Do tej pory, czyli do przerwy na wrześniowe mecze reprezentacji Polski, w Legii nie zgadzał się styl, nie zgadzała się gra, trudno było wyróżnić i chwalić sprowadzonych latem piłkarzy, ale przynajmniej wyniki były na miarę oczekiwań. Od pięciu dni, do kaprawego stylu, od patrzenia na który bolą oczy, drużyna Goncalo Feio dołożyła adekwatnie słabe wyniki. Stała się w pewnym sensie powtarzalna: 0:1 w niedzielę z Rakowem, 0:1 w piątek w Szczecinie – dla szkoleniowca warszawskiego klubu nadchodzą trudne chwile. Dla dyrektora sportowego Jacka Zielińskiego – również. Budowana przez niego drużyna nie robi oczekiwanego w stolicy postępu.