| Piłka nożna / Betclic 1 Liga
Choć od przegranych wyborów o fotel prezesa PZPN Marek Koźmiński pozostaje na uboczu, to cały czas śledzi sytuacje polskich klubów. Niedawno otrzymał nawet propozycję dołączenia do jednego z nich. Którego konkretnie? Opowiedział o tym w rozmowie z TVPSPORT.PL. Poza tym poruszył też wątek Wisły Kraków...
Były reprezentant Polski nie jest obecnie działaczem związkowym ani nie udziela się w żadnym klubie. Mimo tego pozostaje blisko polskiej piłki. W wywiadzie udzielonym Mateuszowi Midze przyznał, że niedawno mógł wrócić do "środowiska".
Na pytanie o to, że dzwonili do niego ludzie z pewnego dolnośląskiego klubu, odpowiedział: – Nie tyle dzwonili, co była pewna rozmowa. Mam tam dobrych znajomych, ale to w żaden sposób nie zostało przeze mnie to podjęte. Nie mogę zdradzić szczegółów...
O jakim klubie mowa? – Chodziło o Śląsk. Chciałbym jednak zaznaczyć, że nie byłem rozpatrywany i nie rozpatrywałem przejęcia Śląska. Absolutnie. Natomiast było coś na rzeczy, niestety się nie udało. I tyle... Zostawmy ten wątek, bo on jest zupełnie poboczny. Parę osób ze światka klubowego do mnie dzwoniło. Pytali, czy bym nie był zainteresowany, ale w zaproponowanych konfiguracjach mnie to nie interesowało – przyznał Koźmiński.
Byłego wiceprezesa PZPN nie interesowało też inwestowanie w Wisłę Kraków. Ta, jego zdaniem, nie rokuje bowiem najlepiej. – Uważam, że jest bardzo źle. I co roku jest gorzej. Szanuję sposób, w jaki sytuację w klubie "sprzedaje" pan Królewski. Robi to bardzo dobrze, natomiast ja jestem pragmatykiem. To bardzo trudno będzie uratować – powiedział.
– Będzie niezmiernie trudno uzdrowić coś, co ma 60, 70 milionów długów, bo jak zaczniesz spłacać ten dług, to zaraz gdzieś indziej wyjdzie kolejne 20, 30 milionów. Jak wynika z danych publicznych Wisła z roku na rok traci więcej. W sporcie coraz mocniej, to co widzimy na boisku jest uzależnione od tego, co widzi księgowa. Tego się nie da zakłamać. Ledwie Wisła wróciła do europejskich pucharów i od razu pojawił się pan Mandziara z tematem sprzed 15 lat. Ile takich rzeczy jeszcze jest? A Wisła nie jest jedynym klubem w Polsce z takimi kłopotami. Górnik Zabrze, Ruch Chorzów... Wszędzie tam, gdzie przez dłuższy okres nie było hamulca w kwestii wydatków – dodał.
Jarosław Królewski z problemami stara się walczyć w sposób dość niestandardowy. Ten niezbyt podoba się Koźmińskiemu. – To jest chłopak (Królewski – przyp. red.), który szuka poklasku. Bardzo dobrze się sprzedaje medialnie, jest genialny w kwestii mediów społecznościowych. Ale wybory trenerów, kwestie dotyczące drużyny – tego ja nie kupuję. Byliśmy pod wrażeniem wyniku osiągniętego w rewanżu z Cercle Brugge. Czapki z głów za to, co zrobili, choć grali z juniorami. Nie ujmujmy tego wyniku, ale pamiętajmy, że najważniejsza jest liga. Chciałbym zobaczyć jak te 11-12 chłopaków będzie wyglądało w październiku czy listopadzie, gdy trzeba będzie rozgrywać przełożone mecze. Jeśli Wisła chce znów wypłynąć na szerokie wody, musi awansować do Ekstraklasy – mówił.
– To nie jest drużyna, która może grać na dwóch czy trzech frontach. W zeszłym roku grała na dwóch i na najważniejszym poległa. W tym sezonie przybył jeszcze front europejski, który daje pewien splendor, troszeczkę pieniążków. Drugi to Puchar Polski, a trzeci – najważniejszy – to liga. Na razie mają sześć punktów w pięciu meczach. Mecz z Kotwicą był dla mnie sprawdzianem, jak będą sobie radzić z grą na kilku frontach. I poznaliśmy odpowiedź, a zobaczymy, co będzie dalej. To jest sport, a większymi problemami tego klubu są finanse i organizacja. Na bieżąco wiem, co się dzieje w klubie. Każde przedsiębiorstwo, a tym bardziej sportowe, musi być poukładane. Jak nie jest poukładane, to nie ma szans. A to nie jest poukładane, a bałagan zaczął się przed panem Królewskim. To tylko kontynuacja. O wizerunek klubu dba bardzo dobrze, ale pytań nie brakuje. Jest Kuba (Błaszczykowski – przyp. red.), nie ma Kuby. Jest pan Jażdżyński, potem go nie ma. Jaki jest dług Wisły w stosunku do Stowarzyszenia. O co w tym wszystkim chodzi? Już był pewien pan z parasolem...– ciągnął Koźmiński, nawiązując do rzekomego zbawcy Wisły Kraków – Vanny Ly.
Jak 45-krotny reprezentant Polski zapatruje się więc na sytuację nie tylko Wisły, ale i pozostałych krakowskich klubów? – […] powiem kontrowersyjną tezę – w Krakowie jest za dużo mocnych klubów. Miasta nie stać na dobrego Hutnika, dobrą Wisłę, dobrą Cracovię, Wieczystą i Garbarnię. Garbarnia wyskoczyła w górę, jakie ma teraz kłopoty? Hutnik był rok temu blisko awansu, na razie zaczął słabo. Oczywiście, ciężko krytykować, bo zaraz ktoś zapyta: "Czemu ty nic nie zrobisz?". Odpowiadam: "Masz rację, zgadzam się" – zakończył.
Więcej w rozmowie Mateusza Migi.