| Niepełnosprawni

Skok Łukasza Mamczarza na paraolimpiadzie obejrzały miliony. "Chcę, by choć jedna osoba wstała z łóżka"

Łukasz Mamczarz (fot. Getty)
Łukasz Mamczarz (fot. Getty)

Reprezentanci Polski przywieźli 23 medale z igrzysk paralimpijskich w Paryżu. Łukasz Mamczarz wprawdzie nie stanął na podium (zajął 7. miejsce), ale usłyszał o nim cały świat. Nagranie jego skoku na wysokość 1,77 metra dotarło do kilkudziesięciu milionów osób. – Chciałbym wykorzystać swoje pięć minut, żeby choć jedna osoba wstała z łóżka. Dla mnie będzie to wielkim sukcesem – powiedział 36-latek w rozmowie z TVPSPORT.PL.

17-latka bije łucznicze rekordy. Robi to... bez rąk

Czytaj też

Sheetal Devi (fot. Getty)

17-latka bije łucznicze rekordy. Robi to... bez rąk

Polski mistrz paralimpijski: niemożliwe nie istnieje!

Jakub Ptak, TVPSPORT.PL: – Wprawdzie nie udało się panu zdobyć kolejnego medalu paralimpijskiego, ale jest czego gratulować. Nagranie pana skoku z Paryża odtworzyło kilkadziesiąt milionów osób na całym świecie. Takie zasięgi w dzisiejszych czasach to nie byle co.
Łukasz Mamczarz, czterokrotny paralimpijczyk, brązowy medalista z Londynu: –
Każdy chciałby zdobywać medale, bo właśnie po to jedzie się na igrzyska. Wiadomo, zdarzają się różne przeciwności losu czy sytuacje, gdzie nie udaje się zrealizować celu. Cieszę się jednak, że mój skok poszedł w świat. Ludzie mogli zobaczyć, na czym to wszystko polega, i że życie może być piękniejsze wbrew temu, co się człowiekowi stało.

Pana skok stał się wręcz wiralem, udostępniło go wiele znanych osób. Jak pan podchodzi do tego, że tak dużo ludzi mogło pana dostrzec?
– Przyznam się, że na początku nie wiedziałem, o co w ogóle chodzi z tym wiralem. Szybko wygooglowałem, że to coś w rodzaju internetowego wirusa. Czułem, że na tych igrzyskach może stać się coś magicznego. To był jeden z tysiąca skoków, które oddałem, ale okazał się magiczny, a przy okazji nagrał go ktoś z trybun. Nie wiem jeszcze w ogóle, kto to był, ale jestem mu niezwykle wdzięczny.

Pewnie wielu ludzi może sobie pomyśleć: o, to teraz będzie chciał za to dostać kasę. Widziałem komentarze, że mam założyć jakąś zrzutkę. Nie ma o tym mowy, ja nie oczekuję żadnych pieniędzy. Po prostu cieszę się, że mój skok zainteresował ludzi i udostępniają go też tak znane osoby, jak Marcin Gortat. Tyle osób może zobaczyć, jak radzi sobie człowiek po przejściach. W moim życiu wydarzyło się coś niedobrego, ale to życie może stać się od nowa piękne.

To takie osłodzenie braku medalu, prawda? Bez miejsca na podium nie wróci pan do programu stypendialnego, z którego wypadł pan dwa lata temu.
– Uprawianie sportu to nasza praca, my z tego żyjemy. Zdobycie medalu wiąże się z dużymi gratyfikacjami finansowymi. Nie ukrywajmy, polskie państwo daje naprawdę fajne pieniądze, za które można sobie godnie i spokojnie żyć – zwłaszcza, gdy zdobywa się medale co roku. Niestety, moje finanse mocno się ukrócą. Za siódme miejsce nie otrzymam żadnej nagrody. Kolejnym minusem jest fakt, że nie zdobyłem minimum do uzyskania pełnego stypendium. Żeby je uzyskać, w danej konkurencji musi wystartować co najmniej 12 zawodników z ośmiu państw. Niestety, w moim przypadku było to ośmiu zawodników z sześciu krajów. To nie moja wina, że tylko tylu nas przyjechało, a i tak będę pokrzywdzony. Dostanę tylko 50 procent przysługującego stypendium.

