Jestem trochę zaskoczony. Nie tylko my jesteśmy odsunięci, ale też Włosi i kilka innych znaczących federacji. Można wysnuć wniosek, że nie rządzą ci, którzy wiedzą najwięcej o sporcie i najwięcej do niego wnoszą finansowo. To deprymujące i nieuczciwe – mówi o niedawnych wyborach CEV prezes Aluron CMC Warta Zawiercie Kryspin Baran. Szef wicemistrzów Polski opowiedział w TVPSPORT.PL o nadchodzącym starcie rozgrywek ligowych.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Mówi się, że trudniej się czegoś broni niż to zdobywa. Z jakim nastawieniem Aluron CMC Warta Zawiercie przystępuje więc do sezonu 2024/2025 po poprzednich rozgrywkach zakończonych srebrnym medalem PlusLigi?
Kryspin Baran: – Z dużym spokojem i pokorą. Nie zachłysnęliśmy się i nie uważamy, że cokolwiek nam się należy. Sukces w zeszłym sezonie był, lecz szampany po nim już dawno wywietrzały. Nie ma żadnych przesłanek, by zakładać, że cokolwiek powinniśmy dostać za darmo. Ci, którzy byli święcie przekonani, że coś im się należy, w zeszłym sezonie mieli problem nawet z wejściem do fazy play-off. To nauka pokory.
Skupiamy się więc na sobie, na własnym zespole, merytoryce, zdrowiu i pracy. Wyciągnęliśmy wniosek, że ważne są mecze, które kończą rywalizację w PlusLidze, a nie ją zaczynają. Nie musimy i nie chcemy robić na kimkolwiek wrażenia w momencie, w którym wystartujemy. To dla nas absolutnie bez znaczenia. Ubiegły sezon w jakiś sposób pokazał, że jak jest zdrowie, to będzie i wynik. Nie wykluczamy więc spokojnego startu i postawienia akcentu na dbanie o dobrostan zawodników.
– Stąd pięciu środkowych pod kontraktem?
– Tak. Mateusz Bieniek ma uraz rozcięgna podeszwowego, ale w innej stopie niż ostatnim razem. Jest on też kilkukrotnie słabszy niż ten sprzed roku. Środkowy wrócił już ze specjalistycznych zabiegów z Sewilli. W poniedziałek i wtorek przejdzie testy medyczne, a następnie rozpocznie indywidualny trening. Myślę, że za dwa, trzy tygodnie będzie gotowy do grania.
Zawodnik "zeznał" mi, że jedną z jego pierwszych myśl, kiedy zrozumiał, że to nie jest delikatne skręcenie, a normalna kontuzja, było to, że całe szczęście w klubie będzie komu grać, więc spokojnie może dochodzić do zdrowia. Chcieliśmy dać mu komfort. W trzech ostatnich sezonach naszym środkowym zawsze coś się przydarzało na początku zmagań. Kiedy więc ktoś teraz się dziwił, po co nam pięciu zawodników na tej pozycji, wskazywałem, że w ostatnim czasie mamy takie szczęście, że mogą się przydać. Później się zobaczy.
Nie będziemy więc poganiać "Bienia". Reszta zawodników jest zdrowa. Zaczynamy sezon bardzo optymistycznie, ale bez "napinania się".
– Jak ocenia pan tegoroczny kalendarz rozgrywek?
– Ten sezon wygląda tak, jak chciałoby się, by było na stałe. Sama liga trwać będzie osiem miesięcy. Był czas na przygotowania. Kadrowicze mieli moment na odpoczynek, ponieważ ostatnią imprezę reprezentacyjną, czyli igrzyska, a start zmagań klubowych dzielił miesiąc. Tak to powinno wyglądać. Nie będzie to jednak stałe. Już za rok ze względu na międzynarodowy terminarz wrócimy do modelu, w którym rozpoczniemy nie w połowie września, a chyba 20 października. Na szczęście udało się przekonać większość do zmniejszenia ligi, więc terminarz może nie być tak demolujący jak w poprzednich sezonach. Wciąż jednak będzie to za mało czasu na rozgrywki ligowe.
– Dobrą wiadomością dla was jest to, że miasto zadeklarowało oficjalnie projekt budowy nowej hali. Jakie ramy czasowe on obejmuje?
– Faktycznie najważniejsza była deklaracja, bo chęci były od lat. W ciszy gabinetów powstał nawet projekt hali wykonany przez utytułowaną pracownię. Okazało się jednak, że wskazana przez urzędników lokalizacja była dyskusyjna. Przez ostatni rok utknęliśmy więc na dyskusjach i sporach wokół tego aspektu.
Za rozsądne uważam podejście pani prezydent miasta, która pierwsze tygodnie swojego urzędowania poświęciła znalezieniu lokalizacji, w której szansa realizacji projektu byłaby mniej kontrowersyjna dla lokalnej społeczności. Ostatecznie to piętnaście hektarów, które już wstępnie zostało ogłoszone jako przekazane przez miasto. Powstanie tam nie tylko hala, ale również boiska do siatkówki plażowej i tory do innych dyscyplin. To bardzo atrakcyjna inwestycja rozłożona na dziesięć lat.
Kolejnym krokiem będzie więc przeprojektowanie wcześniej zaplanowanego obiektu pod nową lokalizację. Najtrudniejsze – choć pani prezydent się tego nie boi – będzie pozyskanie finansowania. Wstępnie termin realizacji jest określony na trzy lata od dziś. Chcielibyśmy, by sezon 2027/2028 został otwarty w nowej hali.
– Gdzie będziecie grali Ligę Mistrzów?
– W Sosnowcu.
– Na koniec zapytam o ostatnie wybory w CEV. Jak ocenia pan ich wynik w kontekście polskiej kandydatury Leszka Wencla?
– Nie mamy szczęścia. Nie ukrywam, że jestem trochę zaskoczony. Miałem wiedzę na temat dosyć długo i aktywnie prowadzonej kampanii naszego kandydata. Nie wyszło jednak spektakularnie. W związku z tym, że nie tylko my jesteśmy odsunięci, ale też Włosi i kilka innych znaczących federacji, można wysnuć wniosek, że podobnie jak w innych dyscyplinach nie rządzą ci, którzy wiedzą najwięcej o sporcie i najwięcej do niego wnoszą finansowo, a ci, którzy mają zdolności koalicyjne i poruszania się w geopolityce. To kwestia kolekcjonowania "niszowych" głosów. To deprymujące i nieuczciwe, ale takie zasady obowiązują w głosowaniu. Trzeba więc wyciągnąć wnioski na przyszłość.
Następne