| Piłka nożna / Betclic 1 Liga
W poniedziałek przyjechał do klubu poprowadzić trening, a zamiast tego dostał informację, że nie będzie już trenerem Wisły Kraków. – Uważam, że o moim zwolnieniu decydował nie tylko Jarosław Królewski – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL Kazimierz Moskal.
Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Trener już w Bieszczadach?
Kazimierz Moskal: – Prawie. Wyjechałem na wieś na krótki odpoczynek.
– Czy ta noc sprawiła, że udało się spojrzeć na sprawę trochę inaczej?
– Nie, nic się nie zmieniło od wczoraj. Noc nie okazała się lekiem.
– Najbardziej zaskakujące jest to, że przy pańskim zatrudnieniu, siedząc ramie w ramię obok pana, Jarosław Królewski powiedział, że nie ocenia trenerów po czterech czy pięciu miesiącach. Po czym wystarczyły trzy miesiące...
– No cóż mogę powiedzieć... Miałem do wczoraj poczucie, że te słowa były rzeczywiście wyrazem tego, co prezes myśli na ten temat. Coś się musiało wydarzyć, że zmienił zdanie. No i tyle.
– Próbował pan zbadać, co się wydarzyło od meczu z ŁKS, że postawa prezesa tak się zmieniła?
– Szukałem przyczyn. Myślę, że ktoś mógł też mieć wpływ na tę decyzję. Mam wrażenie, że to nie tylko Jarosław Królewski o tym zdecydował.
– Po meczu z ŁKS rozmawialiśmy o tym, jak się pan czuł...
– Nie dorabiajmy teorii...
– Miał pan różne myśli w głowie, ale po powrocie do Krakowa odzyskał zapał do pracy. Natomiast jeśli po tym meczu Jarosław Królewski zaproponowałby panu rozstanie, to doszlibyście do porozumienia?
– Nie mam pojęcia. Nie lubię gdybać. Natomiast po tym meczu miałem różne myśli i miałem też pewien pomysł, który chciałem przedstawić prezesowi. Ale to nie był pomysł idący w tym kierunku.
– Może to jest czas, żeby zdradzić ten pomysł, skoro on nie wszedł w życie.
– Nie widzę sensu w tej chwili. Są inni teraz, którzy będą mieli zadanie coś tam zrobić.
– Ma pan uczucie, że został pan zatrudniony pod wpływem otoczenia klubowego? A potem Jarosław Królewski wykorzystał okazję, by pana zwolnić, a teraz mieć alibi: "próbowaliśmy, ale też się nie udało".
– Nie wiem, trudno mi powiedzieć. W poniedziałek po południu raz jeszcze spotkałem się z prezesem Królewskim, ale też nie usłyszałem nic dodatkowego. Czy zatrudnił mnie pod wpływem otoczenia? To już drugą wersję słyszę. Raz mowa o wewnątrzklubowych naciskach, a raz naciskach ze strony kibiców. Myślę, że niezależnie od tego w jakim miejscu klub jest, to nie powinniśmy działać pod wpływem emocji. Po meczu z ŁKS mówiłem, że różne myśli chodzą mi po głowie, ale potrafię przetrwać ten moment, ochłonąć. Czasami w szatni nie komentuję tego, co się działo, bo można powiedzieć jedno słowo za dużo. Byłoby źle, gdybyśmy podejmowali decyzję pod względem emocji, niezależnie od tego czy to są emocje pozytywne, czy negatywne.
– Gdy był pan zwalniany w listopadzie 2015, zrzekł się pan półrocznego wynagrodzenia, które należało się panu w ramach kontraktu do czerwca 2016.
– Rozstaliśmy się za porozumieniem stron.
– Dostał pan część tego wynagrodzenia?
– Już do końca nie pamiętam, ale doszliśmy do porozumienia.
– A jak teraz technicznie to wyglądało?
– To się odbyło tak szybko, że na razie jestem jedynie zwolniony ze świadczenia usług i tyle.
– Co sprawiało panu największą trudność podczas pracy teraz w Wiśle? Oprócz gęstego kalendarza?
– Największym problemem było to, że nie było kiedy trenować. Do pewnego momentu problemem była też kadra. Musieliśmy kombinować na różne sposoby. Nie było więc możliwości, by odpowiednio przygotować się do każdego kolejnego meczu.
– Moglibyście potrenować przed rozpoczęciem sezonu, ale wtedy ta kadra była jeszcze w powijakach.
– Dokładnie tak.
– Jaki miał pan wpływ na decyzje transferowe?
– Rozmawialiśmy o tych transferach, które przeprowadzaliśmy. Było wiele też innych opcji, które zostały zaakceptowane przez wszystkich i wydawały się bardzo realne, ale ostatecznie się wysypywały. Stąd musieliśmy szukać innych wariantów.
– Na jednej z ostatnich konferencji wspomniał pan, mówiąc o stałych fragmentach, że macie dość niski zespół. Ja nie uważam, że trzeba to sprowadzać tylko do tego problemu. Natomiast czy wy zwracaliście na to uwagę podczas kolejnych transferów, że średnia wzrostu spada?
– Mówiliśmy o tym, że musimy patrzeć na to, bo jest to pewien problem. Inne transfery się wysypały w ostatniej chwili, a to spowodowało, że opcji i czasu na inne wybory wielu nie było.
– Dostał pan kogoś, kogo nie bardzo widział w tej drużynie?
– Decyzje musieliśmy podejmować szybko, bo czas nas gonił i kadra nie była skompletowana. Mimo to sztab oglądał tych zawodników i każdy wyrażał swoją opinię.
