| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Legia Warszawa zremisowała 1:1 z Górnikiem Zabrze. To goście prowadzili po golu Kamila Lukoszka, ale wyrównujące trafienie zdobył Radovan Pankow. Stołeczny klub nie wygrał trzeciego spotkania z rzędu.
Temperatura za oknami spada, ale przy Łazienkowskiej trend jest całkowicie odwrotny. Legia Warszawa przegrała dwa ostatnie mecze z Rakowem Częstochowa i Pogonią Szczecin. Przed startem dziesiątej kolejki rozgrywek Wojskowi mieli osiem punktów straty do liderującego Lecha Poznań. Nastroje wokół klubu i drużyny zaczęły robić się nerwowe, a każda kolejna wpadka może wywołać trzęsienie ziemi w stolicy. Legioniści chcieli przerwać złą serię spotkaniem z Górnikiem Zabrze, ale... początki nie były łatwe.
Legia Warszawa z nowym obliczem
W warszawskim klubie spekuluje się o różnych rozwiązaniach na przyszłość. Nie brakuje też internetowych komentarzy nawołujących do zmiany trenera w Legii. Fakt był jednak taki, że Goncalo Feio dla uspokojenia sytuacji musiał wygrać z Górnikiem. Legia postawiła na nowe oblicze związane ze zmianą ustawienia. Stołeczna drużyna po raz pierwszy w tym sezonie zdecydowała się na system z czwórką obrońców. Portugalski szkoleniowiec postawił na taktykę 4–3–3. W rolę bocznych obrońców wcielili się Paweł Wszołek i Ruben Vinagre. Feio postawił też na Steve'a Kapuadiego oraz Radovana Pankova, którzy na środku obrony zamienili Rafała Augustyniaka i Artura Jędrzejczyka.
Nowe oblicze Legii było powiązane również ze zmianami personalnymi. Szansę od pierwszej minuty otrzymał Maxi Oyedele. Razem z Wszołkiem na prawej flance zagrał Kacper Chodyna, który był ustawiony wyżej i wykonywał większość stałych fragmentów gry. Najbardziej wysuniętym zawodnikiem Legii był Tomas Pekhart. W kadrze meczowej zabrakło za to Jean-Pierre'a Nsame oraz Marca Guala. Nie chodziło o kontuzje, bo obaj gracze normalnie trenowali przez cały tydzień.
Na początku meczu więcej toczyło się wokół Górnika. Przyjezdni już w 5. minucie stracili piłkarza. Manu Sanchez próbował zablokować Luquinhasa, ale noga zakopała się w trawie i Hiszpan doznał kontuzji. Szybko na murawie musiał go zastąpić Paweł Olkowski. Nie minął kwadrans, a zabrzanie już prowadzili przy Łazienkowskiej. Wszystko za sprawą rzutu karnego po zagraniu ręką wspomnianego Brazylijczyka. Futbolówkę na jedenastym metrze ustawił Kamil Lukoszek i pewnym uderzeniem pokonał Kacpra Tobiasza.
Legia potrzebowała chwili na to, by otrząsnąć się po straconym golu. Po drodze niezłą szansę na podwyższenie wyniku miał Damian Rasak, ale jego uderzenie obronił Tobiasz. Legia z czasem zaczęła kreować swoje szanse. Bliski gola po strzale z dystansu był Vinagre. Głową uderzał też Pekhart. Wyrównującą bramkę przyniósł jednak rzut rożny. Vinagre dośrodkował z narożnika, a Michała Szromnika w 36. minucie pokonał Radovan Pankow. Była to druga ligowa bramka Legii po stałym fragmencie gry, nie licząc rzutów karnych.
Druga połowa przez długi czas nie kreowała większych emocji. Po przerwie żadna z drużyn nie oddała strzału przez ponad 25 minut. Z czasem swoje okazje zaczął kreować Górnik. Strzały oddali Erik Janża oraz Lukas Podolski, który nieznacznie chybił uderzając z dystansu.
Z czasem Legia szukała też innych opcji. Wszołek został przesunięty do ataku. Jego miejsce na prawej obronie zajął za to Marco Burch, który przez długi czas nie dostawał żadnych szans od Feio. Wielkich szans w ofensywie jednak nie było. Próbował choćby Wojciech Urbański, ale jego próbę obronił Szromnik. Dobrze prezentował się także Maxi Oyedele, ale to nie wystarczało do zdobycia przewagi. Gracz sprowadzony za darmo z Manchesteru United pokazał swój potencjał i solidnie pomagał w grze defensywnej.
Legia zremisowała 1:1 z Górnikiem i nie jest to wynik, który uspokoi atmosferę w stolicy. To już trzecie spotkanie Wojskowych z rzędu bez wygranej. Jeśli Lech pokona w niedzielę Koronę Kielce, to strata Wojskowych wzrośnie do 10 punktów.