– Jestem wdzięczny Piotrkowi Myszce i część mojego medalu należy także do niego – powiedział trzeci na igrzyskach w żeglarskiej klasie RS:X Przemysław Miarczyński.
Piotr Myszka przegrał z Miarczyńskim w kwalifikacjach do igrzysk, a i tak postanowił pomóc swojemu koledze w przygotowaniach. – Przyjechaliśmy do Weymouth 16 lipca, a Piotrek wyjechał w dniu rozpoczęcia igrzysk. Był więc ze mną do samego końca, a później kibicował mi w Polsce. Jestem mu wdzięczny za pomoc i część medalu dedykuję właśnie jemu – powiedział Miarczyński.
W następnym igrzyskach z programu ma zniknąć windsurfing, a zastąpić go kitesurfing. – Dla Polski to niekorzystne. Windsurfing stoi bowiem na bardzo wysokim poziomie, począwszy od juniorów aż do trenerów. Działa wiele dobrych klubów. Kitesurfing to coś nowego, więc w pewnym sensie zaczniemy od zera. Zaprzepaszczamy wypracowaną przez lata przewagę – dodał.
Miarczyński podczas igrzysk nie mieszkał w wiosce olimpijskiej, a w Weymouth. – My byliśmy na uboczu. Mieliśmy więcej spokoju. Po swoim starcie przyjechałem do wioski i tam na pewno bardziej dało się odczuć presję – zakończył polski żeglarz.