| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Kacper Tobiasz po słabszym okresie w Legii Warszawa wrócił do swojej dawnej dyspozycji. Między innymi dzięki świetnym interwencjom 21-latka stołeczny klub zameldował się w fazie ligowej Ligi Konferencji Europy. – Dzięki temu, że ciężko pracowałem, czułem, że karma odda i wszystko wróci na dobrą ścieżkę – powiedział w obszernej rozmowie dla TVPSPORT.PL.
Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: Ile Kacpra Tobiasza wróciło po przyjściu trenera Goncalo Feio?
Kacper Tobiasz, bramkarz Legii Warszawa i młodzieżowej reprezentacji Polski: – Mam nadzieję, że jak najwięcej! Dopiero po sezonie będziemy mogli oceniać, bo nie chcę wyprzedzać faktów. Skupiam się na pracy i wykonuję swoje zadania, jak najlepiej mogę. Liczę, że dobra forma zostanie ze mną, bo czuję, że jest naprawdę nieźle.
– Poczułeś, że ponownie możesz stać się sobą?
– Trener wręcz tego ode mnie wymaga. Myślę, że tak. Nie można też nie wiadomo czego robić i przesadzać, ale jestem osobą, której pomaga to wykonywaniu swoich działań. Nie wszystkim to pasuje, ale skoro w taki sposób mogę być najlepszą wersją siebie, to tego nie zmienię. Staram się oczywiście nikogo tym nie urazić, bo nie o to chodzi.
– Trener Feio niedawno powiedział, że twoja osobowość została stłamszona. Co mogło być tego powodem?
– Na pewno słabsza forma. Nie za dobrze wszedłem w poprzedni sezon. Każdy w świecie sportu podlega ocenie. Przez moją dyspozycję wszystko "siadło". Trzeba było to powoli odbudowywać. Uważam, że otrzymywałem bardzo dużo szans. Czasami tak się zdarza, że są dołki. Najważniejsze, żeby z nich wyjść i jak najszybciej zapomnieć o słabszych momentach.
– Odbierałeś to tak, że jesteś krytykowany za bycie barwną postacią z charakterem?
– Poniekąd tak było. Czasem miałem wrażenie, że nawet jak nieodpowiednio mrugnąłem, to i tak było źle. Oczywiście żartuję i nie mam żadnego problemu z konstruktywną krytyką oraz uwagami, które opierają się na faktach. Każdy człowiek ma emocje i tego nie zmienimy. Była gorsza forma, złe momenty, ale mam nadzieję, że to już za mną.
– W którym momencie sam ze sobą się pogubiłeś?
– Wydawało mi się, że nigdy nie miałem z tym problemu, ale w pewnym momencie wszystko się posypało. Nie ma takiej osoby, która byłaby sobie w stanie ze wszystkim poradzić. Jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy. Trzeba o tym pamiętać, umieć wybaczać i dawać drugą szansę. To bardzo ważne nie tylko w piłce, ale też w życiu.
– Jakaś konkretna sytuacja miała na to wpływ, w pewnym momencie coś pękło?
– Nie, po prostu wszystko narastało. Nie było tak, że jeden moment mnie podłamał. Kolejne sytuacje kulminowały i potem pękło.
– Co czułeś, kiedy co chwilę byłeś sprzedawany za kilka milionów euro?
– Staram się tym nie zajmować. Moim zadaniem jest wychodzenie na trening, dawanie z siebie wszystkiego i pokazywanie swoich umiejętności w meczach. Odcinam się od plotek transferowych i staram się być od tego jak najdalej.
– Jasne, ale można się odciąć, jak w przestrzeni medialnej cały czas pojawiają się kwoty i regularnie mówi się o transferze?
– Ciężko jest się odciąć, bo Legia jest najbardziej medialnym klubem w Polsce. Informacje się klikają. Kiedy ze mną było dobrze, to newsy się klikały. Kiedy miałem gorszą formę, to tym bardziej się klikało. W zupełności to rozumiem, bo taka jest praca dziennikarzy, aby dostarczać nowych informacji i generować wyświetlenia. Nie miałem z tym problemu.
– Regularnie sprawdzałeś "Transfermarkt"? W pewnym momencie twoja wartość urosła do 5 mln euro…
– Coś tam kojarzę, ale staram się tam nie wchodzić, nie sprawdzać. Skupiam się na boisku.
– W pewnym momencie oczekiwania i presja wobec twojej osoby były zdecydowanie za duże?
