18 wrze 2024 | Piłka nożna / Inne ligi

Lotnik Jeżów Sudecki pomaga powodzianom. "Wszyscy złapali bakcyla"

Lotnik Jeżów Sudecki zaangażował się w pomoc powodzianom (fot. Lotnik Jeżów Sudecki/prywatne archiwum Rafała Koko)

Powódź bardzo dotknęła mieszkańców Jeżowa Sudeckiego. Tamtejszy klub piłkarski Lotnik nie odczuł strat bezpośrednio, aczkolwiek bardzo zaangażował się w pomoc lokalnej (i nie tylko) społeczności. Piłkarze, trenerzy i działacze przez ostatnie dni pomagali umacniać wały, zbierali dary oraz rozwozili artykuły pierwszej potrzeby poszkodowanym w klęsce żywiołowej.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Zatopiona piłka. UEFA pomoże klubom z zalanych terenów?

Wzruszający apel Igi Świątek do powodzian

Czytaj też

Iga Świątek postanowiła wesprzeć walczących ze skutkami tragicznej powodzi (fot. Getty/PAP)

Wzruszający apel Igi Świątek do powodzian

Jeżów Sudecki ucierpiał, lokalny klub zaangażował się w pomoc

Jeżów Sudecki to wieś gminna, licząca ponad 2500 mieszkańców (według danych z 2011 roku), położona w Sudetach Zachodnich, cztery kilometry od Jeleniej Góry. W okolicy miejscowość słynie z przemysłu lotniczego oraz zakładu szybowcowego, działającego od 2001 roku, ale mającego tradycje jeszcze w latach 20. XX wieku. To właśnie stąd pochodzi nazwa lokalnego klubu, Lotnika. Drużyna z Jeżowa Sudeckiego występowała jeszcze niedawno w IV lidze, a obecnie gra w Jeleniogórskiej Klasie Okręgowej.

W tym roku wiele miejscowości zachodniej oraz południowej części Polski nawiedziła powódź, która przyniosła wiele strat i tragicznych skutków. Klęskę żywiołową odczuł także Jeżów Sudecki. Woda zalała tam między innymi główną drogę prowadzącą do Jeleniej Góry, która została przez pewien czas zablokowana. Rzeka Bóbr podtopiła tam wiele posesji.

Lotnik Jeżów Sudecki to piłkarska duma miejscowości. Trenuje w niej łącznie ponad dwustu zawodników, wliczając grupy młodzieżowe i pierwszą drużynę. Klub bezpośrednio nie ucierpiał w powodzi. Obiekty treningowe oraz stadion nie zostały dotknięte przez klęskę. Jak jednak słyszymy, wśród osób poszkodowanych byli jednak między innymi zawodnicy pierwszej drużyny oraz grup młodzieżowych.

Władze Lotnika jednak aktywnie się zaangażowały w pomoc mieszkańcom Jeżowa Sudeckiego i nie tylko. – Nasz klub nie ucierpiał w powodzi, ale widzimy, co dzieje się w Jeżowie i okolicach. Część naszych zawodników poniosła straty... Dlatego pomagamy tyle, ile możemy – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL prezes klubu Rafał Koko.

Wzruszający apel Igi Świątek do powodzian

Czytaj też

Wzruszający apel Igi Świątek do powodzian

Fot. prywatne archiwum Rafała Koko

Magiera: we Wrocławiu czuć niepokój i napięcie

Czytaj też

Magiera: we Wrocławiu czuć niepokój i napięcie

Piłkarze i trenerzy chwycili za worki

Osoby związane z klubem nie czekały długo z inicjatywą i w pocie czoła pracowały nad umacnianiem wałów w sudeckiej miejscowości. – W Jeżowie walczymy z powodzią od sobotniego poranka. Moi koledzy, trenerzy Lotnika, ochotnicy... – wszyscy jesteśmy zaangażowani – mówi prezes Lotnika.

