Przejdź do pełnej wersji artykułu

Cracovia wygrała z Pogonią. Świetny mecz bez kibiców, choć z nimi

Kibice Cracovii na "meczu bez kibiców" z Pogonią (Fot. PAP) Kibice Cracovii na "meczu bez kibiców" z Pogonią (Fot. PAP)

Wbrew obawom ulewa w Krakowie nie przeszkodziła w rozegraniu meczu Cracovii z Pogonią w 8. kolejce PKO BP Ekstraklasy ani nie spowodowała, że stał on na niskim poziomie. Wręcz przeciwnie, widzieliśmy mnóstwo dobrych okazji i strzałów, a skończyło się 2:1 dla Pasów, które swoją postawą choć trochę przykryły fatalną organizację spotkania.

Były piłkarz Wisły Kraków: wolę grać w Ekstraklasie, niż w pierwszej lidze

Czytaj też:

Sędzia Sylwestrzak przepraszający piłkarzy Lechii (fot. PAP)

Lechia Gdańsk ucieka ze strefy spadkowej. Wczesny gwizdek sędziego mógł pozbawić wygranej

Choć każdy z zespołów, w razie zwycięstwa, mógł zrównać się punktami z prowadzącym w tabeli Lechem Poznań, przed meczem niewiele o tym się mówiło. Głównym zagadnieniem była kwestia pogody i tego, czy ulewa pozwoli w ogóle na rozegranie meczu.

Organizacyjna katastrofa Cracovii

Ostatecznie zdecydowano się grać, aczkolwiek przy pustych trybunach. Tu pierwsza wpadka organizatorów, którzy nie zdołali ich przygotować i zapewnić bezpieczeństwa. Druga była jeszcze większa – otóż z powodu niewpuszczania kibiców podziękowano ochronie, więc... fani sami weszli na stadion i chodzili po trybunach bez jakichkolwiek przeszkód.

Zdecydowanie lepiej od działaczy spisywali się za to piłkarze Cracovii, którzy od początku przycisnęli rywali i stwarzali sobie sytuacje. Mikkel Maigaard wykorzystał akurat tę najbardziej przypadkową, gdy wybijający piłkę Valentin Cojocaru przypadkowo nabił Benedikta Zecha i Duńczykowi pozostało tylko dopełnienie formalności.

Pogoń starała się odgryzać, ale nie miała aż tak klarownych sytuacji, jak rywale. Pasy mogą sobie pluć w brodę, że w pierwszej połowie trafiły tylko raz, bo okazji miały naprawdę sporo.

To zemściło się w 72. minucie, gdy szczecinianie bardzo pomysłowo rozegrali rzut rożny. Vahan Bichakhchyan wrzucił jeszcze przed bliżzy słupek, tam piłkę na środek pola karnego wycofał głową Linus Wahlqvist, gdzie już czekał Leo Borges.

Brazylijczyka zdecydowanie można byłoby wybrać na bohatera meczu, gdyż wcześniej dwa razy znakomitymi, bardzo ryzykownymi wślizgami zatrzymywał wychodzących sam na sam rywali. Można byłoby, ale ostatecznie Pogoń nie dowiozła nawet remisu, gdyż w 90. minucie dośrodkowanie z wolnego strzałem głową wykończył Virgil Ghita. A że chwilę później drugą żółtą kartkę zobaczył Kacper Łukasiak, emocje się skończyły.

Mick van Buren i Leo Borges w meczu Cracovia vs. Pogon (Fot. PAP) Mick van Buren i Leo Borges w meczu Cracovia vs. Pogon (Fot. PAP)
Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także