| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
W starciu najskuteczniejszego ataku PKO BP Ekstraklasy (Legia, 16 goli w siedmiu meczach) z najszczelniejszą defensywą ligi (trzy stracone gole w obecnych rozgrywkach, tyle, ile Lech) lepsi ci drudzy. W trenerskim pojedynku Marek Papszun znowu górą w konfrontacji z Goncalo Feio.
Przed spotkanie z Rakowem Bartosz Kapustka (cztery gole w trzech wcześniejszych spotkaniach) odebrał nagrodę dla najlepszego piłkarza miesiąca PKO BP Ekstraklasy (pierwsze takie wyróżnienie legionisty od marca 2022, kiedy zwyciężył Josue). Stołeczny zespół wyprowadził na mecz Artur Jędrzejczyk, dla którego był to 388. występ w koszulce z elką na koszulce. Obecny kapitan dogonił byłego – Kazimierza Deynę, przed 36-latkiem już tylko Miroslav Radović (391) meczów, Jacek Zieliński (404) i legenda klubu Lucjan Brychczy (452). I to koniec przyjemnych wiadomości dla stołecznego zespołu.
Przed przerwą na mecze reprezentacji (po niej także) trener Goncalo Feio wielokrotnie podkreślał, że zespół zrealizował postawione przed nim cele: awansował do grupy Ligi Europy, a w lidze był tuż za liderem ze stratą jedynie dwóch oczek. Wtedy Legia nie miała, kiedy trenować, ponieważ mecz gonił mecz. Teraz była już okazja spokojnie poćwiczyć. Na zajęciach praktycznych zabrakło chyba tematu "jak nie rozdawać prezentów pod własną bramką". Wyprowadzanie akcji z własnego pola karnego w wykonaniu warszawian woła o pomstę do nieba. I było to widać nie tylko w niedzielę.
Raków zagrał ostrożnie i zaczekał na błąd gospodarzy. Było to podobne spotkanie do tego z trzeciej kolejki, kiedy trzy punkty z Łazienkowskiej wywiózł Piast (2:1). Wtedy zespół Aleksandara Vukovicia ograniczył wahadłowych i zablokował środek pola Legii. Raków Marka Papszuna zrobił to samo – do przerwy Ruben Vinagre i Paweł Wszołek nie mieli ani jednego dobrego dośrodkowania, a grający w ataku Jean-Pierre Nsame otrzymał ledwie cztery podania. Raz zgrał do Rafała Augustyniaka, który oddał groźny strzał, a potem trafił w poprzeczkę. Po przerwie idealną szansę do wyrównania zmarnował Steve Kapuadi – i to wszystko, co gospodarze zaproponowali z przodu. Zespół Feio ma problemy nie tylko z wyprowadzaniem piłki spod własnej bramki, ma również kłopot z rozgrywaniem ataku pozycyjnego. Brakuje przyspieszenia, elementu zaskoczenia, nieprzewidywalności.
Grając tak ryzykownie pod swoim polem karnym, kiedy błąd w każdym spotkaniu jest pewny jak amen w pacierzu, żeby myśleć o zwycięstwach trzeba być piekielnie skutecznym z przodu albo kreować po kilkanaście szans do zdobycia bramki. Legia takim zespołem nie jest.
Za to Raków kontynuuje serię meczów bez porażki na wyjeździe, W obecnych rozgrywkach zespół Papszuna wygrał 2:0 w Lublinie, 1:0 w Katowicach, 2:1 w Gdańsku i zremisował 0:0 w Zabrzu.W Warszawie Kacper Trelowski znowu zachował czyste konto.
– Dla starć z tak renomowanymi przeciwnikami gra się w piłkę. Doszliśmy do tego momentu sezonu w dobrej dyspozycji, wypełniliśmy wszystkie zadania. W okres ważnych meczów wchodzimy z dużym optymizmem i poczuciem, że jesteśmy przygotowani i przekonani o swojej wartości – mówił trener Feio. Teraz poziom tego optymizmu spadł. Do tej pory jego zespół wygrywał w lidze z drużynami z drugiej dziesiątki tabeli PKO BP Ekstraklasy. Przegrał tylko z Piastem. Teraz poniósł porażkę z Rakowem i częstochowianie są już wyżej w tabeli.
W porównaniu z poprzednimi tygodniami temperatura w Warszawie spadła. Po ośmiu kolejkach jest minus pięć – tyle wynosi strata do Lecha. A w starciach trenerów Papszuna i Feio (kiedyś, przez dwa i pół roku, Portugalczyk był asystentem w Rakowie) 2:0 dla starszego i bardziej doświadczonego szkoleniowca. Z czterech ostatnich starć w Warszawie Raków wygrał trzy. Feio marzy o mistrzostwie z Legią, ale grając w takim stylu tytuł może w sferze marzeń pozostać.
Następne