzice często wstydzą się swoich dzieci i prawdopodobnie nie są w stanie być produktywni dla ogólnego zdrowia rodziny – tłumaczył.
Podczas tej podróży odkrył także miłość do wody. Został certyfikowanym instruktorem nurkowania i zaczął startować w zawodach. Dziś ma na koncie aż pięć rekordów świata wśród osób niepełnosprawnych.
W 2010 roku spełnił natomiast piłkarskie marzenie. Zagrał w charytatywnym spotkaniu, w którym Bayern Monachium mierzył się z drużyną o nazwie Gwiazdy Sportów Zimowych. Monachijczycy strzelili jedenaście goli, a przeciwnicy jedną. Autorem był właśnie Czyż.