Przejdź do pełnej wersji artykułu

Mateusz Szwoch o niepowodzeniach Wisły Płock. "To wina każdego z nas" [WYWIAD]

/ Mateusz Szwoch (fot. Getty Images) Mateusz Szwoch (fot. Getty Images)

Mateusz Szwoch pozostawał bez pracodawcy aż do sierpnia, gdy podpisał kontrakt z Ruchem Chorzów. Z byłym pomocnikiem Wisły Płock porozmawialiśmy o dwóch poprzednich rozczarowujących sezonach, a także o tym, dlaczego postanowił pożegnać się z Nafciarzami. – Gdy nie awansowaliśmy do strefy barażowej, zarówno ja jak i klub postanowiliśmy, że to odpowiednia chwila na to, by się pożegnać – wyznał 31-latek. Transmisja starcia Ruch – Górnik Łęczna w sobotę w TVP

👉 Betclic 1 Liga: sprawdź terminarz i plan transmisji meczów 8. kolejki

Czytaj też:

Radość ŁKS-u w meczu z Arką (fot. Getty)

Z ŁKS-u do sześciokrotnego mistrza Francji. Adrien Louveau zagra w Bordeaux

Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Dlaczego dopiero w sierpniu znalazłeś nowy klub?
Mateusz Szwoch:
– Liczyłem na to, że dojdzie do tego szybciej. Było jeszcze kilka ofert, pojawiały się nawet zapytania z Ekstraklasy, ale za każdym razem coś stawało na przeszkodzie. Wpłynęła także oferta z Ruchu, który jest znaną, historyczną marką w kraju i postanowiłem z niej skorzystać.

– Mocno przeszkodziło ci to w odpowiednim przygotowaniu do sezonu? W Ruchu jeszcze nie rozegrałeś meczu w podstawowym składzie.
– Zabrakło meczów sparingowych, ale trenowałem indywidualnie. Dobrze znam się z trenerem rezerw Wisły Płock i dostałem zgodę na treningi z grupą. Z czasem będę prezentował się coraz lepiej, chociaż to dla mnie pierwsza taka sytuacja w karierze. Brakuje mi jeszcze rytmu meczowego. 

– Dlaczego rozstałeś się z Wisłą? W klubie z Płocka spędziłeś sześć lat.
– W trakcie minionego sezonu pojawiła się propozycja przedłużenia umowy, ale nie zdecydowałem się na to, bo nie byłem do końca przekonany. Czułem, że przychodzi czas na zmianę. Gdy nie awansowaliśmy do strefy barażowej, zarówno ja jak i klub postanowiliśmy, że to odpowiednia chwila na to, by się pożegnać.

– W poprzednim sezonie mieliście walczyć o powrót do Ekstraklasy. Dlaczego zakończyliście rozgrywki poza pierwszą szóstką?
– To był bardzo rozczarowujący okres. Latem ubiegłego roku w Wiśle było wiele zmian i można było spodziewać się, że na początku nie będzie wyglądało to jakoś rewelacyjnie. Później doszło do zmiany trenera, ale wyniki i tak nie były zadowalające. To wina każdego z nas.

Czytaj też:

Piłkarze GKS-u Tychy (fot. 400mm.pl/Piotr Jaruga)

Artur Skowronek pomoże GKS-owi Tychy? "Za mną trudny czas"

– Klub zbyt szybko pozbył się Marka Saganowskiego?
– Tak sądzę. Uważam, że trener Saganowski mógł to dźwignąć. Miał nowy zespół i po prostu potrzebował czasu, którego nie otrzymał. Dziś to jednak wyłącznie wróżenie z fusów, które nie ma sensu.

– Rozczarowujące były twoje dwa ostatnie sezony w Płocku. W rozgrywkach 2022/2023 spadliście z Ekstraklasy, mimo że po rundzie jesiennej wiele wskazywało na to, że powalczycie o europejskie puchary. Znalazłeś już przyczyny tego niepowodzenia?
– Nie da się tego logicznie wytłumaczyć i dobrze odpowiedzieć na to pytanie. Kiedy jeszcze grałem w Wiśle, dwukrotnie spotkaliśmy się z trenerem Pavolem Stano przy okazji naszych meczów. Mówił nam, że do tej pory nie może uwierzyć, że ta historia tak się potoczyła. Wydaje mi się, że pierwsze miesiące uśpiły naszą czujność. Gdy na koniec sezonu znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, nie byliśmy w stanie się z niej wydostać. Mimo dwóch ostatnich rozczarowujących lat będę wspominał Wisłę pozytywnie. Poznałem tam wielu fajnych ludzi, a miłych chwil było znacznie więcej niż tych trudnych.

