Marek Koźmiński ocenił powołania, których dokonał Michał Probierz na najbliższe mecze Ligi Narodów. Jego zdaniem są one "szokujące", ale były reprezentant Polski zgadza się z tym, że pominięcie Mateusza Bogusza było słusznym posunięciem. – Nie chcę mówić, że się zupełnie spalił, ale jego brak w drużynie narodowej mnie absolutnie nie dziwi – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Pod koniec września Bogusz zdobył swoje pierwsze trofeum w Stanach Zjednoczonych. W finałowym meczu polski pomocnik zanotował asystę przy golu Oliviera Giroud, a jego drużyna Los Angeles FC pokonała Sporting Kansas City 3:1 po dogrywce US Open Cup. W tym sezonie 23-latek rozegrał 40 meczów w barwach klubu z Kalifornii i strzelił 18 goli. Ponadto zanotował także osiem asyst. Doczekał się również debiutu w reprezentacji Polski. W spotkaniu z Chorwacją (0:1) rozegrał 62 minuty, ale nie był to dobry występ.
Zdaniem Koźmińskiego brak ponownego powołania dla Bogusza nie jest zaskoczeniem. – Jeśli ktoś się nie sprawdził, to selekcjoner musi reagować. Bogusz ewidentnie nie poradził sobie w meczu w Osijeku. Brak powołania dla niego mnie nie dziwi. Choć powołania, które wysłał trener Probierz, są szokujące na pierwszy rzut oka, ale mi się one podobają – zaznaczył były reprezentant Polski i uzasadnił swoją teorię:
– Selekcjoner Probierz powołał kilku perspektywicznych piłkarzy, którzy teoretycznie są przyszłością polskiej piłki. Pod tym względem to kupuję i to, że nie ma w kadrze Bogusza, też rozumiem. Na tle silnego rywala, jakim jest Chorwacja, wyglądał bardzo słabo. Nie chcę mówić, że się zupełnie spalił, ale jego brak w drużynie narodowej mnie absolutnie nie dziwi. Wszystko wskazuje na to, że trudno będzie mu odzyskać zaufanie i powrócić do reprezentacji – podkreślił były wiceprezes PZPN.
Koźmiński przedstawił szczegółowo, czego oczekuje od selekcjonera Probierza podczas najbliższych tygodni. – Spodziewam się, że po kolejnych powołaniach i wielu próbach sprawdzania różnych zawodników, pod koniec tego roku wykrystalizuje się szeroka kadra – 25 lub maksymalnie 30 graczy. W takim kręgu nazwisk należy się poruszać. Selekcja trwa od ponad roku i tak naprawdę żaden selekcjoner nie miał aż tylu możliwości powołań. Komfort pracy trener Probierz ma zadecydowanie największy, patrząc na jego poprzedników. Oczekuję, że będziemy mieli trzon, wokół którego będzie budowany zespół. Jeśli na każdym zgrupowaniu będziemy mieli po pięciu nowych piłkarzy, to jest to zdecydowanie za dużo. Rozumiem jedno lub maksymalnie dwa nazwiska, ale nie więcej. Rzecz jasna pod warunkiem, że ktoś się zdecydowanie wyróżni – wyznał nasz rozmówca i zapewnił:
– Nazwisk nie brakuje, ale w końcu trzeba wybrać piłkarzy, wokół których chcemy budować zespół. W drużynie nie ma kontuzji, to oczywiście plus, ale jeśli chodzi o środek pola, jest bardzo ubogo. W związku z tym rozumiem, że w drużynie jest miejsce dla Jakuba Modera, który praktycznie nie gra w klubie. Oczekuję jednak stabilizacji, bo po powołaniach zawodników z polskiej ligi, nie wiem, czego jeszcze można szukać. Nie chcę takich przypadków jakim był "biedny" Patryk Peda, który zagrał w dwóch pierwszych meczach, a potem został wrzucony do "studni" i całkowicie o nim zapomniano – przyznał uczestnik mundialu w 2002 roku.