Współpraca Kevina De Bruyne'a z reprezentacją Belgii wisi na włosku po tym, jak gwiazda Manchesteru City rzekomo powiedziała dyrektorowi technicznemu Frankowi Vercauterenowi: "Odchodzę", po czym po ostatnim meczu wpadła w szał. Informację podało "Daily Mail".
Do "eksplozji" w reprezentacji Belgii miało dojść po porażce 0:2 z Francją. O wyniku w meczu zadecydowały bramki Randala Kolo Muaniego i Ousmane'a Dembele.
Kevin De Breune jest jednym z czołowych piłkarzy Belgii w tak zwanym "złotym pokoleniu", które według "Daily Mail" oceniane jest jako to, które powoli traci swój blask. W tym czasie reprezentacja nie dotarła do ani jednego wielkiego finału. Jak podał portal, poniedziałkowy wybuch złości postawił jego przyszłość w zespole Domenico Tedesco pod znakiem zapytania. Miał skrytykować swoich kolegów z drużyny i taktykę zespołu.
Według doniesień "Daily Mail" tuż po ostatnim gwizdku De Bruyne miał udać się do Vercauterena i dać do zrozumienia, że chce odejść. Zirytowany kapitan reprezentacji Belgii zwrócił się następnie do mediów, gdzie zapytano go, czy przeciwnicy byli lepszą drużyną. –Tak, to prawda. Nie ma o tym wiele do powiedzenia – dodał. – Chodzi o sposób gry i ludzi, którzy nie wykonują swojej pracy – dodał. – Trzeba dać z siebie wszystko na boisku. Nawet tego niektórzy nie robią. Mogę zaakceptować, że nie jesteśmy aż tak dobrzy. Jestem też pierwszym, który to powiedział w przeszłości. Ale inne rzeczy są nie do przyjęcia. Nie będę się nad tym rozwodził. Zrobiłem to, gdy miałem osiemnaście lat w Racing Genk. Teraz mam 33 lata i już tego nie robię – zakończył.
Tedesco w odpowiedzi namawiał kapitana, aby... się "uspokoił". – Czy obawiam się, że przestanie grać w reprezentacji? Nie powinieneś teraz o tym mówić. Wszyscy muszą się uspokoić – powiedział cytowany przez "Daily Mail".
Następny mecz Belgii to starcie z Włochami na Stadio Olimpico za dokładnie miesiąc.
2 - 0
Portoryko
6 - 0
Bonaire
0 - 2
Białoruś
1 - 2
Aruba