Czasami trzeba zrobić dwa kroki w tył, żeby później wykonać kilka ruchów naprzód. Z takiego założenia wychodzą władze Wigier Suwałki, które w 2022 roku wycofały się z 2. ligi, ale teraz poprzez Puchar Polski, chcą znów o sobie przypomnieć na krajowym podwórku. W odbudowę klubu zaangażował się były reprezentant Polski, Maciej Makuszewski, który jest... grającym dyrektorem sportowym. – Chcemy, żeby Wigry były odbierane jako trampolina do dalszej kariery – opowiada w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Bartosz Wieczorek, TVPSPORT.PL: – 25 czerwca 2022 roku. Wigry Suwałki wycofują się z powodów finansowych z rozgrywek 2. ligi. Czy już wtedy zakiełkowała myśl: "może mógłbym pomóc w odbudowie klubu?"
Maciej Makuszewski, pięciokrotny reprezentant Polski i grający dyrektor sportowy Wigier Suwałki: – Wtedy jeszcze nie. Na pewno było to dla mnie dużym zaskoczeniem i rozczarowaniem, gdy dowiedziałem się o wycofaniu Wigier z trzeciego szczebla rozgrywek. Od razu chwyciłem za telefon i zadzwoniłem do klubu, bo miałem i mam kontakt z ludźmi, którzy tutaj pracowali. Wigry rozpoczęły na nowo przygodę w 4. lidze. Doszło do wielu zmian – odszedł trener, został zmieniony sztab szkoleniowy, do tego odeszli niemal wszyscy piłkarze, którzy grali w 2. lidze.
– Czy to był trudny proces odbudowy niemal od zera?
– Wszystko rozpoczęło się od wyboru prezesa. Tej ważnej misji przy wsparciu zarządu i osób, które pomagają w klubie, podjął się Łukasz Jutkiewicz. Jego decyzją trenerem został Kamil Lauryn, zasłużony zawodnik dla Wigier. Po zakończeniu kariery piłkarskiej pracował w innych drużynach w województwie i miał duże rozeznanie w zawodnikach w regionie. Miał dwa-trzy tygodnie, żeby zbudować zespół, który będzie z powodzeniem rywalizował w 4. lidze. Chwała mu za to, bo w krótkim czasie drużyna walczyła w czołówce rozgrywek. Nie awansowała od razu, bo to też jest proces. Gdy trafiłem do Wigier, to sam odczuwałem, że drużyny grające w 4. lidze specjalnie motywują się na spotkanie z nami, tak jakby grali z co najmniej drugoligowcem. Każdy chciał z nami grać. Na nasze spotkania w mniejszych miejscowościach przychodziło sporo kibiców. To fajna sprawa, że Wigry są rozpoznawalną marką na Podlasiu. W drugim naszym sezonie w 4. lidze udało się skompletować mocny zespół i zrealizowaliśmy plan, nie tylko dokonując awansu, ale także jako dodatek, wygrać puchar na szczeblu wojewódzkim, dzięki czemu możemy rywalizować na szczeblu ogólnopolskim.
– Odejście pod koniec sierpnia 2023 roku do czwartoligowych Wigier z pierwszoligowej Odry Opole było zaskakujące, biorąc pod uwagę to, że opolanie na początku sezonu bili się o awans do Ekstraklasy. Dlaczego doszło do takiej decyzji w takim momencie?
– Przyszedłem do Odry Opole w momencie, kiedy po pięciu kolejkach znajdowała się na ostatnim miejscu w tabeli. Doszło do zmiany trenera, a nowy szkoleniowiec Adam Nocoń wydostał nas ze strefy spadkowej i poprowadził do spokojnego utrzymania. W następnym sezonie już wzmocnieni nakreśliliśmy sobie cel, żeby jak najlepiej wystartować. Wiedzieliśmy, że dobry start może nam pomóc utrzymać się jak najdłużej w czołówce.
Przed sezonem przekazałem trenerowi i władzom klubu, że z powodów rodzinnych chciałbym opuścić zespół. Tęskniłem za swoją żoną, która pracowała w Białymstoku i moimi dziećmi. 500 kilometrów odległości robi różnicę, a moje dzieci są w takim wieku, że potrzebują ojca w domu. Uważam, że z perspektywy czasu podjąłem dobrą decyzję. Oczywiście, biłem się z myślami, bo mieliśmy znakomity początek sezonu, sam notowałem bardzo dobre liczby. Umówiliśmy się, że odejdę przed zakończeniem letniego okienka i pozostawię po sobie jak najlepsze wrażenie i to mi się udało. Miałem propozycje z rezerw Jagiellonii i ŁKS-u Łomża, ale zdecydowałem się na powrót do Wigier Suwałki. To ciekawy projekt, w którym nie tylko mogę grać, ale mogę też spełniać się jako dyrektor sportowy. To ścieżka, którą obrałem sobie po zawieszeniu butów na kołek. Na razie czuję się na tyle dobrze, że chcę pograć jeszcze kilka lat w piłkę i jak najbardziej pomóc zespołowi. Zobaczymy, na jakim poziomie.