– Ostatnio strzeliłeś gola Wiśle, ale nie cieszyłeś się z tego. Mimo to później zostałeś wygwizdany przez część kibiców byłego klubu. Jak skomentowałbyś to zachowanie.
– Zachowali się tak, a nie inaczej. Ich sprawa. Okazałem im szacunek, ale oni nie zrobili tego wobec mojej osoby. Szkoda, bo grając w Wiśle zawsze dawałem wszystko. Oczywiście, nie zawsze wychodziło, ale nikt nie może zarzucić mi braku zaangażowania.

– Czym do podpisania kontraktu przekonał cię obecny klub?
– Dużą pracę wykonał trener Janusz Niedźwiedź, którego już nie ma w klubie. Przedstawił mi plan na zespół i moją rolę w drużynie. Byłem na "tak", a potem wszystko potoczyło się szybko. Jak już wspominałem, swoje zrobiła też marka klubu. Ruch ma wielu kibiców i piękną historię, co wpłynęło na moją decyzję.

– Pierwsze kolejki nowego sezonu w wykonaniu Ruchu są słabe. Klub postanowił zwolnić trenera Niedźwiedzia. Gdzie widzisz największy problem drużyny?
– Niewątpliwie, gramy poniżej naszych możliwości, bo potencjał tej drużyny jest większy. Trudno wskazać jedną główną przyczynę niepowodzeń. Na pewno nie pomogło to, że mamy za sobą serię czterech wyjazdowych meczów z rzędu, ale to nie może być dla nas usprawiedliwieniem.

Czytaj też:

Betclic 1 Liga. Dawid Szulczek: wszystko leży w głowie

– Pewność siebie drużyny spadła?
– Gdy nie wygrywasz, to naturalna sprawa. Kluczowe jest jednak to, by w tak trudnym momencie pokazać charakter i odmienić sytuację. Nie mam wątpliwości, że nas na to stać.

– Jak przyjąłeś wiadomość o rozstaniu z trenerem?
– To nigdy nie jest miłe. Każda taka sytuacja to nie tylko wina trenera i drużyna to czuje. Wiemy, że na boisku nie pomogliśmy poprzedniemu trenerowi. Żałowałem, że nie popracujemy dłużej, bo to człowiek, który mnie tutaj sprowadził. Dziś nie cofniemy już jednak czasu i musimy skupić się na tym, co przed nami. Chcemy jak najszybciej wrócić do wygrywania.

– Jakie są twoje wrażenia z początku współpracy z Dawidem Szulczkiem?
– Trudno powiedzieć coś po paru dniach współpracy, ale nigdy nie miałem problemów z trenerami. Dawid Szulczek to również szkoleniowiec, który zdążył przedstawić się środowisku poprzez dobrą pracę w Wigrach Suwałki i Warcie Poznań. Mimo młodego jak na trenera wieku ma już niemałe doświadczenie.

– Jak oceniasz obecny poziom pierwszej ligi?
– Wróciłem na ten szczebel rozgrywkowy po wielu latach i przyznam, że pozytywnie się zaskoczyłem. Teraz to poziom znacznie bliższy Ekstraklasie niż w 2016 roku, gdy występowałem w tej lidze jako zawodnik Arki Gdynia.

– Kiedy latem nie miałeś klubu, pojawiło się u ciebie zastanowienie, czy wszystko w twojej karierze potoczyło się tak, jak powinno?
– Nie. Teraz takie rozważania to wyłącznie gdybanie. Każdy mógł osiągnąć więcej, ale życie mogło potoczyć się także inaczej i mógłbym skończyć w innym, gorszym miejscu. Doceniam to, co osiągnąłem, bo grałem z wieloma zawodnikami, którzy mieli duże możliwości, ale z różnych względów szybko zaginął po nich słuch. Być może był potencjał na jeszcze większą karierę, niektóre decyzje mogły być inne…

– Jest w twojej karierze ruch, którego szczególnie żałujesz?
– Z perspektywy czasu wydaje mi się, że przenosiny z Arki do naszpikowanej gwiazdami Legii były skokiem na zbyt głęboką wodę. W klubie z Warszawy na mojej pozycji panowała wówczas olbrzymia konkurencja, być może należało poszukać innej opcji. Z drugiej strony, to w Legii wykryto moją wadę serca i niewykluczone, że dzięki temu mogę grać w piłkę do dziś.

– Chciałbyś jeszcze wrócić do Ekstraklasy?
– To cel każdego zawodnika, ale nie jest tak, że spędza mi to dziś sen z powiek. Oczywiście, najlepiej byłoby wrócić tam w roli piłkarza Ruchu. Uważam, że to możliwe. Celem minimum na ten sezon jest wejście do pierwszej szóstki i powalczenie o awans w barażach. Na razie musimy jednak skupić się na tym, by jak najszybciej wrócić na zwycięską ścieżkę. 

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także