| Piłka nożna / Betclic 1 Liga
Wisła Kraków kontynuuje fatalny start kolejnego sezonu w Betclic 1 Lidze. W piątek krakowianie przegrali na własnym stadionie z Wartą Poznań i są już o krok od strefy spadkowej do 2 Ligi. Po meczu prezes klubu Jarosław Królewski stawił się na wezwanie kibiców z sektora X.
Wisła Kraków ma trzy zaległe spotkania, niemniej nawet biorąc tę okoliczność pod uwagę, dorobek punktowy jest zdecydowanie poniżej oczekiwań. W sześciu meczach krakowianie wygrali tylko raz, a dotąd zgromadzili raptem sześć punktów. To średnia, która być może wystarczy na utrzymanie w lidze, ale na pewno nie pozwoli na to, by włączyć się do walki choćby o strefę barażową. Już teraz Biała Gwiazda ma szesnaście punktów straty do lidera, Bruk-Betu Nieciecza.
Krakowianie mnóstwo punktów stracili na własne życzenie. W Pruszkowie długo prowadzili ze Zniczem, by ostatecznie przegrać 1:2. Z Arką Gdynia wygrywali 2:0, by ostatecznie zgodzić się na remis 2:2. W Kołobrzegu, w starciu z Kotwicą, mieli mnóstwo świetnych okazji do zdobycia gola, ale wykorzystali tylko jedną. Dzięki niej uratowali w tym meczu choćby remis.
Wisła zdobyła w tym sezonie siedem goli. Tyle samo co w pojedynkę Damian Warchoł z Górnika Łęczna. Co więcej aż sześć z siedmiu goli dla Białej Gwiazdy strzelił Angel Rodado. Trudno opisać, gdzie byłaby dziś Wisła, gdyby hiszpańskiego napastnika nie było w klubie.
Krakowska ekipa miała szybko wrócić do PKO BP Ekstraklasy, a ma za sobą już dwie nieudane próby. Przy pierwszym podejściu przegrała w barażach z Puszczą Niepołomice 1:4, a w drugim sezonie nie awansowała nawet do baraży.
Nic dziwnego, że kibice mają dość i pod koniec meczu z Wartą zaczęli słownie atakować piłkarzy. Gdy sędzia gwizdnął po raz ostatni, tłum zapytał, gdzie jest Jarosław Królewski. Prezes Wisły często tańczy na murawie po wygranych, ale po porażkach potrzebuje nieco czasu, nim odezwie się publicznie, choćby za pomocą Internetu. Tym razem postanowił nie chować głowy w piasek i podszedł do sektora X, a potem wszedł nawet do środka, chwycił za mikrofon i wygłosił emocjonalne przemówienie.
– Pójdę do szatni i nie będę ich rugał! Wiecie dlaczego? Bo to nie ich wina, że pierwsza, druga, trzecia piłka nie wpadły w pierwszej połowie do siatki! – krzyczał Królewski. Podkreślał, że on też jest sfrustrowany, a drużyna przechodzi przez trudny moment. – Dajcie im czas! Chociaż raz! – apelował do kibiców.
Wizyta prezesa w sektorze wzbudziła szacunek. – Co by nie było, przyszedł, pokazał jaja i za to szacunek – krzyknął na koniec gniazdowy.
Apel Królewskiego o czas wywołał protest sporej części fanów. Co jak co, ale piłkarze Wisły nie mogą narzekać na brak wsparcia fanów. Krakowscy kibice od lat angażują się w pomoc klubowi, także finansową. Na stadionie regularnie biją rekordy frekwencji. A gdyby nie ustalenia kibicowskie, to samo robiliby przy okazji meczów wyjazdowych. Nic dziwnego, że są u kresu wytrzymałości. Od tych ludzi nie można już więcej wymagać, bo dalej może być już tylko zniechęcenie i apatia.
– Dajcie im czas! – krzyczał Królewski do kibiców. A czemu? Bo drużyna latem znów została bardzo mocno przebudowana. Wymieniono kilkanaście nazwisk, a w efekcie powstał zespół o bardzo podobnej charakterystyce, który przede wszystkim ma wielkie kłopoty z regularnością. Kazimierz Moskal zwracał przed meczem z Wartą uwagę na to, jak powstawał ten zespół i kiedy dołączali do niego kolejni piłkarze.
Tak, budował zespół w trudnych warunkach. Ale co to obchodzi kibica? Co przeciętnego fana obchodzi to, że klub musiał wycofać się z zeszłorocznych pomysłów personalnych i stracił kolejne tygodnie na jeszcze jedną przebudowę? Jaka jest gwarancja tego, że za rok nie będzie podobnie? Trudno w to uwierzyć, skoro tak samo jest od pięciu lat.
Inną kwestią pozostaje pytanie, czy prezes klubu w ogóle powinien w takie dyskusje wchodzić...
Królewski dziś prosi o czas, a wielu fanów wciąż pamięta przemówienie Jakuba Błaszczykowskiego po spadku z PKO BP Ekstraklasy. Wyszedł na środek boiska, by powiedzieć kilka słów, a skwitował to przekleństwem: – Wiem, że zaje*ałem – podsumował. I tak to koło się w Wiśle kręci...
Po meczu Królewski zabrał głos na portalu X.
"Przepraszam wszystkich wspierających dziś Wisłę, że musieli kolejny raz przełknąć gorycz porażki – wiem, ile dla Was znaczy ten klub i jak znacząco kontrybuujecie w jego odbudowie. Każda nawet negatywne emocje, nie zamieniłbym na nic innego. Autentyczność jest ważniejsza niż wszystko inne. Nowy sztab i zawodnicy potrzebują więcej czasu, by generować odpowiednią jakość. Wierzę w nich w 100%. Czasami, gdy bardzo się starasz, po prostu nie wychodzi. To moja odpowiedzialność. Proszę wszelką złość skupić na mnie. Darze ten klub wielkim uczuciem i zawsze tak będzie. Każdy feedback jest motywacją dla mnie. Jestem przekonany, że ten sezon da nam wiele radości" – napisał.