| Piłka nożna / Liga Konferencji
Z jednej strony możemy cieszyć się z obecności dwóch polskich drużyn w fazie ligowej Ligi Konferencji Europy. Z drugiej, w tym momencie znalezienie się w tym gronie robi się coraz mniej elitarne. Słowacy mają swojego przedstawiciela w Lidze Mistrzów, Łotysze zagrają w Lidze Europy, Cypryjczycy mogą pochwalić się... trzema drużynami w LKE. Jagiellonia Białystok wygrała jeden dwumecz i skorzystała z mistrzowskiego przywileju. Od tej pory jednak na występy najlepszej drużyny poprzedniego sezonu trzeba spojrzeć nieco inaczej.
Żaden z polskich klubów nie jest w stanie regularnie jesienią rywalizować w europejskich pucharach. Brakuje stabilizacji, ciągłości w budowaniu klubu i dobrych wyników w kilku sezonach z rzędu. Mniejsi i biedniejsi potrafią sprawiać niespodzianki, nasze zespoły wciąż mają z tym problem. UEFA postanowiła pomóc takim krajom, jak nasz i stworzyła rozgrywki Ligi Konferencji Europy. Patrząc jednak na kolejne regulaminowe zmiany i poszerzenie grona uczestników i ten puchar robi się coraz mniej elitarny.
Jagiellonia Białystok i Legia Warszawa znalazły się w gronie 36 drużyn, które jesienią powalczą w fazie ligowej LKE. Swoich przedstawicieli w tych rozgrywkach będą miały również takie państwa, jak: Armenia, Białoruś, Cypr (trzy drużyny!), Walia, Irlandia, Irlandia Północna...
Tak naprawdę w LKE ciężko znaleźć wiele dużych firm i rywali, którzy mogliby wzbudzić większy respekt. Jest kilka wyjątków (Chelsea, Fiorentina, Betis), jednak tutaj należy postawić kropkę.
Patrząc na zestawienie drużyn ze wszystkich trzech pucharów (Liga Mistrzów, Liga Europy, Liga Konferencji Europy), widać ogromną różnicę w jakości pomiędzy drugim i trzecim europejskim szczeblem.
"Na papierze" wielu uczestników Ligi Europy mogłoby sobie poradzić w Lidze Mistrzów. Pierwszy koszyk tych rozgrywek prezentuje się kapitalnie. Z kolei nazwy uczestników LKE nie robią wrażenia w piłkarskiej Europie.
Dlatego też dokładnie od 3 października, bo wtedy zacznie się walka w fazie ligowej Ligi Konferencji Europy, od polskich klubów musimy zacząć wymagać. Samo uczestnictwo w tych rozgrywkach nie jest niczym nadzwyczajnym. Łotysze, Rumuni, Szwedzi i Norwegowie cieszą się z gry w LE. Polacy muszą regularnie punktować, aby kolejne sezony były jeszcze lepsze.
Obecny mistrz naszego kraju ma za sobą pierwszy etap europejskich zmagań. Jagiellonia Białystok rozbiła litewski Poniewież i sama została rozbita przed Bodo/Glimt i Ajax Amsterdam. W starciach z mistrzem Norwegii i holenderskim gigantem może pochwalić się bilansem bramkowym... 2:12. Drużyna trenera Adriana Siemieńca walczyła ze znacznie mocniejszymi rywalami, jednak nie była w stanie nawiązać z nimi równorzędnej walki.
Ekipa z Podlasia miała pojedyncze zrywy, które w trakcie 360 minut nie znaczyły zbyt wiele. Nie przygotowała pucharowej formy, fatalnie wyglądała w defensywie i nie potrafiła choć trochę postraszyć znacznie wyżej notowanych rywali.
Jeszcze w tym momencie można trochę usprawiedliwić Jagiellonię i nieco innym okiem spojrzeć na te wyniki. Europejski nowicjusz mierzył się z ekipami, które regularnie rywalizują w pucharach. Nie sprawił niespodzianki, nie pokazał nic ponadto, ale zrealizował absolutne minimum, jakim dla mistrza kraju musi być gra w Lidze Konferencji Europy.
Jagiellonia zdobyła pierwsze europejskie doświadczenie, przekonała się na własnej skórze, jak smakuje gra w Europie i od października musi wyciągnąć wnioski. O lepsze rezultaty powinno być znacznie łatwiej. W gronie potencjalnych przeciwników nie ma tak wiele ekip, które mogą zmusić mistrza kraju do tak głębokiej defensywy, jak zrobiły to Bodo i Ajax.
Zespół trenera Siemieńca rozegra sześć spotkań i wydaje się, że w przynajmniej czterech z nich zmierzy się z rywalem o przynajmniej podobnym potencjale. Jagiellonia będzie mogła zaprezentować swoje piłkarskie DNA: odważniejszy atak, posiadanie piłki i chęć dominacji nad przeciwnikiem. To miejmy nadzieję, przełoży się na punkty i zajęcia miejsca 9–24. Zakończenie fazy ligowej na tych pozycjach, oznaczać będzie pucharową kontynuację wiosną.
Tego powinniśmy oczekiwać od dwóch polskich przedstawicieli występujących w najsłabszych europejskich rozgrywkach. Do tej pory Jagiellonia mogła, teraz ewentualne porażki będą już odbierane zupełnie inaczej.
1 - 4
Chelsea Londyn
2 - 2
Real Betis
1 - 0
Djurgardens IF
2 - 1
ACF Fiorentina
1 - 4
Chelsea Londyn
1 - 4
Djurgardens IF
1 - 2
Legia Warszawa
2 - 2
Celje
1 - 1
Real Betis
2 - 0
Jagiellonia