O meczu Siarki Tarnobrzeg z Sandecją Nowy Sącz mówi się w całej Polsce, a to przecież tylko 3. liga. Problem w tym, że powodem nie jest poziom sportowy, a wydarzenia około piłkarskie, które miały miejsce na stadionie klubu z Podkarpacia. Kibice gości wspierani przez sympatyków Stali Mielec i Czarnych Jasło kompletnie zniszczyli sektor. Straty oszacowano na 120 tysięcy złotych. Sprawdziliśmy, kto za to zapłaci i jakie konsekwencje wyciągnie PZPN.
Mecz Siarki Tarnobrzeg z Sandecją Nowy Sącz cieszył się dużym zainteresowaniem. W końcu grały ze sobą dwie drużyny walczące o awans. Drużyna gości poprosiła o dodatkową pulę biletów dla swoich kibiców. Ci wypełnili sektor do ostatniego miejsca. Przyjechali na Podkarpacie w 600-osobowym składzie.
Nie jest tajemnicą, że sama potyczka piłkarska była drugorzędną atrakcją. Główną była okazja do konfrontacji z nielubianą przez siebie ekipa sympatyków Siarki. Do Sączersów dołączyli fani Stali Mielec i Czarnych Jasło – klubów utrzymujących nie najlepsze relacje z zespołem gospodarzy.
Od początku było nerwowo na trybunach. Wulgarne przyśpiewki to jednak nic nowego na stadionach piłkarskich. Gorzej jednak zrobiło się, gdy miejscowi kibice wywiesili na trybunie zdobytą "oprawę" Stali Mielec. Wtedy wybuchła awantura.
Sektor gości zamienił się w pole bitwy. Przebywające tam osoby zaczęły wyrywać krzesełka i rzucać na boisko. Chcieli wedrzeć się na murawę, próbując rozerwać ogrodzenie. Reakcją drugiej strony było podpalenie zdobytego łupu.
Na sektorze gości doszło już wtedy do kompletnej demolki. Poza sektorem rozpoczęła się też dewastacja toalet i w zasadzie wszystkiego, co było dostępne. Sędzia musiał przerwać mecz. Gracze Sandecji prosili kibiców o spokój, by mogli dokończyć spotkanie, w którym prowadzili 1:0.
Ostatecznie udało się dojść do porozumienia, może dlatego, że już nie było za bardzo czym rzucać. Goście dowieźli zwycięstwo do końca i zdobyli cenne trzy punkty. Wynik jednak był najmniej komentowany po tym starciu.
W mediach społecznościowych Siarki Tarnobrzeg pojawiło się nagranie z miejsca zdarzeń. Zniszczone toalety, wyrwane krzesełka, wyłamane drzwi, urwane umywalki. Na portalu X (dawniej Twitter) zobaczyło je już blisko milion osób.
Po zakończonym spotkaniu pod sektorem zebrała się policja, która wylegitymowała 417 osób. Jak przekazał portalowi Echo Dnia rzecznik policji w Tarnobrzegu Beata Jędrzejewska-Werona, jedna z nich była poszukiwana. Ponadto 44-letni mężczyzna trafił do aresztu za naruszenie ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Grozi mu za to do dwóch lat pozbawienia wolności. Pozostali również mogą liczyć się z konsekwencjami.
Do wybryku swoich kibiców odniosła się Sandecja, która stanowczo potępiła to zachowanie.
"MKS Sandecja S.A. stanowczo potępia incydenty, do których doszło w sektorze gości podczas wczorajszego meczu między Siarką Tarnobrzeg, a naszym zespołem. Wyrażamy głębokie ubolewanie z powodu zajść, które miały miejsce w drugiej połowie spotkania.
Jako klub zawsze promujemy wartości takie, jak wzajemny szacunek, zasady Fair Play oraz zdrowa, sportowa rywalizacja. Wczorajsze wydarzenia są sprzeczne z naszymi ideałami, dlatego jednoznacznie odcinamy się od wszelkich przejawów agresji, w tym niszczenia mienia publicznego."– czytamy w oświadczeniu.
Straty oszacowano na 120 tysięcy złotych. Pojawia się więc pytanie, kto za to zapłaci? Z racji tego, że Sandecja autoryzowała listę kibiców, będzie zmuszona do pokrycia kosztów za wyrządzone szkody. Dodatkowo może spodziewać się kary wymierzonej przez komisję dyscyplinarną PZPN.
Jak udało nam się ustalić, w czwartek 12 września zbierze się komisja dyscyplinarna. Departament Bezpieczeństwa szykuje specjalny wniosek w tej sprawie. Klubowi z Nowego Sącza grozi kara finansowa oraz zakaz wyjazdowy.