– Wiem, w jakim miejscu jestem i o co gram. Często najwięksi bramkarze świata powtarzali, że można zagrać świetny mecz, mieć udane interwencje, ale jeden błąd potem przekreśla wszystko. Jest to wpisane w naszą pracę. Takie jest życie. Staram się wybronić każdy strzał. Czasami się nie da, w pewnych momentach mogę zrobić coś więcej, pełna zgoda. Nie można obronić wszystkiego, nie ma takiego bramkarza. Najważniejsze jest to, aby wyciągać wnioski z każdego swojego występu. Myślę, że udaje mi się to robić. Oczekiwania zawsze będą, bo być muszą.
– Wcześniej sprawiałeś wrażenie, że "chłopak z Żylety" jest na wszystko odporny.
– Dużo mi to pomogło i jestem dumny, że reprezentuję klub, na którego trybunach się wychowywałem. Mogę teraz walczyć o najwyższe cele, a zawsze o tym marzyłem. Ciężko pracowałem, aby znaleźć się w miejscu, w którym jestem. Nie chcę się jednak zadowalać tym, co mam.
– Z czego wtedy wzięła się aż tak duża obniżka formy?
– To był mój pierwszy sezon, w którym miałem styczność z europejskimi pucharami. Było to dla mnie coś nowego. Nie chcę szukać żadnych wymówek i usprawiedliwień, bo nie o to chodzi. Miałem gorszą formę i ciężko jest mi powiedzieć dlaczego.
– W przypadku bramkarza jeden błąd ciągnie za sobą kolejny?
– Jak popełnisz błąd, to na 99,9 proc. kończy się on bramką.
– Ewentualnie obrońca może pomóc i wybić z linii.
– Dokładnie, czasem tak się zdarzy, ale głównie muszę liczyć na siebie. Jak obrońca pomoże, to potem cały tydzień czyścisz mu potem buty (śmiech). Mój błąd kończy się golem dla rywala. Staram się ich nie popełniać, ale nie można tego całkowicie wyeliminować. Najważniejsze, aby drużyna wygrywała.
– Jak radziłeś sobie w tym trudnym momencie? Wtedy nie wychodziły ci nawet występy w trzecioligowych rezerwach.
– Ciężko trenowałem i cały czas byłem sumienny. Mimo tego, że kompletnie mi nie szło, nie bałem się dalej próbować. Sam prosiłem o to, aby występować w trzeciej lidze. Chciałem grać jak najwięcej i być w rytmie. Dzięki temu, że ciężko pracowałem, czułem, że karma odda i wszystko wróci na dobrą ścieżkę.
– Po meczu z Molde nieprzyjemne wiadomości otrzymywała nawet twoja rodzina. Co było wtedy najtrudniejsze?
– Chodzi o to, żeby trzymać się razem, bo rodzina jest najważniejsza. Trzeba docenić, że najbliżsi zawsze są przy tobie. Nawet wtedy, gdy idzie źle. Wspierają w trudnych momentach i za to jestem im bardzo wdzięczny. Rodzicom oraz dziewczynie, bo z nią jestem najbliżej. Mieszkamy ze sobą, znosi mnie każdego dnia. Rodzina często potrafi odłożyć swoje obowiązki na bok i najpierw zajmuje się mną. Czasami może nie jest to najlepsze, nie jest im łatwo, dlatego tym bardziej im za to dziękuje.
– Łatwo było skupić się na treningach i powrocie do formy, kiedy dodatkowo pojawiają się takie rzeczy?
– Jeżeli się to odpowiednio poukłada w głowie, to wszystko jest kwestią czasu. Trzeba wierzyć w swoje umiejętności. Ja to robię, bo wiem, że je mam. Potrafiłem to udowodnić. Może zabrzmię nieco nieskromnie, ale bez wiary w siebie nie ma po co wychodzić na boisko. Teraz wszystko wraca do normy i z tego się cieszę. Nie zamierzam się jednak zachłysnąć, chcę cisnąć więcej i więcej.
– Co było momentem przełomowym?
– Dla mnie przyjście trenera Goncalo Feio. Zmiana wpływa na szatnię, daje nowy impuls. Trener Feio obdarzył mnie zaufaniem i czułem to od samego początku. Wiele razy podkreślam, że jestem mu wdzięczny, ale jest to naprawdę prawdziwe. Nie skłamałbym, gdybym powiedział, że dzięki niemu wróciłem do starej, lepszej wersji siebie.
– W jaki sposób trener Feio potrafił dotrzeć do ciebie? Po jego przyjściu dość szybko wróciłeś do grania.
