| Piłka nożna / Liga Konferencji
W meczu moich dwóch byłych klubów będę kibicował Legii. To dzięki niej w 1994 roku trafiłem do Betisu Sewilla. Nie miałbym szans wyjechać do Hiszpanii, grając w Polonezie czy Polonii. Ostrzegam Hiszpanów, że jeśli liczą na łatwą wygraną, to mogą się zdziwić – Wojciech Kowalczyk, były napastnik m.in. Legii, Betisu i reprezentacji Polski opowiada w rozmowie z TVPSPORT.PL o czwartkowym spotkaniu Ligi Konferencji. I nie tylko. Relacja "na żywo" z meczu w TVPSPORT.PL.
Robert Błoński, TVPSPORT.PL: – Napisałeś na Twitterze: "Legia – Betis. 30 lat na to czekałem". W czwartek w spotkaniu Ligi Konferencji Legia zmierzą się z Betisem Sewilla. W tych klubach spędziłeś ponad siedem lat kariery. Serce bije mocniej?
Wojciech Kowalczyk (były piłkarz Legii i Betisu, w których rozegrał prawie 200 meczów): – Oczywiście. Napisałem tak, bo taka konfrontacja rzeczywiście była moim marzeniem. W pierwszym kontrakcie, który podpisałem z klubem z Andaluzji, odchodząc z Legii w 1994 roku, był nawet zapis, że dojdzie do spotkania towarzyskiego obu drużyn. Jak znajdę tamtą umowę, to ją upublicznię. Legia miała zagrać z Betisem, a ja miałem wystąpić w obu drużynach po 45 minut. Bardzo się wtedy cieszyłem, niestety z niewiadomych mi przyczyn mecz ze starymi kumplami z Łazienkowskiej i z nowymi z Sewilli się nie odbył. Podejrzewam, że największa wina leżała po stronie ówczesnych władz Legii.
– No to wreszcie doczekałeś się meczu swoich były klubów – w Lidze Konferencji. Wybierasz się na stadion?
– Tak. Dostałem kilka zaproszeń, najważniejsze jednak otrzymałem ze strony Betisu. Zadzwonił do mnie obecny prezydent klubu, Rafael Gordillo. Młodszym kibicom przypomnę, że w latach 80. występował on w reprezentacji Hiszpanii na lewej obronie, był na kilku wielkich turniejach. Jest wychowankiem Betisu, ale przez wiele lat swojej kariery grał w Realu Madryt, z którym zdobywał trofea. Od 2010 roku jest prezydentem klubu z Sewilli. W środę będę u nich w hotelu, w czwartek obejrzę mecz z ich loży. Powiem ci szczerze, że nie mam wielkich wymagań, nie chodzę na mecze na stadiony. Ale przylatuje człowiek, z którym jeszcze grałem w piłkę w Betisie. Powiedział mi, że chętnie spróbuje polskiej wódki, tylko obawia się, że jeśli zrobi to w czwartek, to może nie dotrzeć na mecz. No, ale sam zaproponował i tego chce, więc spróbuje.
– Co sądzisz o obecnej Legii i o obecnym Betisie?
– Zacznę od Hiszpanów. Do Warszawy mają przyjechać wszyscy dostępni zawodnicy, ale na pewno nie zagrają w najsilniejszym składzie. Niedawno z klubu odszedł Nabil Fekir, który wyjechał do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a w poprzednim sezonie miał zerwane więzadła w kolanie i za wiele sobie nie pograł, ani też nie prezentował dyspozycji sprzed urazu. Nie ma też najlepszego piłkarza poprzedniego sezonu, czyli Isco, który jest kontuzjowany. Uraz leczy także Portugalczyk William Carvalho. Prezydent Gordillo nie odpowiada za kwestie trenerskie i wybór składu, ale zapewnił mnie, że zmiany będą. Z paru powodów. Po pierwsze trzy dni po meczu z Legią – w niedzielę – czeka ich derbowe spotkanie z Sevillą na stadionie Sanchez Pizjuan. Chyba nie muszę nikogo przekonywać, które starcie jest dla nich ważniejsze i bardziej prestiżowe. Podobnie zresztą i dla kibiców. Oczywiście nie chcę przez to powiedzieć, że Betis zlekceważy Legię czy Ligę Konferencji, ale jego kolejni rywale nie rzucają na kolana: czeska Mlada Boleslav, słoweńskie NK Celje, mołdawskie Petrocub Hincesti czy fińskie HJK Helsinki plus duńska FC Kopenhaga. A więc są to przeciwnicy z którymi Betis powinien sobie dać radę i bez problemu awansuje do przyszłorocznej fazy pucharowej. U siebie będą faworytem i powinni wygrać każde spotkanie. Moim zdaniem nie ma opcji, żeby trener Manuel Pellegrini wystawił w Warszawie najsilniejszą jedenastkę – pewnie zobaczymy zmienników. W ataku powinien pojawić się wypożyczony z Barcelony brazylijski napastnik Vitor Roque. Nie zagra ich najlepszy piłkarz w tym sezonie, czyli Giovani Lo Celso. Wcale się więc nie zdziwię, jeśli Legia postawi się Betisowi i osiągnie korzystny wynik. Przecież przed rokiem zaliczyła wiele bardzo okazałych występów w Lidze Konferencji. Miała świetną kampanię w pucharach. Przy Łazienkowskiej pokonała wszystkich grupowych rywali, w tym Aston Villę oraz AZ Alkmaar. Na mecz w Europie Legia potrafi się "sprężyć". Ostrzegałem ludzi z Sewilli, mówiłem tamtejszym dziennikarzom, żeby się czasem tutaj nie zdziwili. Oczywiście porównywanie obecnej Legii do tej sprzed roku – z Bartoszem Sliszem, Ernestem Mucim, Josue, Pawłem Wszołkiem w znakomitej formie, ze skutecznymi napastnikami – nie ma sensu. Gra dużo słabiej, ale spodziewam się że Betis podejdzie do meczu z Legią, będąc myślami już przy niedzielnych derbach. A wtedy wszystko się może zdarzyć.
