Campbell polaryzował w trakcie i po zakończeniu kariery. Gdy grał w piłkę, to zrobił zamieszanie w północnym Londynie. Przed Euro 2012 też nie miał dobrych opinii w... Polsce. Dziś kończy 50 lat.
W dzieciństwie był w School of Excellence angielskiej federacji (uczyli się tam futbolu również Michael Owen, Nick Barmby, Joe Cole, Andy Cole, Jamie Carragher, Jermain Defoe i Gareth Barry). Miała siedzibę w Lilleshall. Wtedy jeszcze nie było pewne, na jakiej pozycji się odnajdzie, ale miał inklinacje do gry ofensywnej i lubił obsadzać szpicę. Dziś jest postrzegany jako wybitny środkowy obrońca.
Przeszłość w Sunday League
Senrab FC, klub piłkarski ze wschodniego Londynu, może pochwalić się, że dał szansę kilku piłkarzom, którzy zrobili poważną karierę. Mowa o Johnie Terrym, Jermainie Defoe, Paulu Koncheskym, Ledleyu Kingu, Bobbym Zamorze i także o Solu Campbellu.
A to przecież ledwie amatorski zespół, który gra na Wanstead Flats i toczy boje w Sunday League. Mowa o niemającej nic wspólnego z zawodowym futbolem rywalizacji. Mecze, jak sama nazwa wskazuje, są rozgrywane w niedzielę, a te rozgrywki określa się też mianem Pub League. Taki już ich urok, że na boisku mierzą się koledzy spędzający wolny czas właśnie w pubach.
Przechodząc do futbolu na najwyższym poziomie, to trzeba zauważyć, że Sol w 2001 miał status czołowego środkowego obrońcy w lidze angielskiej i blisko dekadę gry w Tottenhamie. Ale też aspiracje, by zdobywać prestiżowe trofea, co w klubie Spurs było raczej mrzonką (udało się wygrać tylko Puchar Ligi). Choć interesowali się nim potentaci z Włoch, Hiszpanii i Niemiec: Inter, Barcelona oraz Bayern, wybrał Arsenal. Zapalczywi kibice Tottenhamu wtedy go znienawidzili.
Nie do wiary!
David Buchler, który odpowiadał wówczas za finanse na White Hart Lane był zakłopotany, gdy Sol domagał się trzyletniej umowy za dwadzieścia milionów funtów. W tamtych realiach to była horrendalna suma, tym bardziej że żądał jej nie gracz ofensywny, tylko obrońca. Ostatecznie nie doszło do porozumienia między piłkarzem a klubem. Tymczasem...
– Na konferencji prasowej miałem zaprezentować nowego gracza. Było może dwóch dociekliwych dziennikarzy, którym chyba się nudziło i dlatego przyszli. Nikt nie oczekiwał sensacyjnego transferu, każdy był przekonany, że pozyskamy Richarda Wrighta, bramkarza Ipswich Town. Po przybyciu Sola zobaczyłem szok zebranych. Ten Sol? Ostoja Tottenhamu. Niepojęte, tak można określić reakcje – wspominał ówczesny menedżer Arsenalu Arsene Wenger.
Następca Adamsa
Francuz myślał długofalowo, przewidywał kilka kroków do przodu. Czas Tony'ego Adamsa i Martin Keowna, czyli liderów obrony, dobiegał końca na Highbury, więc należało wzmocnić formację młodszym graczem. Campbell nadawał się idealnie. Rutynowany Adams partnerował jeszcze Solowi w pierwszym sezonie, co pozwoliło nowemu zaadaptować się w klubie. Razem zdążyli zdobyć mistrzostwo Anglii i FA Cup.
A w sezonie 2003/2004 Sol był już jednym z bohaterów niezapomnianej drużyny The Invincibles. Piłkarze Arsenalu nie przegrali żadnego meczu w sezonie! Zabrakło tylko triumfu w Lidze Mistrzów w rozgrywkach 2005/2006, choć pamiętajmy, że w finale na Stade de France Campbell strzelił gola Barcelonie!
