Kiedyś mówiło się "organizacyjnie: Stal Mielec", dziś to samo można powiedzieć o FC Barcelona. Duma Katalonii ogłosiła w mediach społecznościowych transfer do drużyny rezerw Ivana Cedrica z Las Palmas, po czym po kilkunastu minutach... skasowała wpis. Według informacji "Sportu" nie udało się zarejestrować na czas Kameruńczyka. Co ciekawe, piłkarz jeszcze niedawno był na celowniku Śląska Wrocław.
FC Barcelona w ostatnich latach przeżywa kryzys nie tyle, że sportowy, co wizerunkowy. W klubie panuje chaos, a nie zmieniły tego nawet rządy Joana Laporty. Przede wszystkim klub ma problem z rejestracją piłkarzy. W letnim okienku Barca dokonała tylko jednego transferu. Aby zakontraktować Daniego Olmo, musiał wypchnąć z klubu najlepszego pomocnika, Ilkaya Gundogana. Reprezentant Niemiec za darmo wrócił tam, skąd przybył, czyli do Manchesteru City.
W ostatni dzień letniego okna transferowego Barca próbowała ściągnąć do trzecioligowych rezerw nowego napastnika. W mediach społecznościowych klub ogłosił transfer Ivana Cedrica, który w lipcu podpisał kontrakt z Las Palmas, a wcześniej reprezentował barwy Realu Valladolid. 22-latek miał zostać wypożyczony do 30 czerwca 2025 roku, a w jego kontrakcie miała zostać klauzula wykupu opiewająca na trzy miliony euro.
Oba kluby poinformowały o transferze w Internecie, ale po kilkunastu minutach wpis na mediach społecznościowych Barcy zniknął. Jak poinformował "Sport", władzom Dumy Katalonii nie udało się zarejestrować Kameruńczyka w terminie. Klub zamierza złożyć jednak odwołanie, gdyż utrzymuje, że błąd nie leżał po ich stronie. Wygląda na to, że w najbliższych dniach sprawę rozwiąże hiszpańska federacja piłkarska (RFEF).
Ivan Cedric już witał się z gąską i był w Barcelonie. A jeszcze w maju negocjował ze... Śląskiem Wrocław. Kameruńczyk miał być następcą Erika Exposito. W pewnym momencie był już zdecydowany na przeprowadzkę do Polski, ale ostatecznie zmienił zdanie. W lipcu podpisał umowę z Las Palmas, które dopiero co awansowało do La Liga.
Tak o kulisach niedoszłego transferu Cedrica do Śląska opowiadał w rozmowie z Łukaszem Gikiewiczem, dyrektor sportowy klubu, David Balda.
– Nie strzelał bramek w La Liga 2, ale widzieliśmy w nim potencjał. Byliśmy dogadani z warunkami kontraktu, ale na drugi dzień powiedział, że nie jest zdecydowany. Myślę, że gdyby tutaj przyszedł, to kibice zastanawialiby się, kogo my tu sprowadzamy. Finalnie podpisał kontrakt w La Liga, więc chyba nie jest takim "kasztanem".