– To była wspólna decyzja trenerów i zarządu. W sobotę poprosiłem trenerów o pomoc. Przyjechali ładować worki i wspierać potrzebujących z Jeżowa. Od tamtej pory nasza aktywność wzrosła – zaangażowali się zawodnicy, kibice i sponsorzy. Wszyscy złapali bakcyla pomocy – gdy zobaczyli, że w Jeżowie już więcej nie trzeba robić, przyjechali do Jeleniej Góry – dodaje Rafał Koko.

Piłkarze, trenerzy oraz działacze Lotnika ruszyli także z pomocą do pobliskich Mysłakowic, które również odczuły klęskę żywiołową. – Dziesięć osób z pierwszej drużyny było w Mysłakowicach, pomagając we wzmacnianiu przeciekających wałów. Od wtorku jesteśmy też aktywni w mediach społecznościowych. Poinformowaliśmy o naszej akcji "Lotnik pomaga" – zdradza prezes klubu.

Prezes na co dzień pracuje jako strażnik miejski. We wtorek, po dwunastogodzinnym dyżurze, w trakcie którego również pomagał potrzebującym, udał się do klubu. Jak przyznaje, cała społeczność związana z Lotnikiem uczestniczy w działaniach mających na celu pomóc potrzebującym.

– We wtorek rano mieliśmy burzę mózgów, żeby zrobić inicjatywę, bo Wleń i Nielestno potrzebują pomocy. Zrobiliśmy zbiórkę, ogłosiliśmy to na stronie internetowej, podzielone zostały dyżury, nasi trenerzy zbierają dary dla powodzian. Gdy trzeba coś odebrać, jadą własnymi samochodami – podkreśla Koko.

Magiera: we Wrocławiu czuć niepokój i napięcie

Czytaj też

Magiera: we Wrocławiu czuć niepokój i napięcie

Fot. prywatne archiwum Rafała Koko

Powódź nie oszczędziła rodziny Zielińskiego

Czytaj też

Powódź dotknęła też bliskich Piotra Zielińskiego (fot. PAP)

Powódź nie oszczędziła rodziny Zielińskiego

Futbol w obliczu klęski żywiołowej

Piłka nożna w obliczu powodzi zeszła w Jeżowie Sudeckim na dalszy plan. Treningi klubu (pierwszej drużyny, rezerw oraz ekip młodzieżowych) zostały odwołane. Osoby związane z klubem są jednak stale zaangażowane we wsparcie dla powodzian.

– Nie mamy treningów do końca tygodnia, odstawiliśmy też zajęcia grup młodzieżowych.. Nasi trenerzy jednak każdego dnia przesiadują na boisku, przyjmując dary. Nasz klub też zakupił dary dla powodzian – wodę, ciastka i jedzenie z dłuższym terminem przydatności. We wtorek bus od nas pojechał do Szkoły Podstawowej we Wleniu, gdzie sytuacja jest krytyczna. Będziemy zbierać dary także dla innych placówek szkolnych z okolicy, które potrzebują pomocy – mówi prezes Lotnika.

Jak jednak podkreśla działacz klubu, drużyna – o ile nie przeszkodzą temu warunki – przystąpi do najbliższego spotkania ligowego, przeciwko Olimpii Kamienna Góra na własnym stadionie. – Do sobotniego meczu chcemy przystąpić "z marszu". Ale myślę, że praca przy powodzi jest takim wysiłkiem, że podtrzymamy kondycję – twierdzi Koko.

Jeżów Sudecki powoli zażegnuje skutki powodzi. jednak straty są spore. Dlatego klub zapewnia ciągłe zaangażowanie w pomoc. – Zaczęły się odkrywać tereny, które znajdowały się pod wodą, zniszczenia są duże. Szacunek ludziom, którzy walczą z tym wszystkim, również wolontariuszom. Dlatego jako klub też chcemy dołożyć "cegiełkę" – oznajmia działacz Lotnika.

– Nie robimy tego, żeby ktoś nas potem wychwalał. Zależy nam tylko na tym, żeby pomóc innym – podkreśla nasz rozmówca.

Powódź nie oszczędziła rodziny Zielińskiego