"Defensywie londyńczyków liderował znakomity Sol Campbell, od którego masywnej sylwetki gwiazdy Barcelony odbijały się jak od ściany. Gdy po jednym z wypadów Kanonierzy wyszli na prowadzenie, zapachniało sensacją. Hauge, tym razem zanim telebim pokazał powtórkę, podyktował rzut wolny dla Arsenalu za wyimaginowany faul Puyola na Eboue, Henry zacentrował, a Sol Campbell świetnie główkował, wykorzystując gapiostwo Oleguera, który miał bardzo słaby dzień" – czytamy w książce "30 lat Ligi Mistrzów. Tom 2".
Później Super Rock (tł. superskała), jak nazywał go Wenger, ubolewał: "Nie wykorzystaliśmy zbyt wielu okazji. Gdyby nasz rywal mógł strzelić tyle goli, wygrałby 3:0, albo 3:1".
Chociaż Jens Lehmann, bramkarz Arsenalu, zobaczył czerwoną kartkę już w 18. minucie, to pierwszego gola w meczu strzelił właśnie Campbell w 37. Victor Valdes niejednokrotnie ratował kolegów z drużyny, ale Barcelona zachowała spokój. Dwie asysty Henrika Larssona i gole Samuela Eto'o oraz Juliano Bellettiego w 76. i 81. minucie dały triumf Katalończykom. Gdyby Arsenal wytrzymał napór rywali, to Sol mógłby zostać bohaterem. Co ciekawe, jego występ w tym meczu bynajmniej nie był oczywisty.
Tak relacjonował:
"W tamtym momencie podstawowymi zawodnikami byli Senderos i Clichy, obu jednak przyplątały się kontuzje i tylko dlatego w tamtym finale na boisko wyszliśmy Cole i ja. W książce Arsene mówi, że i tak by mnie wystawił. Mowy nie ma. W życiu" (cytat z książki "30 lat Ligi Mistrzów. Tom 2").
Piękny sen Portsmouth
– Sol był sercem naszej obrony – powiedział Arsene Wenger w 2006. W tym samym roku obrońca zakomunikował klubowi, że szuka nowego wyzwania. Spekulowało się o transferze do Olympique Marsylia, ale przeszedł do... Portsmouth.
Stworzył świetny duet środkowych obrońców z Linvoyem Primusem. W sezonie 2007/2008 Sol dostał od menedżera Harry'ego Redknappa opaskę kapitana, gdyż miał charyzmę i jak mało kto potrafił motywować zespół do walki.
W 2008 Portsmouth sensacyjnie triumfowało w finale FA Cup (pokonali Cardiff City, drużynę z Championship), drugi raz w historii, po 70 latach oczekiwania. Warto przypomnieć sobie, kto grał w tej drużynie na Wembley. David James, Glen Johnson, Sol Campbell, Sylwain Distin, Hermann Hreidarsson, John Utaka, Sulley Muntari, Lassana Diarra, Pedro Mendes, Niko Kranjcar, Nkwankwo Kanu (strzelec zwycięskiego gola), a w 86. minucie zmienił go Milan Baros, rewelacja EURO 2004.
Studium upadku klubu
W 2010 wyszło na jaw, że Sol Campbell wytoczył już byłemu klubowi proces sądowy o niezapłacone pensje i premie. Dług oszacowano na 1,7 miliona funtów. Doszło do kuriozum. Portsmouth zamknięto nawet stronę internetową za niepłacenie. Klub ogłosił upadłość, ustanowiono syndyka.
"Wszystko, co najgorsze, zaczęło się kilka lat wcześniej. W styczniu 2006 Portsmouth przejął dwudziestodziewięcioletni wówczas rosyjsko-izraelski biznesmen Aleksander Gajdamak. Jego podwładni, dyrektor Peter Storrie i menedżer Harry Redknapp, rozpoczęli szalone (oczywiście jak na standardy niewielkiego miasta z południowej Anglii, bo z Chelsea czy MC nie ma co porównywać) zakupy: sprowadzili piłkarzy z kraju i ze świata, oferując im kontrakty zdecydowanie ponad możliwości finansowe klubu. To w tamtym czasie miał miejsce historyczny sukces drużyny: zdobyła Puchar Anglii, pokonując w finale Cardiff City. Harry Redknapp otrzymał honorowe obywatelstwo miasta, na którego ulicach odbyła się parada zwycięstwa z udziałem dwustu pięćdziesięciu tysięcy ludzi" – pisał w książce "Futbol jest okrutny" Michał Okoński.