– Niecodziennie zdarza się, żeby dyrektor sportowy łączył swoją pracę z grą w piłkę. Jak wygląda komunikacja z zawodnikami i trenerem Wigier?
– Przede wszystkim z trenerem i prezesem jasno ustaliliśmy zasady. To, co dzieje się na parterze, w szatniach, na tym piętrze, gdzie jest królestwo trenera i sztabu, to tam jestem zawodnikiem i wszystko, co trener powie, to jest przeze mnie jako piłkarza wykonywane. Gdy już wejdziemy na pierwsze piętro, gdzie współdzielę gabinet z trenerem, to tam dyskutujemy na temat różnych spraw – i tych szkoleniowych, czy też tych dotyczących transferów.
Trener ma moje pełne wsparcie. Staram się motywować swoich kolegów, jak najwięcej pomagać, rozmawiać. Nie chcę i nigdy nie będę wchodzić w kompetencje trenera, nawet jeśli skończę już z graniem w piłkę i nie będę tak blisko drużyny. Pewne rzeczy są trenera, a pewne dyrektora sportowego. Ja jestem bardziej skautem. Mam zespół skautów i analityków, którzy pomagają mi w wyselekcjonowaniu zawodników. Po wyskautowaniu piłkarza pytam się trenera i sztabu, czy dany gracz będzie pasował do koncepcji drużyny. Oczywiście sam wiem, o jaki profil zawodnika na daną pozycję chodzi, bo wiele razy rozmawiałem na ten temat z trenerem, ale na koniec przedstawiam mu proponowanych zawodników, analizę wideo, materiał charakterologiczny, cały raport, który sporządzam ja lub analityk. Trener i prezes podejmują decyzję, czy dany zawodnik trafi do nas. Finalny głos ma oczywiście prezes.
– Jak wygląda taki dzień Macieja Makuszewskiego w klubie? Jak wygląda łączenie gry w piłkę z pracą w gabinecie dyrektora?
– W czwartej lidze trenowaliśmy po południu lub wieczorami. Wtedy byłem w klubie już od 9:00 i spędzałem tam cały dzień. Teraz to się trochę zmieniło. Podjęliśmy wspólnie decyzję, że treningi, jak w każdym profesjonalnym klubie będą odbywać się rano, w godzinach 10:30-11:00, tak aby ten czas regeneracji popołudniowy był większy dla zawodników. Pokład energetyczny też jest wówczas większy. Widać, że to daje efekty, bo nasz zespół w 3. lidze wygląda bardzo dobrze, jeśli chodzi o mniejszą podatność na urazy i pod względem przygotowania fizycznego. Po zakończonym treningu od 13:00 do 16:00 przebywam w swoim pokoju dyrektora.
– Było łatwiej ściągnąć nowych piłkarzy do klubu, ze względu na swoje piłkarskie CV?
– Nie ukrywam, że troszeczkę łatwiej rozmawiać z zawodnikami, jeśli grało się w piłkę, a do tego kojarzą twoje nazwisko. Lepiej, gdy zadzwoni Maciej Makuszewski niż przykładowy Jan Kowalski z Wigier Suwałki. Przez moje występy na boisku, odbiorca może zakładać, że na piłce trochę się znam. Jest troszeczkę łatwiej zaufać takiej osobie jak ja.
– Patrzę, chociażby, przez pryzmat Mateusza Taudula, który bronił w ekstraklasie cypryjskiej, a jednak dał skusić się na angaż w trzecioligowych Wigrach.
– Ten transfer to bardzo dobry przykład. Mateusz znał mnie z boiska. Spotkaliśmy się na kawie, przegadaliśmy ze sobą prawie dwie godziny o tym, w jakiej roli widziałbym go w klubie. Mateusz jest ogromnym wzmocnieniem i szczerze, nie mam pojęcia, jak to jest możliwe, że nie gra przynajmniej w 1. lidze. Może nie ma imponujących warunków fizycznych, ale spisuje się bardzo dobrze. Dopiero w listopadzie skończy 30 lat i w 1. lidze byłby w większości klubów czołowym bramkarzem. Tym bardziej cieszę się, że udało się nam go sprowadzić do Wigier. Przez swoją postawę na treningach, dla wielu młodych zdolnych bramkarzy w naszym klubie może być mentorem, wzorem do naśladowania. Trener, sztab, osoby z zarządu – wszyscy są z niego bardzo zadowoleni.
