| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe
Siatkarze PSG Stal Nysa niedawno poprosili o przełożenie meczu z Asseco Resovią Rzeszów, by wrócić do swojego miasta i bronić go przed powodzią. O kulisach akcji ratunkowej, budowania wałów, a także tym, z czym teraz mierzy się miejscowość, w TVPSPORT.PL opowiada Wojciech Włodarczyk, przyjmujący klubu.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Wywiad chciałam zacząć od momentu, w którym dowiedzieliście się, że sytuacja w Nysie staje się poważna. Kiedy dostaliście pierwszą informację, że zaraz może być faktycznie źle i musicie wracać z Rzeszowa?
Wojciech Włodarczyk: – Wyjechaliśmy z Nysy o 8:00 w sobotę. Po tym, jak dojechaliśmy do hotelu, wszyscy odpalili kanały informacyjne. Wiadomości spływały dość dynamicznie. Zaczęły pojawiać się w nas myśli, czy powinniśmy być w Rzeszowie, czy może rzeczywiście na miejscu. Wiedzieliśmy, że w drużynie mamy kilku chłopaków, których całe rodziny mieszkają w Nysie i trudno będzie im się skupić na grze. Było więc w nas wiele mieszanych emocji.
Nie wiem, od kogo wyszła propozycja, by nie rozgrywać meczu w Rzeszowie. Po treningu zaczęliśmy o tym rozmawiać ze szkoleniowcem, ale wiedzieliśmy, że załatwienie tej sprawy nie będzie łatwe. Rozmowy między klubami i ligą trwały. Staraliśmy się myśleć o czymkolwiek innym, ale nie było to możliwe. Pierwsze informacje, które się pojawiły, były dla nas niekorzystne – że starcie nie zostanie przełożone. Stwierdziliśmy więc, że być może rozwiązaniem byłby podział zespołu – by ci, którzy czują się w obowiązku, żeby wracać i wspierać rodziny, ratować domy i dobytki życiowe dostali zielone światło na powrót. Byliśmy gotowi zagrać w mniejszym składzie, narażając się na większe ryzyko porażki, byleby tylko pomóc kolegom.
– Czy dla ciebie niepewność odnośnie do decyzji ligi i rywala była zastanawiająca?
– Gram już kilka lat w siatkówkę i wiem, że nie wystarczy zebrać 28 chłopaków, by stworzyć ligowe widowisko. Za tym stoją setki ludzi, sponsorów, godziny organizacji i przygotowania obiektów. Domyślałem się, że załatwienie takiej kwestii, jak przełożenie meczu, może potrwać trochę dłużej niż godzina, dwie. Nie zmienia to faktu, że w tym czasie każda chwila była dla nas cenna, ponieważ sytuacja pogarszała się z minuty na minutę i chcieliśmy jak najszybciej wrócić do domów.
Było więc trochę chaosu informacyjnego, który ostatecznie został sprostowany i przez samych zawodników Resovii, i przez zarząd. Najważniejsze jest to, w jaki sposób się to skończyło, a nie jaka burza wokół tego urosła. Żadna ze stron nie potrzebowała takiego zamieszania i niepewności odnośnie tego, co nas czeka.
– Jak duże było prawdopodobieństwo, że nie zdążycie wrócić?
– Jednym z argumentów, żeby nie wracać do Nysy, było to, że nie mieliśmy pewności, czy w ogóle będziemy w stanie dojechać do miasta i przejechać most. Warunki na drodze też były potworne, więc wiązało się to ze sporym ryzykiem. Oczywiście mocno wierzymy w umiejętności naszych kierowców klubowych autokaru, ale mimo to istniało zagrożenie, że trasa będzie zbyt ryzykowna. Opuszczając słoneczny Rzeszów każdy myślał, jak to wszystko jest nierealne. Zatrzymywaliśmy się na stacjach benzynowych, kupowaliśmy zapasy na nadchodzące dni, bo mieliśmy świadomość, że w sklepach albo nie będzie towaru, bo będzie cały wykupiony, albo sklepy będą pozamykane i pozalewane.
