Spodobało mi się, mogę to powtórzyć. Słyszałem, że Sydney McLaughlin-Levrone nie dopuścili do finału Diamentowej Ligi. Hej, Sydney! Jeśli trzeba, to zorganizujemy za to niedługo jakieś zastępstwo! – to w środę po wygranej na 100 metrów z Karstenem Warholmem powiedział tyczkarz Armand Duplantis. Z tą różnicą, że teraz na stole jest dystans pełnego okrążenia bieżni.
Dawid Tomala: chcą wytoczyć mi sprawę w sądzie
Armand Duplantis w środę w Zurychu pokonał w biegu na 100 metrów Karstena Warholma. Mimo że wydarzenie odbyło się dzień przed Diamentową Ligą w tym mieście, to wzbudziło spore zainteresowanie, a czas rekordzisty świata w skoku o tyczce (10.37 sekundy) wzbudził ogólny podziw środowiska. Co ciekawe, w jego "teamie" byli m.in. mistrz świata na setkę z Eugene Fred Kerley, a także znakomita sprinterka Sha'Carri Richardson.
Całość, choć pewnie dałoby się ją jako produkt opakować nieco bardziej okazale, przyjęto na świecie z dużym zainteresowaniem.
A teraz Duplantis przyznał, że chętnie powtórzyłby takie wyzwanie.
– 1 na 1, to wzbudza duże emocje. Tu w Zurychu zostało to świetnie zorganizowane i za to bardzo dziękuję. Klasa światowa, bawiłem się super i mam nadzieję, że ludzie też. Chętnie bym to powtórzył! – powiedział Szwed w rozmowie z dziennikarzami tuż po zwycięstwie.
Tyczkarz od razu wspomniał nazwisko Sydney McLaughlin-Levrone – rekordzistki świata w biegu na 400 m przez płotki i mistrzyni olimpijskiej z Paryża.
– Słyszałem, że nie przyznali jej dzikiej karty na finał Diamentowej Ligi. Może miałaby ochotę przebiec się na 400 metrów? Może da się to jeszcze naprawić niedługo przy okazji któregoś z mityngów? Może dzień przed albo dzień po tej Brukseli? – zaczepił Amerykankę.
Mityng w Belgii, kończący sezon DL 2024, będzie dwudniowym finałem, ze wszystkimi konkurencjami cyklu. Odbędzie się w dniach 13-14 września. To mało czasu, żeby wytrenować wytrzymałość do 400 metrów. Tu Duplantis mógłby mieć większy problem niż z Warholmem.