Robi się problem, bowiem w mojej pracy mam umowę do końca roku. Muszę szukać nowej, żeby się utrzymać, związać koniec z końcem. Nie stać mnie na kupno nowego lub wynajem lepszego mieszkania. Mimo to nie załamuję się, nigdy się nie załamałem i nigdy się nie załamię. Działam dalej, trenuję i robię to, do czego jestem stworzony.

Czyli nie ma mowy o rezygnacji z celu, jakim jest udział w igrzyskach w Los Angeles za cztery lata?
– Zawsze jestem zdania, że siedząc i nic nie robiąc, nie da się nic osiągnąć. Muszę więc działać, iść do przodu. W Los Angeles przekroczę magiczną barierę 40 lat, a także wybije mi prawie 20 lat w tym sporcie. To właśnie tam chciałbym oddać mój wymarzony, najlepszy skok w życiu i podziękować wszystkim.

17-latka bije łucznicze rekordy. Robi to... bez rąk

Czytaj też

Sheetal Devi (fot. Getty)

17-latka bije łucznicze rekordy. Robi to... bez rąk

Łukasz Mamczarz zdobył brąz igrzysk paralimpijskich w Londynie (fot. Getty)
Łukasz Mamczarz zdobył brąz igrzysk paralimpijskich w Londynie. Później dwukrotnie był czwarty, a w Paryżu siódmy (fot. Getty)
Igrzyska paralimpijskie dobiegły końca. Kiedy kolejne?

Czytaj też

Ceremonia otwarcia igrzysk paralimpijskich w Paryżu (fot. Getty Images)

Igrzyska paralimpijskie dobiegły końca. Kiedy kolejne?

Wracając jeszcze na chwilę do zakończonych igrzysk, w Paryżu musiał pan rywalizować nie tylko z zawodnikami po amputacjach, ale też i posiadającymi obie nogi. Jak pan na to reaguje?
– Wkurza mnie niesamowicie, gdy jadę na daną imprezę i widzę, że na listach startowych dalej są Hindusi, Amerykanie itd. z obiema kończynami. Nie ma się co łudzić – zawodnik na jednej nodze nie da im rady. Jeszcze nikt na świecie się taki nie urodził, żeby mógł dorównać sprawniejszym osobom. To bardzo mnie boli i przeszkadza, ale trzeba walczyć. Ja kocham ten sport, kocham skakanie. Nie wyobrażam sobie robić cokolwiek innego, więc się nie poddam. Dałem całemu światu jakiś przekaz, że warto walczyć o marzenia.

Imponuje mi to, w jak szybkim czasie podjął pan treningi skoku wzwyż po fatalnym wypadku motocyklowym, w którym stracił pan nogę. Już trzy miesiące później pojawił się pan na rozbiegu, a po trzech kolejnych miesiącach wziął pan udział w mistrzostwach Polski.
– Mam bardzo duże grono znajomych i przyjaciół. Ludzie często się mnie pytają, czy miałem trudne dni po wypadku. Ja tak naprawdę nie miałem na to czasu. Wstawałem rano, a w moim domu były już tłumy ludzi, które wyciągały mnie na zewnątrz. Już po trzech miesiącach przyszedł czas na sport, w styczniu pojechałem na zgrupowanie i proszę mi wierzyć – te 15 lat minęło jak pstryknięcie palcem.

Sport pomógł przepracować całą traumę?
– Dokładnie. Wszystko poszło tak szybko, że nawet nie miałem kiedy się załamać. Zawdzięczam sportowi całe moje życie. Świat zrobił się dla mnie naprawdę piękniejszy. Całkowicie odmieniłem swoje życie, ale – tak jak mówię każdemu, z kim rozmawiam – wystarczy chcieć. Jeżeli chcesz to zrobić, świat stoi przed tobą otworem.