– Trener nigdy nie powiedział mi, jaki mam być. Wspomniał tylko, że mam być sobą, mam w siebie wierzyć i mogę czuć jego zaufanie. Nie było tak, że od razu usłyszałem o powrocie do grania. Musiałem to sobie wywalczyć. Trener natomiast wspomniał, że nawet jak popełnię błąd, to nie zostanę zmieniony, bo on niesamowicie we mnie wierzy. To samo usłyszeli pozostali zawodnicy, wszyscy dostali szansę. Trener jest bardzo fair wobec każdego z nas.
– Dużo mówi się o metodach pracy trenera Feio. Jakim jest człowiekiem w szatni, jakie ma podejście do was?
– Jestem bardzo zadowolony z tej współpracy, myślę, że drużyna również. Każdego obdarza szacunkiem i respektem. Wymaga ciężkiej pracy, a to jest zdrowym podejściem. Sam bardzo ciężko pracuje. Zostaje po treningach, a ja mam wrażenie, że jego doba trwa nieco dłużej, niż nasza. To, ile pracy wykonuje, jest to dla mnie niepojęte. Zresztą nie tylko on, lecz cały sztab. Myślę, że to będzie mieć wpływ na wszystkich nas. Celem trenera jest to, aby każdy z nas stawał się lepszy. On bardzo mocno o to dba.
– Widzisz większe różnice między trenerem Feio a pozostałymi trenerami, z którymi pracowałeś?
– Różnice są, ale nie jestem od tego, aby oceniać. Bardzo podoba mi się współpraca z trenerem Feio. Czuć rywalizację o miejsce w składzie, dobrze weszliśmy w sezon i widać, że wielu zawodników zrobiło spory postęp.
– Hasło "mistrzostwo Polski" wisi u was na ścianie w szatni? W tym sezonie mówi się o nim wyjątkowo często.
– Tak, jak w każdym innym sezonie. Dla Legii liczy się tylko mistrzostwo. Mamy do tego świetne warunki, centrum treningowe, wszystko na miejscu, jedzenie, siłownię, treningi, odprawy. Nie możemy na nic narzekać. Klub robi wszystko, abyśmy mogli skupić się na pracy. Musimy umieć to wykorzystać i wreszcie zdobyć mistrzostwo.
– Po rewanżu w Kosowie odetchnęliście nieco z ulgą? Pierwszą część sezonu zamknęliście upragnionym awansem do Ligi Konferencji Europy. Bez niego zrobiłoby się nerwowo.
– Cały klub się rozwija, mamy wysokie cele i cieszymy się z tego awansu. To pierwszy raz od wielu lat, kiedy dwa sezony z rzędu zagramy w grupie pucharów. Chcemy tam zajść jak najdalej, ale nie możemy zapominać o lidze. Jesteśmy niezwykle ambitnym zespołem. Zależy nam na mistrzostwie Polski, a potem chcemy powalczyć o Ligę Mistrzów. Jesteśmy największym klubem w kraju, takie są nasze ambicje.
– Kiedy będzie można rozliczać Legię za grę? Na razie momentami jest bardzo różnie…
– Jeżeli są wyniki, to nie powinno się nas teraz rozliczać za styl. Musimy się cieszyć z wyników. Jak Raków zdobywał mistrzostwo, to nie grał pięknie w piłkę, ale regularnie punktował i nikt nie miał z nimi problemu. Sięgnął po mistrzostwo zasłużenie, bo po prostu był najlepszy. Nie ma co tutaj mówić o stylu. Każdy chciałby grać pięknie, ale liczy się to, ile goli strzeli się przeciwnikowi, a nie w jaki sposób rozegra się piłkę z tyłu. Cieszymy się z wyniku i ciśniemy dalej.
– Rozmawiamy przed meczem kadry U21. Jaka atmosfera panuje na zgrupowaniu, nad czym najmocniej pracujecie przed spotkaniem z Bułgarami?
– Mamy cały tydzień mikrocyklu treningowego i pracujemy tak naprawdę nad wszystkim. Chcemy zmazać plamę po ostatnim meczu. Nie wyglądaliśmy wtedy najlepiej. Analizujemy rywala, ciężko pracujemy. Lecimy tam po zwycięstwo, nie ma innej opcji. Jeżeli chcemy myśleć o grze na przyszłorocznym Euro, to musimy regularnie wygrywać.
– W marcu sensacyjnie ulegliście u siebie Bułgarii. Po takim meczu chyba nie może brakować wam motywacji…
– Zdarzył się wypadek przy pracy, popełniliśmy wiele błędów. Robimy wszystko, aby to naprawić. Wrócimy z trzema punktami.
– W tym pierwszym spotkaniu zlekceważyliście trochę rywala?
