Przejdź do pełnej wersji artykułu

Artur Skowronek o powrocie na ławkę trenerską. "Kilka razy po prostu musiałem się sparzyć" [WYWIAD]

/ Artur Skowronek (fot. Łukasz Sobala/www.kp-gkstychy.pl) Artur Skowronek (fot. Łukasz Sobala/www.kp-gkstychy.pl)

Artur Skowronek w końcówce sierpnia został nowym trenerem GKS-u Tychy. 42-letni szkoleniowiec czekał na powrót do pracy od grudnia 2022 roku, gdy rozstał się z Zagłębiem Sosnowiec. – Wiedziałem, że to, że wrócę do zawodu, jest kwestią czasu. Pojawiające się zapytania utwierdzały mnie w tym, że jestem potrzebny – wyznał w rozmowie z TVPSPORT.PL.

👉 Kotwica zatopiona w Gdyni. Koncert Arki w Betclic 1 Lidze

Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Jakie są pana odczucia po pierwszych tygodniach spędzonych w GKS-ie Tychy?
Artur Skowronek:
– Pozytywne. Drużyna jest świadoma położenia, w którym się znalazła. Jest duża chęć, by w końcu wejść na zwycięską ścieżkę na dłużej. Po zawodnikach widać ambicję, nikt nie jest zadowolony z ostatnich wyników. 

Czytaj też:

Jarosław Królewski wśród kibiców Wisły (fot. 400mm.pl)

Tym Królewski wkurzył kibiców. ZNÓW poprosił o więcej czasu

– Wielkim problemem GKS-u jest gra w ofensywie. Pana zespół ma najmniej strzelonych goli w lidze. Jaki jest pana plan, by to zmienić?
– Chciałbym bardziej pobudzić środek pola. Chcemy zmienić strukturę gry tak, by kreować dużo sytuacji. Musimy lepiej otwierać przestrzeń w trzeciej tercji i stwarzać tam rywalowi znacznie więcej problemów. W tym celu stworzyliśmy zawodnikom odpowiednie środowisko treningowe. Ćwiczymy pod presją czasu, w zdecydowanej większości w obecności przeciwnika, by odwzorować realia meczowe.

– Co sprawiło, że zdecydował się pan na podjęcie tego wyzwania?
– Mam przekonanie do ludzi zarządzających klubem i do potencjału piłkarskiego drużyny. Cieszę się, że wytrzymałem ciśnienie i nie przyjąłem wcześniej żadnej oferty, bo czekałem właśnie na taki projekt. Wiadomo, że zawsze jest tak, że gdy obejmujesz zespół w trakcie rundy, nie masz wielkiego wpływu na kształt kadry. Absolutnie nie mogę jednak narzekać na potencjał piłkarzy, których mamy. Reasumując, zadecydowały trzy aspekty: osoby odpowiedzialne za ten projekt, jakość zespołu i warunki do codziennej pracy, bo są one na wysokim poziomie.

– GKS czekają duże zmiany w stylu gry?
– Chciałbym, żeby był to odmieniony zespół, inny niż dotychczas. Chcemy grać piłką, budować akcje od bramki, rozgrywać pod presją przeciwnika. Uważam, że w taki sposób można rozwijać piłkarzy i chciałbym, by zawodnicy czuli, że razem idziemy do przodu. Bez piłki mamy być za to zespołem proaktywnym. Nie zamierzamy tylko cofać się i czekać na to, co zrobi przeciwnik.

– Ostatnią pracę zakończył pan w grudniu 2022 roku. Brał pan pod uwagę, że przerwa potrwa tyle czasu?
– Nie spodziewałem się tego. Przerwa była długa, ale dobrze spożytkowałem ten czas. Była ona potrzebna dla samorozwoju, ale wcale nie musiała trwać tak długo. Zanim trafiłem do Tychów, miałem kilka propozycji. Mogłem wrócić do pracy w pierwszej lidze, była też rozmowa z jednym z klubów Ekstraklasy. Uważam jednak, że wybór GKS-u był optymalną decyzją.