Kilka dni temu opublikował pan na Facebooku post, w którym nie tylko opisana została kariera, ale też perypetie i problemy dnia codziennego. Zastanawiam się, jak znajduje pan czas na uprawianie sportu na wysokim poziomie?
– Standardowy dzień zaczyna się od zawiezienia o 8:00 małżonki do pracy i dziecka do przedszkola. Wracam, siadam do komputera i pracuję do 11:00. Potem jadę na trening, by zrobić dwugodzinną jednostkę. Po powrocie kąpiel, chwila na ochłonięcie i dokończenie pracy. W międzyczasie odbieram dziecko i żonę, potem szybka kawa, rozmowa, zabawa z dzieckiem i wyjazd na drugi trening. To jeszcze nie koniec, bo wieczorem czas na odnowę biologiczną – u fizjoterapeuty bądź w komorze normobarycznej. Policzyłem sobie, że dziennie przeznaczam od 7 do 9 godzin na trening, uwzględniając regenerację.

Niczym drugi etat.
– Gdybym codziennie jeździł pracować fizycznie po osiem godzin, nie miałbym co marzyć o wyjeździe na igrzyska czy mistrzostwa świata. Niestety, ten sport stał się na tyle profesjonalny, że trzeba poświęcić się mu w 99 procentach, by osiągać dobre wyniki.

Jest pan w tym środowisku od 15 lat. Jak bardzo zmienił się sport paralimpijski, zarówno pod kątem odbioru kibiców, jak i zainteresowania nim osób z niepełnosprawnością?
– Świadomość tego sportu jest potężna. Liczba osób, które pojawiły się na trybunach w Paryżu, była kosmiczna. To były wspaniałe igrzyska. Martwi mnie tylko, że obecnie dzieciom nie chce się trenować. Zamiłowanie do sportu umiera, bo przewyższają je telefony i inna elektronika. Kiedyś zapytałem chłopca, będąc o kulach, czy pójdzie ze mną pograć w piłkę. On odparł: po co, skoro mogę to zrobić na telefonie. Ręce mi opadły. Nasz sport poszedł w tak duży profesjonalizm, że o treningi i rehabilitację trzeba zadbać już od najmłodszych lat. Tylko wtedy można marzyć o byciu najlepszym na świecie.

Pana historia to również przykład, że podejście państwa polskiego do osób z niepełnosprawnością wymaga dużej poprawy. Czytam we wpisie, że ZUS pana… uzdrowił.
– Co roku, począwszy od 2009, stawiałem się na komisjach zusowskich. W 2013 to ZUS wygrał. Ilość przychodzących dokumentów i odwołań była tak wielka, że po prostu odechciewało się walczyć. Poddałem się. Stwierdziłem, że dla 500 złotych nie będę jeździć po komisjach i przede wszystkim błagał. Ja taki nie jestem, żeby kogoś błagać o pieniądze. Staram się natomiast pomagać innym osobom z podobnymi problemami. Prowadzę dwie strony internetowe, gdzie uczę ludzi, którzy stracili nogę, jak stawiać pierwsze kroki. Robię to charytatywnie.

Jestem świadomy tego, co wydarzyło się 15 lat temu. Nic nie dzieje się przypadkiem. Dokładnie tamtego dnia o tamtej godzinie miał mi wyjechać na drogę tamten samochód. Musiałem to zaakceptować. To wszystko co robię, może przełożyć się na coś naprawdę dobrego. Chciałbym wykorzystać swoje pięć minut, żeby choć jedna osoba wstała z łóżka. Dla mnie będzie to wielkim sukcesem.

Igrzyska paralimpijskie dobiegły końca. Kiedy kolejne?

Czytaj też

Ceremonia otwarcia igrzysk paralimpijskich w Paryżu (fot. Getty Images)

Igrzyska paralimpijskie dobiegły końca. Kiedy kolejne?