– Oprócz Mateusza Taudula i Macieja Makuszewskiego, kogo warto wyróżnić w zespole Wigier Suwałki?
– Na pewno trzeba wspomnieć o naszym wychowanku Kubie Paszkowskim, którego sprowadziliśmy z Warty Poznań. To bardzo utalentowany chłopak z rocznika 2006, który dopiero co skończył osiemnaście lat, więc cała kariera przed nim. To nie jest przypadek, że Dawid Szulczek, który także pracował kiedyś w Wigrach, dał mu szansę debiutu w Ekstraklasie. Ma ogromne możliwości. Dla nas to był priorytet, żeby z nim porozmawiać i zaproponować mu regularną szansę gry w 3. lidze. Mamy odpowiednie narzędzia do tego, żeby każdy zawodnik tu się rozwijał. Chcielibyśmy, żeby Wigry nie były odbierane jako ostatni przystanek w kariery, a bardziej na przykładzie Kuby Paszkowskiego, jako trampolina do dalszego rozwoju drogi piłkarskiej, tak jak to było w przypadku innych byłych zawodników Wigier: Rafała Augustyniaka, Damiana Kądziora, czy Kamila Zapolnika, którzy z powodzeniem później grali w Ekstraklasie, czy nawet trafiali do reprezentacji Polski.
– Wigry po ewentualnym awansie do 2. ligi będą stawiać na młodzież, czy ze względu na koneksje dyrektora sportowego, klub będzie priorytetowo stawiał na doświadczonych zawodników?
– Na pewno tacy zawodnicy jak ja, czy Mateusz Taudul to dodana wartość dla drużyny. Nie da się zbudować zespołu wyłącznie na młodych chłopakach. Oni też muszą mieć swoje wzorce. Mają dobre charaktery, ale brakuje im tego, co w piłce zdobywasz przez lata, czyli doświadczenia, a muszą je czerpać od starszych osób. Muszą czuć boiskowe bezpieczeństwo. Wiedzą, że mają brać ciężar gry na siebie, ale są pewniejsi siebie, wiedząc, że mają przy sobie doświadczonych zawodników. Ta pewność budowana jest wraz z doświadczeniem. Proporcje przy budowie kadry zespołu muszą być więc wyważone. Ten balans jest ważny i charakter całej drużyny musi iść w tym samym kierunku. Nie może być tak, że połowa trenuje na pół gwizdka, a połowa trenuje na maksa. Jak trenujesz jako całość, tak potem grasz. Uważam, że na każdym treningu piłkarze Wigier dają z siebie wszystko. Jeśli chcesz być najlepszym, musisz być lepszym każdego dnia.
– Jak oceniasz działania dyrektorów sportowych w Polsce? Gdzie widać plusy, gdzie rezerwy?
– Nie chciałbym oceniać. Oczywiście, z dala obserwuję pracę innych dyrektorów sportowych np. Lecha, Legii, Rakowa, Pogoni, Śląska czy Jagiellonii. Jestem w bardzo dobrym kontakcie z Łukaszem Masłowskim i czerpie jak najwięcej od niego. Każdy ma swoje przemyślenia i pomysł na rozwój klubu pod względem sportowym i organizacyjnym. Cały czas się uczę i inspiruje, a potem staram się to wprowadzać w Wigrach. Podoba mi się to, że polskie kluby zaczęły zarabiać więcej na transferach. Cieszy przykład Rakowa, który pieniądze, które otrzymał z transferów wychodzących swoich zawodników, zainwestował w transfery przychodzące. Czerpie wzorce z rynku czeskiego i penetruje rynek wewnętrzny, pozyskując kluczowych graczy z mniejszych klubów. W Polsce do tej pory rzadko to się zdarzało np. Legia, która próbowała kogoś wyciągnąć z Ekstraklasy, ostatecznie sięgała po zawodnika z zagranicznej ligi.