– Byliśmy przygotowani na nich tak samo, jak na każdy inny mecz. Nie ma teraz łatwych spotkań. Są reprezentacje gorsze i lepsze, ale przy nieodpowiednim nastawieniu można teraz przegrać z każdym. Umiejętności mamy i powinniśmy z nimi spokojnie wygrać. Nie zamierzamy jednak nikogo zlekceważyć.
– Kilka dni temu karierę zakończył Wojciech Szczęsny. Mocno zaskoczyła cię ta decyzja?
– Szczerze tak. Zdziwiło mnie to pod względem sportowym, ale rozumiem go w stu procentach, jeżeli chodzi o sprawy rodzinne. Skoro tak zadecydował, to na pewno to dobrze przemyślał. Nie znam go nie wiadomo ile, ale wiem, że nie podejmuje pochopnych decyzji. Na pewno da sobie radę.
– Miałeś okazję pracować z nim na mundialu w Katarze. Jak wspominasz ten czas?
– Mam nadzieję, że Wojtek nie był na mnie zły, jak parę razy źle mu kopnąłem na chwyt. Świetnie jest mieć okazję podpatrzeć taką osobę, popracować z nią. Największe wrażenie zrobił jednak na mnie poza boiskiem. Jest legendą. Napisałem do Wojtka wiadomość, podziękowałem mu za karierę. Kiedy stawiałem pierwsze kroki w bramce, to już wtedy go obserwowałem. Podziękował i odpisał, że jeżeli kiedykolwiek potrzebowałbym pomocy, to mam się śmiało odzywać. Jest normalnym człowiekiem, któremu można zaufać, jak swojemu koledze. To jest w nim najlepsze. Do tego był wspaniałym bramkarzem. Cały naród powie, że jest jednym z najlepszych, a może najlepszym w historii.
– Czego nauczyłeś się od Szczęsnego, w jakich bramkarskich aspektach najmocniej ci imponował?
– Generalnie wszystkim. Nie było rzeczy, która byłaby gorsza od drugiej. We wszystkim był świetnie wyszkolony. To mi najbardziej zaimponowało. Zawsze wiedział, jaką decyzję podąć i prawie w ogóle nie popełniał błędów.
– Bułka, Skorupski, Drągowski, Grabara, Majecki, Mrozek i tutaj mógłbym wymienić jeszcze kilka nazwisk, na pewno też Tobiasz. W najbliższych latach rywalizacja o miejsce w bramce w seniorskiej kadrze może być jeszcze trudniejsza, bardziej wyrównana?
– Na pewno. Od zawsze mieliśmy świetnych bramkarzy, teraz jest kolejne pokolenie. Może trzeba będzie założyć reprezentację dla bramkarzy i będziemy grać w jedenastu (śmiech)? Oczywiście się śmieje, ale myślę, że uzbieralibyśmy tylu. Musimy się z tego cieszyć. Świetne jest to, że dzięki temu każdy musi dawać z siebie tak wiele, aby zasłużyć na powołanie. To kolejna forma rywalizacji. Na pewno nikt na tym nie straci.
– Jesteś niezwykle ambitnym i charakternym gościem. Celem na najbliższy sezon, sezony jest uznanie w oczach selekcjonera pierwszej kadry?
– Nie ma rzeczy niemożliwych. Rok czy dwa lata w piłce to bardzo dużo czasu. W tym okresie może się wiele zmienić. Koniec kariery Wojtka poniekąd też zaskoczył. Zawsze trzeba być gotowym, bo nigdy nie wiadomo, co się przydarzy. Mam ambicje, aby celować jak najwyżej. Od zawsze chciałem grać w kadrze i reprezentować kraj. Jestem dumny z bycia Polakiem. Ciężko pracuję na to, abym każdego dnia stawał się lepszy. To nie jest sprint, lecz maraton. Trzeba umieć być cierpliwym i wdzięcznym za to, co się ma. Nie można się tym zadowalać, ale robić wszystko, aby było jak najlepiej.
Kiedy mecz: wtorek 10 września, godzina 18:00
Gdzie i o której transmisja: od 17:30 w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, Smart TV oraz HbbTV
Kto skomentuje: Maciej Iwański, Robert Podoliński
Prowadzący studio: Patryk Ganiek
Goście/eksperci: Rafał Ulatowski, Dawid Sut
16:00
Bruk-Bet Termalica
18:30
Cracovia
12:45
KGHM Zagłębie Lubin
15:30
Korona Kielce
18:15
Raków Częstochowa
12:45
Lechia Gdańsk
15:30
Arka Gdynia
18:15
Piast Gliwice
17:00
Pogoń Szczecin
16:00
Radomiak Radom
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.