Łukasz Mamczarz występuje też w ampfutbolowej drużynie Warty Poznań (fot. PAP)
Łukasz Mamczarz występuje też w ampfutbolowej drużynie Warty Poznań (fot. PAP)

Odejdźmy na koniec od tych niezbyt przyjemnych tematów. Można pana spotkać nie tylko na stadionach lekkoatletycznych, ale i piłkarskich, jako ampfutbolistę. Dalej ciągnie pana do gry?
– Oczywiście. Warta Poznań bardzo mnie wspiera. To super ekipa. Przed igrzyskami cały klub nagrał się specjalnie dla mnie, życząc mi, żebym skakał jak najwyżej. Sama dyscyplina jest bardzo rozwojowa. Marzy mi się, żeby pojawiła się na następnych igrzyskach. To niesamowite, co potrafią zrobić ci faceci o kulach. W Warcie jestem od roku i z tego co wiem, za miesiąc mogę wystąpić w turnieju Ekstraklasy. Lekkoatletyka i ampfutbol to dwa różne światy, a ich połączenie jest naprawdę trudne. Trener wyznacza mi tylko jedno zadanie – stój pod bramką i strzelaj gole. Jestem wysoki oraz skoczny, dlatego dobrze się sprawdzam w pojedynkach główkowych.

Można więc powiedzieć, że tworzy pan "wiralowy" atak z Marcinem Oleksym, zwycięzcą nagrody Puskasa na gali FIFA The Best.
– Marcin miał swoje pięć minut, teraz przyszło moje! Oczywiście nie podchodzę do tego jak do rywalizacji, ale może dzięki temu przyciągniemy nowych zawodników. Bardzo ich potrzeba – i na boisku, i na bieżni.

Łukasz Mamczarz (ur. 1988) – brązowy medalista igrzysk w Londynie (2012), trzykrotny brązowy medalista mistrzostw świata i dwukrotny mistrz Europy w skoku wzwyż w kategorii T42/T63. W wieku 21 lat stracił lewą nogę w wyniku wypadku drogowego. Czterokrotnie uczestniczył w zmaganiach paralimpijskich. Jego rekord życiowy wynosi 1,82 m.

Paraolimpijczycy wrócili z igrzysk! "Wykonaliśmy świetną robotę" [WIDEO]
Polscy paraolimpijczycy (fot. TVP SPORT)
Paraolimpijczycy wrócili z igrzysk! "Wykonaliśmy świetną robotę" [WIDEO]

Najnowsze
Fatalna sytuacja Świątek. Gigantyczna strata do Sabalenki
Fatalna sytuacja Świątek. Gigantyczna strata do Sabalenki
| Tenis / WTA (kobiety) 
Iga Świątek (fot. Getty)
Puchar Sześciu Narodów. Francja zdobyła trofeum
Francja pokonała Szkocję i zdobyła Pucharu Sześciu Narodów (fot. Getty Images)
Puchar Sześciu Narodów. Francja zdobyła trofeum
| Inne / Rugby 
Podolski wprost po meczu z Motorem. "Za to nam płacą"
Lukas Podolski (fot. PAP)
Podolski wprost po meczu z Motorem. "Za to nam płacą"
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Sportowy wieczór (15.03.2025). Powrót po 21 latach
Sportowy wieczór
transmisja
Sportowy wieczór (15.03.2025). Powrót po 21 latach
| Sportowy wieczór 
Polska Liga Boksu: Legia – Imperium Boxing Wałbrzych [ZAPIS]
Polska Liga Boksu, 1. kolejka: KB Legia Warszawa – Imperium Boxing Wałbrzych.
Polska Liga Boksu: Legia – Imperium Boxing Wałbrzych [ZAPIS]
| Boks 
Socca Heroes Calisia Castle [ZAPIS]
Socca Heroes Calisia Castle – turniej reprezentacji narodowych
Socca Heroes Calisia Castle [ZAPIS]
| Piłka nożna 
Wielki powrót w Warszawie! Dominacja w pierwszym meczu
Legia Warszawa wygrała inauguracyjny mecz Polskiej Ligi Boksu (fot. PAP/Leszek Szymański)
Wielki powrót w Warszawie! Dominacja w pierwszym meczu
| Boks 
Do góry