Myślę, że polskie kluby z czołówki powinny iść drogą Rakowa, sprowadzać najlepszych piłkarzy, którzy wypromują się w tych teoretycznie słabszych zespołach, a potem próbować sprzedać dalej za większe pieniądze. To temat przyszłościowy, ale na razie polskie kluby jeszcze muszą poraczkować, częściej grać w europejskich pucharach i zarabiać pieniądze poprzez występy w tych rozgrywkach, żeby później mieć fundusze na transfery wewnętrzne i zewnętrzne. Pozyskiwanie zawodników tylko i wyłącznie na zasadzie wolnego transferu na dłuższą metę nic nie da. Ok, na 50 zawodników zdarzy się kilka świetnych ruchów, ale większość jest na tyle przeciętna, gdyż albo nie zdobyła uznania w oczach klubów, które nie przedłużyły z nimi kontraktu, albo nie były na tyle dobre, żeby trafić do lepszych zespołów. Transfery gotówkowe to ryzyko, ale takim samym ryzykiem jest wzięcie zawodnika za darmo i danie mu na kilka lat wysokiego kontraktu. Myślę, że żeby się rozwijać, musimy sprowadzać piłkarzy za jeden, dwa, trzy miliony euro, a następnie inwestować w tych zawodników.
– Inspiracja, wzorzec w roli dyrektora sportowego?
– Inspiracji jest wiele – Monchi, który wyszukiwał nieoczywistych zawodników w Sevilli, a później zbierał z tego owoce, czy Giuseppe Marotta, który z powodzeniem pracował w Juventusie i Interze. Postawił na nieoczywiste transfery, jak choćby sprowadził doświadczonego już Edina Dżeko, który pomógł Interowi osiągnąć dobre wyniki, w postaci np. mistrzostwa Włoch, czy awansu do finału Ligi Mistrzów. Z polskich dyrektorów sportowych na fali jest Łukasz Masłowski, który zrobił bardzo nieoczywiste, ale świetne transfery, dzięki czemu Jagiellonia zdobyła pierwsze w historii mistrzostwo kraju. Cieszę się, że mogłem go poznać, obserwować jak pracuje, dowiedzieć się, jakim jest człowiekiem i nie ukrywam, że jest dla mnie inspiracją i chciałbym za jakiś czas deptać jego ścieżką. Na razie skupiam się na tym, żeby zrobić dobrą robotę w Wigrach Suwałki. Ten klub ma duże możliwości, ma bardzo dobrą infrastrukturę, jak na szczebel rozgrywek, w którym występuje. Oczywiście, wiemy, że ważna jest sfera mentalna. Robimy wszystko, żeby atmosfera w zespole była na tyle dobra, żeby motywowała piłkarzy do pracy, a nie blokowała i wywierała negatywny wpływ, jeśli chodzi o pewność siebie. A to bardzo ważne, jeśli chodzi o przełożenie tego na wyniki. Na projekt Wigry patrzę długoterminowo. Nie wiem, co wydarzy się za rok lub dwa, czy ktoś inny zgłosi się po Makuszewskiego i zaproponuje mu ofertę pracy w Ekstraklasie lub 1. lidze. Mam nadzieję, że kiedyś tak, ale na razie wyłącznie skupiam się na Wigrach.
– Celem jest tylko awans na szczebel centralny, czy mierzycie jeszcze wyżej i myślicie o powrocie do 1. ligi, w której niegdyś rywalizowaliście?
– Każdy ma swoje marzenia. Jeśli dobrze będziemy pracować, to wszystko jest możliwe. Najlepszym przykładem jest Puszcza Niepołomice, którą od lat prowadzi Tomasz Tułacz. Kilka lat temu nikt kompletnie nie zakładał, że ten klub kiedyś zagra w Ekstraklasie, a tu Puszcza nie tylko utrzymała się w debiutanckim sezonie, ale jest na dobrej drodze, żeby rozgościć się na dłużej. W piłce nożnej wszystko jest możliwe. Trzeba ciężko pracować, być pewnym siebie i swoich umiejętności, cały czas się rozwijać. Jeśli wszystko potoczy się po naszej myśli, nie będzie urazów, będziemy rozwijać się z miesiąca na miesiąc, to wierzę, że jesteśmy w stanie osiągnąć poziom 2. i 1. ligi.
– Był niedosyt związany z losowaniem Pucharu Polski, że zagracie u siebie z drugoligowym Świtem Szczecin?
– Żeby było jasne, bardzo szanuję Świt, bo to naprawdę dobry zespół, ale nie ukrywam, że byłoby szkoda, gdybyśmy odpadli w pierwszej rundzie i nie zagrali w Suwałkach z jeszcze mocniejszym na papierze przeciwnikiem. Gdy pod koniec losowania zostało już pięć kulek, to w myślach gdzieś założyłem sobie, że byłoby fajnie trafić na Lech Poznań. I dla kibiców, że taka firma przyjedzie, i z racji sentymentu, że kiedyś tam grałem, ale także z tego powodu, że znakomicie prezentują się w Ekstraklasie. Na pewno czeka nas trudna batalia ze Świtem. Nie położymy się, będziemy walczyć o awans do kolejnej rundy. Boisko pokaże, na co nas stać.