– Pytałem niedawno o to, jaką drużynę udało się zbudować. Zabrzmi to trochę populistycznie, ale nie chciał pan w tej drużynie więcej walczaków znających 1 Ligę? A w trakcie okienka dostawał pan zawodników o zupełnie innej charakterystyce.
– Nie chcę wypowiadać się na temat zawodników, bo rolą trenera jest ochrona tych ludzi. Pewne słowa wypowiedziane nawet już po zwolnieniu, mogą uderzać w zawodników. Zawsze byłem zdania, by pracować z tymi, których się ma do dyspozycji. Oczywiście, że były rozmowy na temat różnych opcji. Mieliśmy pomysł, by sprowadzać ludzi znających ligę, ale niestety wysypało się i to nie z winy Wisły.
– Jest pan zadowolony z tego, jak się ten zespół udało scalić w tak krótkim czasie?
– Ten zespół nadal jest w przebudowie, na to potrzeba czasu. Jeśli przez te trzy miesiące odbylibyśmy normalny okres przygotowawczy, z pełną kadrą, gdybyśmy przez te trzy miesiące grali tylko w lidze, mieli ten czas między meczami ligowymi na szlifowanie pewnych elementów i na zgranie zespołu... Gdyby wszyscy zawodnicy byli na tym samym poziomie przygotowania, to pewno można już by było mówić o czymś, co zaczęłoby tworzyć zespół. Obecnie dalej jest to proces budowy.
– Pewnie zrobił sobie pan krótki rachunek tej kadencji. Ma pan sobie coś do zarzucenia? Coś można było zrobić inaczej?
– Dwie rzeczy. Pierwsza to mecz z ŁKS Łódź, bo inaczej planowałem go rozegrać. Miałem potem do siebie ogromne pretensje za to, jakich dokonałem wyborów. Druga to rewanż z Cercle Brugge. Po meczu u siebie, kiedy w zasadzie byliśmy bez szans na awans, chcieliśmy tam pojechać, by zagrać o zwycięstwo. Postanowiliśmy, że bez względu na to, co się będzie dziać, wystawimy najmocniejszy skład, ale potem już, w zależności od tego jak się będzie kształtować wynik, w trakcie meczu damy odpocząć kilku zawodnikom. Miałem potem do siebie pretensje, że nie podszedłem do tego na chłodno. Nie dokonałem zaplanowanych zmian, bo chciałem walczyć o coś niezwykłego, czym byłby awans po 1:6 w pierwszym meczu. Tak to odbierałem z boiska.
– Pretensje do siebie, jeżeli chodzi o mecz z ŁKS-em, to skład wyjściowy, czy zmiany w trakcie meczu?
– Jedno i drugie.
– Wydaje mi się, że jednak pan i Jarosław Królewski to osoby z innej bajki. Prezes chce stawiać na nowe technologie, dla pana ważniejsze to, co na boisku. Byliście w stanie w ogóle mówić jednym głosem, czy często różniliście się fundamentalnych kwestiach?
– Nie wiem czy z innej bajki. Inne rzeczy nas interesują, do innych rzeczy przykładamy wagę. Dla mnie ważne to, co widzę na boisku, a nie to co jest w tych rubryczkach. Oczywiście, nie neguję tego, że niektóre rzeczy są potrzebne i można je wykorzystać, ale niektóre analizy naprawdę nic nie wnoszą. Jest tam np. liczba kontaktów, ale jak one wyglądały, w którą stronę – to już nie jest brane pod uwagę. W tej kwestii mieliśmy z prezesem inne zdanie. On ma taki umysł, ja inny, ale myślę, że podobnie podchodzimy do tematu Wisły. Jednego czego nie można odmówić prezesowi to, że chce dla Wisły dobrze. Ja też zrobiłbym dla tego klubu wiele, ale widocznie… za mało.
– Krytycznie oceniamy styl i timing pańskiego zwolnienia, to fakt zakomunikowania twarzą w twarz warto mimo wszystko docenić.
– Pewnie tak...
– Jak człowiek traci pracę to zawsze jest zdołowany, a pan zwolnienia z Wisły zawsze wyjątkowo emocjonalnie przeżywał. Tegoroczne było najgorsze?
– Mimo wszystko najbardziej bolesne wydaje mi się to z 2012. Byłem wówczas u progu samodzielnej pracy trenerskiej. Zrobiliśmy awans do 1/16 Ligi Europy. Byłem wtedy bardziej tym wszystkim zestresowany i przygnębiony. Trudno mi jest porównywać te momenty. Dziś jestem w nieco innym miejscu, mam za sobą kilka zwolnień, ale to rzeczywiście boli.
– Jako kibic ma pan zamiar wybrać się na Wisłę niedługo, czy potrzebny będzie detoks? Mam wrażenie, że rzadko widujemy pana na trybunach w tej roli.
– Tak, rzadko chodzę na mecze. Wolę oglądać w telewizji. Ostatnio byłem na Wiśle jako kibic, gdy zostałem zaproszony przez Krzyśka Gawła do kącika legend na stadionie przy okazji meczu z Górnikiem Łęczna w poprzednim sezonie. Nie sądzę, bym w najbliższym czasie pojawił się na jakimś meczu.
– Jest pan jeszcze trenerem piłkarskim? W Meczykach rzucił pan uwagę, czy warto jeszcze kontynuować, skoro tyle razy ostatnio dostało się po głowie.
– Znowu inaczej interpretujecie pewne rzeczy. Powiedziałem, że w takich momentach mam takie chwile, że chciałoby się tym rzucić, ale jestem byłym piłkarzem i trenerem. I tym trenerem nadal będę.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP, w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.