I dodał:
"Czar prysł niestety rok po tym triumfie i kilka miesięcy po tym, jak na Fratton Park przyjechał na mecz w Pucharze UEFA AC Milan z Kaką i Ronaldinho w składzie (włoski klub uratował remis w ostatnich minutach). Banki zaczęły domagać się zwrotu pożyczonych pieniędzy, a Gajdamak powiedział dyrektorowi Storiemu, że nie będzie dłużej dokładał do interesu, po czym sprzedał klub Sulaimanowi Al-Fahimowi ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich i zadbał, rzecz jasna, o zabezpieczenie własnych wkładów. Z niedawnego dobrodzieja i sponsora stał się teraz głównym wierzycielem".
"Mocarstwowe" plany... czwartoligowca
Po fiasku w Portsmouth Sol przeniósł się do... League Two (czwarty poziom rozgrywkowy na Wyspach). Został obrońcą Notts County. Funkcję dyrektora sportowego powierzono wtedy byłemu już selekcjonerowi Anglii, zmarłemu niedawno Svenowi Goranowi Erikssonowi.
Klub z Notthingam powstał w 1862 i jest jednym z najstarszych zespołów piłkarskich na świecie. Gdy Campbell tam trafił, to był nawet postrzegany jako najstarszy w zawodowym futbolu (Premier League, Championship, League One, League Two). Absurd polega na tym, że były gracz Tottenhamu i Arsenalu zrezygnował z występów w Notts County po... pierwszym meczu. A miał być przecież jednym z liderów drużyny wraz z bramkarzem Kasprem Schmeichelem. Ci, którzy zainwestowali w projekt, oczekiwali nawet awansu do League One.
Sol mógł liczyć na najwyższą tygodniówkę w League Two (aż 40 tysięcy funtów). Jednak debiut w nowych barwach wystarczył, by podjąć decyzję o rozwiązaniu kontraktu z klubem. I chyba miał rację. Mówiąc delikatnie, Notts County nie podbiło angielskiej piłki.
Choć zapewniał Wengera, że po odejściu z Arsenalu nie zamierza grać w Anglii i słowa nie dotrzymał, to Francuz przyjął go z powrotem, bez pretensji, tym razem już na Emirates Stadium, a nie Highbury. Za drugim podejściem krótko bronił tych barw, a później jeszcze trafił do Newcastle. Jednak nie można pominąć wątku reprezentacji Anglii.
Obrażony na selekcjonerów
Wystąpił aż w trzech turniejach finałowych mistrzostw Europy. Kolejni selekcjonerzy widzieli go w kadrze na mundiale i Euro od 1996 do 2006. Jako pierwszy piłkarz w historii reprezentacji Anglii był z drużyną narodową w sześciu kolejnych imprezach rangi mistrzowskiej!
Najlepiej spisał się w Portugalii podczas Euro 2004, bo trafił do jedenastki turnieju. Uważał, że gdyby był biały, to pełniłby funkcję kapitana drużyny narodowej przez 10 lat. Pierwszy czarnoskóry kapitan Anglików Paul Ince polemizował z tą tezą i powiedział, że w kadrze zawsze było dużo silnych osobowości. Wymieniał Tony'ego Adamsa, Stuarta Perce'a, Davida Seamana, Alana Shearera, Johna Terry'ego, Rio Ferdinanda i argumentował, że jest to mało prawdopodobne, by ktoś tak długo pełnił tę rolę w reprezentacji. A Ian Wright, przed laty znakomity napastnik Arsenalu, także uważał, że Sol przesadził z tą dekadą.
A taka jest lista kapitanów z czasów gry dzisiejszego solenizanta w reprezentacji (1996-2007): David Platt, Tony Adams, Alan Shearer, Paul Ince, Stuart Pearce, David Seaman, Martin Keown, David Beckham, Michael Owen, Steven Gerrard i John Terry.
Najbardziej narzekał na kapitana Owena, którego postrzegał jako klasowego napastnika, ale słabego lidera na boisku. Sven Goran Eriksson zaufał Davidowi Beckhamowi i to właśnie były piłkarz Manchesteru United, Realu Madryt oraz PSG miał opaskę za kadencji Szweda. Choć raz kapitanem u niego był Campbell. Mowa o towarzyskim meczu z USA w maju 2005.
