09 sie 2012

Niepokorna Naja. Trener wyrzucał ją ze zgrupowań

Karolina Naja i Beata Mikołajczyk zdobyły dziewiąty medal dla Polski na igrzyskach (fot. Getty Images)

KŻ

Trener polskiej kadry kajakarek Tomasz Kryk, twórca brązowej kajakarskiej osady Karolina Naja, Beata Mikołajczyk przyznał, że z jedną z podopiecznych nie miał łatwego życia. Dwukrotnie musiał wyrzucić Naję ze zgrupowania.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Mikołajczyk i Naja w czwartek sięgnęły po brązowy medal w konkurencji w K2 na 500 m. To bardzo młoda stażem osada – kajakarki razem pływają ze sobą od niespełna trzech miesięcy. Jak przyznał Kryk, obie dziewczyny bardzo się różnią od siebie.

– Ale może dlatego tworzą super zespół. "Becia" jest perfekcyjna, musi mieć wszystko zapięte na ostatni guzik, ułożone rzeczy, spakowany plecak. A Karolcia zawsze jest te 15 sekund za całym teamem. Pewne rzeczy zostawia na ostatnią chwilę. Ale w ten sposób uzupełniają się – podkreślił trener kadry.

Supertalent z problemami

Z Nają szkoleniowiec miał problemy podczas wcześniejszych zgrupowań. Dwa razy musiał ją usunąć z grupy.

– Karolina to supertalent. To jest zawodniczka, która poradziłaby sobie w wielu dyscyplinach sportu. Tylko te talenty muszą się przekonać do ciężkiej pracy. Wobec takich talentów trzeba też używać twardych narzędzi. Jednym z nich było właśnie wyrzucanie z grupy. W końcu się dogadaliśmy się, teraz się nawet z tego śmiejemy – tłumaczył Kryk.

Przygotowane na każde wyzwanie

Przed finałowym wyścigiem w kwestii taktycznego rozegrania wyścigu dał swoim podopiecznym wolną rękę.

– Stwierdziliśmy, że igrzyska rządzą się swoimi prawami. Czasami trzeba złamać kanony taktyczne i pojechać z fantazją, żeby cieszyć się na mecie. "Najce" zwróciłem uwagę, że jest lekko pod wiatr, więc nie będzie to szybki wyścig, a finisz się trochę wydłuży. Beacie dałem wolną rękę i stwierdziłem, że może zastosować jakieś niekonwencjonalne rozwiązania. Powiedziałem jej, że jest dobrze przygotowana na każdy wariant – powiedział Kryk.

Po zakończeniu rywalizacji trener nie krył podziwu dla swoich podopiecznych, które zaledwie o 136 tysięcznych sekundy pokonały czwarte na mecie Chinki.

– Kiedy dziewczyny zbliżały się do czerwonych bojek, widziałem, że traciły prędkość, ale byłem przekonany, że dojedziemy. Karolina na metę wpływała z zamkniętymi oczami, na pomoście nam trochę zemdlała. Te ostatnią setkę Becia wzięła na swoje barki i ona pchała tę łódkę do mety – przyznał.

Napięta atmosfera igrzysk

Kryk, który jest trenerem kadry od ponad trzech lat, debiutuje na igrzyskach olimpijskich. Jak przyznał, u zawodników taka ranga imprezy potrafi wywołać dodatkowy stres.

– Te zawody nie różnią się specjalnie od innych regat – atmosfera czy logistyka jest taka sama. Z drugiej strony jednak magia zdobywania medali olimpijskich czasami wiąże ludziom nadgarstki, łokcie, barki. Może to wynika z tego, że szansa na taki medal jest raz na cztery lata. Ja natomiast większy stres odczuwałem podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata w Szeged, które były jednocześnie kwalifikacjami olimpijskimi – zaznaczył.