– Nie było więc tak, że wypadł pan z tzw. "karuzeli"?
– Wiedziałem, że to, że wrócę do zawodu, jest kwestią czasu. Pojawiające się zapytania utwierdzały mnie w tym, że jestem potrzebny.

– Co zmienił pan w swojej pracy w porównaniu do tego, co robił pan w poprzednich klubach?
– Nazywam to przekleństwem perfekcjonizmu. Oczywiście, dalej będę profesjonalistą w mojej pracy, ale uważam, że pewne rzeczy były niepotrzebne. W niektórych momentach to przeszkadzało w codziennej współpracy. Wróciłem bardziej świadomy tego, co robiłem źle i co było pozytywne.

Czytaj też:

Andrzej Dadełło, właściciel Miedzi Legnica: New York Red Bulls chciało wysłać prywatny odrzutowiec po Wiktora Bogacza

– W pewnym momencie uchodził pan za jednego z najzdolniejszych polskich trenerów. Uważa pan, że pana kariera potoczyła się tak, jak powinna?
– Chciałbym, żeby wszystko potoczyło się książkowo, ale tak nie było. Na sytuacje z przeszłości nie mam wpływu, ale mam wpływ na to, co jest przede mną. Klubów trochę się nazbierało, czasami odchodziłem, bo nie wierzyłem w dany projekt, w czterech przypadkach pojawiała się oferta z innego miejsca, które oznaczała awans i dlatego zmieniałem zespół. Mam świadomość, że popełniałem błędy, ale dość krótko pracowałem jako asystent, szybko zostałem pierwszym trenerem. Kilka razy po prostu musiałem się "sparzyć".

– W ostatnim czasie kluby coraz chętniej stawiają na młodych trenerów. Czuje pan, że w pewien sposób wypierają oni bardziej doświadczonych szkoleniowców z rynku?
– Jest taki trend, ale nie postrzegałbym tego w kategorii wypierania. Niezależnie od PESEL-u, na końcu piłkarz chce mieć trenera, który zagwarantuje mu rozwój. Wiek ma tutaj mniejsze znaczenie. Przykłady Dawida Szulczka czy Adriana Siemieńca pokazują, że można z powodzeniem pracować w Ekstraklasie nie mając wielkiego doświadczenia w roli pierwszego szkoleniowca.

– W poniedziałek GKS zmierzy się z Ruchem Chorzów, którego trenerem jest właśnie Dawid Szulczek. Spodziewał się pan, że pana były asystent tak szybko znajdzie się w Ekstraklasie?
– To nie było dla mnie zaskoczenie, bo Dawid miał ku temu predyspozycje. Nie myślałem jednak, że trafi do ekstraklasowej Warty Poznań już z drugoligowych Wigier Suwałki. Cieszę się, że tak się rozwinął. Jest dobrze przygotowany do tej roli, przez lata odnajdywał się w różnych środowiskach. Ma potencjał, by wrócić do Ekstraklasy i utrzymać się na tym poziomie jeszcze dłużej.

– Pierwsza liga mocno zmieniła się pod pana nieobecność?
– To półtora roku, dlatego nie można mówić o wielkich zmianach. Uważam jednak, że jakość ligi wciąż się podnosi, przede wszystkim ze względu na znane kluby, które występują w rozgrywkach. W drużynach pojawiają się też coraz lepsi piłkarze podnoszący poziom rywalizacji. Pierwsza liga wciąż robi progres na różnych obszarach.

– Jaki cel stawia pan przed sobą i zespołem na rundę jesienną?
– Chcemy maksymalnie zbliżyć się do strefy barażowej, a idealnie byłoby zakończyć rok w pierwszej szóstce. Jesteśmy jednak realistami i podchodzimy do tego tematu z rozsądkiem. Teraz myślimy o najbliższej przyszłości, potrzebujemy jednego spotkania na przełamanie, w którym wygramy w dobrym stylu, pokazując nasz sposób gry.

– Wróci pan do Ekstraklasy jako trener GKS-u?
– Taki jest cel i wierzę, że tak właśnie się stanie. 

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także