Sol miał jednak pecha, bo w przerwie z powodu kontuzji musiał zastąpić go Zat Knight. Warto dodać, że w maju 1998, w meczu towarzyskim z Belgią w Casablance, został najmłodszym kapitanem reprezentacji od czasów Bobby'ego Moore'a (1963), czyli pomnikowej postaci Anglików. Legendarny obrońca West Hamu liczył sobie 22 lata i 47 dni, a Sol – 23 lata i 254 dni. Później młodszymi od niego byli... Owen w 2002 i Marcus Rashford w 2021.
Niespełniony trener z dużym ego
Campbell mocno wierzy w siebie. Świadczy o tym nie tylko dosadna wypowiedź o kwestii kapitana reprezentacji, ale też chęć kandydowania na burmistrza Londynu, do czego ostatecznie nie doszło oraz następujące twierdzenie: jestem jednym z największych umysłów w piłce nożnej. Ostatnio powiedział, że zasłużył nawet na tytuł szlachecki za dwie dekady równej formy w futbolowej elicie i walkę z rasizmem.
W 2013 uznał, że chce spełniać się w roli trenera. Zastrzegł, że myśli o rozpoczęciu pracy za granicą, ponieważ w Anglii dominuje anachroniczne myślenie, a czarnoskórzy są nadal dyskryminowani. Wtedy w 92 zawodowych klubach (Premier League, Championship, League One i League Two) trenerów o takim kolorze skóry było tylko 4. Obecnie jest... dwóch: Nuno Espirito Santo z Nottingham Forrest i Darren Moore z Port Vale (League Two). League Managers Association domaga się nadal większej różnorodności.
Niespełna rok temu, w rozmowie z "The Athletic" stwierdził, że kończy z trenowaniem. Pracował w dwóch klubach (jednak z Anglii): Macclesfield i Southend United. Z tym drugim spadł z League One w pamiętnym sezonie covidowym. To kosztowało go utratę posady i oznaczało brak dobrych perspektyw.
We wspomnianym wywiadzie nie ukrywał też zmęczenia psychicznego. W rozmowach kwalifikacyjnych doznawał kolejnych rozczarowań. 35 zgłoszeń i... dwa zaproszenia na spotkanie, które i tak nie zakończyły się zatrudnieniem.
Straszył Polską i Ukrainą
– Zostańcie w domu, oglądajcie mecze w telewizji. Nie ryzykujcie, jeśli nie chcecie wrócić w trumnach – apelował do angielskich kibiców przed startem polsko-ukraińskiego Euro.
Stacja BBC wyemitowała reportaż "Panorama Euro 2012 – stadiony nienawiści", który przedstawiał w złym świetle publiczność w naszym kraju i za wschodnią granicą. Nagłaśniano ekscesy z Charkowa, gdzie dwa tysiące "kibiców" robiło nazistowskie gesty, a lokalna policja sprawę bagatelizowała. W Polsce było wielu oburzonych, którzy bynajmniej nie negowali, że można odnotować pojedyncze akty szowinizmu, ale jednak twierdzenie, że rasizm jest powszechny odebrali jako krzywdzący stereotyp. I rzeczywiście to Euro nie przyniosło bulwersujących scen na trybunach.
Niedługo po słowach Campbella głos zabrał znany, czarnoskóry pięściarz z Wielkiej Brytanii, Derek Chisora, który w Polsce nie miał żadnych nieprzyjemności:
– Nie dajcie się zrazić. Przylećcie do Polski, by wspierać reprezentację. Planuję wizyty w obu krajach, by kibicować Anglii i Polsce. Pakujcie walizki, ruszajcie w drogę i zapomnijcie o rasizmie – namawiał fanów.
Epizod na dużym ekranie
Jeszcze jedna ciekawostka! Sol zagrał w filmie Guya Ritchiego pt. "Przekręt", gdzie dzięki posturze bez problemu wcielił się w rolę ochroniarza podczas nielegalnej walki bokserskiej. Wypowiedział tam lakoniczne: Sorry, gents, private night tonight.
Nie można mu odmówić odwagi. Derby północnego Londynu wiążą się bowiem z największymi animozjami w stolicy Anglii, a on zamienił Tottenham na Arsenal. Skarżył się i nadal to robi na złe traktowanie czarnoskórych. I choć możemy polemizować z tymi sądami, to na pewno nigdy nie da sobie zamknąć ust.