– Dopytam o formułę Pucharu Polski. Czy tak jak w Pucharze Niemiec lub Hiszpanii powinny być rozstawienia i drużyny z niższych lig powinny trafiać już w pierwszych rundach na kluby z najwyższego szczebla rozgrywkowego? Pytałem w środowisku i opinie są podzielone.
– Jeden będzie preferował ścieżkę z wielką firmą w drabince, drugi rywalizację z kimś na podobnym lub niższym poziomie. Ja nie mam preferowanego rozwiązania. Uważam, że Puchar Polski to na tyle ciekawe i nieprzewidywalne rozgrywki, że nie potrzeba rozstawień.
– 235 występów w Ekstraklasie, pięć w reprezentacji Polski, gra w klubach z Rosji, Portugalii i Islandii. Czy Maciej Makuszewski jest zadowolony ze swojej piłkarskiej kariery, czy odczuwa niedosyt?
– Jestem zadowolony i dumny z wszystkiego, co osiągnąłem. Czasu już nie cofniemy. Wiadomo, że z wiekiem człowiek nabiera większej świadomości dotyczącej tego, co lepiej mógł zrobić, ale ja szczerze niczego nie żałuję. Może zamiast tych 235 meczów w Ekstraklasie wolałbym rozegrać ich 250, ale i tak uważam, że to dobry wynik (śmiech). Zagrałem swoje, poznałem wielu ciekawych ludzi na swojej drodze, czy to piłkarzy, czy trenerów. Wyciągnąłem wiele pozytywnych i negatywnych wniosków. Wszystkie doświadczenia na piłkarskiej ścieżce rozwinęły mnie jako człowieka. Mam też dodatkową wiedzę dotyczącą zawodu, który chce wykonywać po graniu w piłkę. Dzięki poznaniu wielu polskich i zagranicznych trenerów wiem, jakie rzeczy mógłbym wdrożyć w swojej pracy. Człowiek im więcej osób pozna na swojej drodze, tym szersze ma horyzonty i ja tak do tego podchodzę.
– Który wyjazd zagraniczny był najbardziej kształcący?
– Jednego na pewno nie wymienię. Wyjeżdżałem w różnym wieku – do Rosji jako jeszcze młody piłkarz, do Islandii już jako bardzo doświadczony. Byłem na zupełnie innym poziomie doświadczenia boiskowego, ale z każdego wyjazdu sporo czerpałem i po czasie miło wspominam swoje przygody, choć mam świadomość, że czasem mogłem popełnić jakąś głupotę. Nigdy nie byłem zamknięty na to, żeby czegoś nowego spróbować. Granie w piłkę to piękna sprawa. Nie patrzyłem na futbol jako zawód zarobkowy, bo kochałem ten sport od dziecka. Wiem, że mogłem zarobić trzy razy więcej, gdybym patrzył tylko i wyłącznie na pieniądze, ale ja głównie koncentrowałem się na rozwoju, jako piłkarz i człowiek.
– Niezapomniany moment w całej piłkarskiej karierze?
– Telefon od Adama Nawałki. Zostałem powołany do reprezentacji Polski tuż przed 28. urodzinami. To tylko pokazuje, że jeśli zasłużysz formą w klubie, to dostaniesz szansę w kadrze niezależnie od wieku. Każdemu życzę, żeby mógł reprezentować swój kraj. Zagrałem w pierwszym składzie na Stadionie Narodowym przed fantastyczną publiką, swoją rodziną i przyjaciółmi. Mam ogromną dumę i satysfakcję, że doszedłem do takiego momentu. Mam nadzieję, że kiedyś rozsiądę się wygodnie na fotelu bujanym i z łezką w oku będę wspominał grę w kadrze. To największe wyróżnienie dla zawodnika.
Następne
3 - 4
Legia Warszawa
0 - 5
Legia Warszawa
0 - 3
Pogoń Szczecin
1 - 2
Puszcza Niepołomice
3 - 1
Jagiellonia
2 - 0
Piast Gliwice
2 - 0
Korona Kielce
0 - 3
Legia Warszawa
1 - 3
Jagiellonia
4 - 3
KGHM Zagłębie Lubin
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.