Wracaliśmy w ogromnej niepewności. Ustaliliśmy, kto z kim będzie pomieszkiwał i w których mieszkaniach będzie najbezpieczniej. Podzieliliśmy się na podgrupy, żeby wspólnie przeżyć ten czas z buforem bezpieczeństwa.
– Co zastałeś, kiedy przyjechałeś do siebie?
– W miejscu, które obecnie podnajmuję, na szczęście niewiele się działo. Woda tam nie doszła, jedynie wybiły studzienki na ulicy. Byłem bezpieczny, choć nie wszyscy mieli to szczęście.
– Dom waszego kolegi klubowego, Jakuba Olejniczaka, ucierpiał najbardziej, prawda?
– Tak, to była najbardziej drastyczna wiadomość. Zabolała ona na nas tym bardziej, że zalanie wydarzyło się już w dniu naszej podróży do Rzeszowa. Przez to uświadomiliśmy sobie dobitnie, jak potężny będzie żywioł, z którym przyjdzie się mierzyć Nysie. Co ciekawe, chyba do Kuby to wszystko nie docierało. Chciał grać, sport był dla niego odcięciem od tych trudnych informacji. Nie wiedział w końcu, do czego wróci, kiedy przyjedziemy do miasta po meczu z Asseco Resovią Rzeszów.
– Kiedy wasze rodziny zostały zabezpieczone, mogliście się włączyć do pomocy miastu. Jak to wyglądało w twoim przypadku?
– To był poniedziałek. W godzinach wieczornych pojawiła się informacja, że mieszkańcy będą starali się umocnić wały i przeciekające miejsca. Dowiedzieliśmy się więc, w jaki sposób można pomóc i gdzie ta pomoc jest najbardziej potrzebna. O godzinie 23.00 pojechaliśmy do miasta z Patrykiem Szczurkiem, z którym dobraliśmy się w "parę", by razem przeżyć ciężki czas. Rozkładaliśmy worki, podawaliśmy je dalej, napełnialiśmy. Niektórzy siatkarze opuścili miasto z rodzinami, my wykorzystaliśmy to, że byliśmy na miejscu.
Niesamowita była świadomość, że jesteśmy w tym wszystkim razem z innymi mieszkańcami Nysy. Obok nas było kilka tysięcy ludzi, którzy chcieli bronić miasta. Każdy chciał dać coś od siebie, bo te kilka wspólnie spędzonych godzin mogło uratować Nysę przez miesiącami sprzątania po żywiole. Nie było się nad czym zastanawiać, trzeba było działać.
– Kiedy znów poczułeś się bezpiecznie we własnym mieście?
– Chyba jeszcze nie do końca to nastąpiło. Emocje cały czas nam towarzyszą. Obecnie jesteśmy zaangażowani w rozładowywanie i przekazywanie paczek, które dają nam ludzie dobrej woli. Hala, w której obecnie trenujemy, jest miejscem magazynowania przesyłek ze wsparciem. Dzięki hojności osób powoli zaczyna nam brakować parkietu na trenowanie, bo wszędzie jest mnóstwo kartonów z żywnością i produktami higienicznymi (śmiech). Jest też sporo pracy z wylewaniem wody z piwnic, odbudowywaniem wszystkiego... Czuć w plecach i w rękach, że pracy jest dużo.
Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to obok hali powstał szpital polowy. W trakcie treningów słyszymy, jak latają nad nami helikoptery, bo miejsce do lądowania mają dosłownie dziesięć metrów od obiektu. Te dźwięki cały czas przypominają o tym, jak bardzo sytuacja jest poważna. Spokoju ducha jeszcze chyba żaden z nas więc nie zaznał.
Czytaj również:
– Nietypowa kontuzja Kurka. I to już w pierwszym meczu! [WIDEO]
– Polska nie będzie decydować w siatkówce. "Deprymujące"
– Polacy mistrzami świata! Zachwycili Chińczyków
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.