– Jesteś zawiedziony postawą i wynikami Legii w lidze w tym sezonie?
– Nie bardzo daje mi jakieś inne wyjście. Trzeba być zawiedzionym. 15 punktów w 10 kolejkach, 10 punktów straty do lidera, miejsce w środku tabeli – umówmy się, że to nie są jakieś wyjątkowe osiągnięcia. Lech, nie dość że ma dość silną ekipę oraz niezłych piłkarzy, to wypracował sobie sporą przewagę i jeszcze odpadł z Pucharu Polski. A więc do końca sezonu będzie miał jedno zadanie: wyjść na boisku raz w tygodniu i wygrać. A Legia właśnie rozpoczęła kolejny maraton. Od 28 września do połowy grudnia czeka ją jeszcze 16 albo 17 meczów. Zależy, czy wyeliminuje Miedź w Pucharze Polski. Owszem, będą dwie przerwy na mecze reprezentacji, ale to i tak końska dawka. A takiemu Lechowi do zimowej przerwy zostało do rozegrania osiem meczów. Jest różnica? Jest. Sądzę niestety, że strata do Kolejorza nie tylko się nie zmniejszy, ale zwiększy. A wiadomo, że kibice Legii nie cierpią, kiedy tytuł zdobywa jakiś inny klub. Od trzech lat patrzą na radość w Częstochowie czy Białymstoku, a zanosi się na czwarty rok z rzędu bez mistrzostwa! Najbardziej utytułowany klub w Polsce znowu bez tytułu. W poprzednich sezonach było minus 10 do Śląska czy do Rakowa, ale nigdy strata nie była duża tak wcześnie. Jestem zawiedziony tym, że w Warszawie nie wyciągają wniosków z poprzednich klęsk i nie potrafią zbudować drużyny na miarę tytułu. Właściciel Dariusz Mioduski i dyrektor sportowy Jacek Zieliński powinni się zastanowić, co zrobić, żeby poprawić sytuację. Ja, już w tej chwili rozpocząłbym budowanie drużyny na rozgrywki 2025/26. Bo ten sezon, w kwestii tytułu, już jest raczej przegrany. Tak mi się wydaje.
– Szybko poszło.
– Ligi Konferencji Legia tym składem nie wygra, w PKO BP Ekstraklasie szanse też pewnie zostały pogrzebane. Został Puchar Polski, ale przy tym natłoku meczów, wcale nie musi wygrać w Legnicy. Przed Legią dwa okna transferowe – zimą i latem trzeba poszukać piłkarzy na kolejny rok.
– Do tego jeszcze wrócimy – chciałbym, żebyś powspominał swój pobyt w Betisie. Wyjechałeś z Legii w 1994 roku po nieudanym dwumeczu z Hajdukiem Split w eliminacjach Ligi Mistrzów. Hiszpanie zapłacili za ciebie 1,75 mln dolarów. Spędziłeś tam trzy lata, zagrałeś w 63 meczach, zdobyłeś 14 bramek.
– Parę razy dopadły mnie kontuzje mięśniowe i musiałem opuścić po kilka spotkań, raz pauzowałem kilka miesięcy, ale to nie urazy spowodowały, że grałem niewiele. Po prostu przegrywałem rywalizację. Trener wiedział, że jestem napastnikiem, który bazuje na szybkości i bardziej nadaję się do kontr niż do ataku pozycyjnego, więc wiele meczów rozegrałem na wyjeździe. Przychodziłem do Betisu w 1994 roku, który wówczas wracał do LaLigi po trzech sezonach w Segunda Division. I w tym pierwszym sezonie zajęliśmy na koniec – jako beniaminek – trzecią pozycję. Do dziś drużyna nie osiągnęła lepszego wyniku. Nigdy później nie była na podium. Byłem jednym z pierwszych, wysokich transferów. A później przychodzili Chorwat Robert Jarni z Juventusu, zwycięzca Ligi Mistrzów Nigeryjczyk Finidi George z Ajaksu Amsterdam, Alfonso Perez z Realu Madryt. Zrobiła się większa konkurencja, to byli świetni piłkarze i w pewnym momencie przegrałem rywalizację.
– Jak wspominasz Betis?
– Co roku jestem w Sewilli, mieszka tam moja córka Karolina, która w tym mieście się urodziła. Wciąż mam kumpli, wciąż mam kontakt z chłopakami, z którymi grałem w piłkę. Wspomniany wcześniej Rafael Gordillo tak mnie jednego razu rozprowadził po mieście, że do dzisiaj pamiętam. Fajne czasy.
– Dziś która koszula jest ci bliższa: Legii czy Betisu?
– Zawsze Legii i to się nigdy nie zmieni. W czwartkowym meczu będę kibicował drużynie z Warszawy. To przecież dzięki Legii w 1994 roku trafiłem do Betisu. Nie miałbym szans wyjechać do Hiszpanii, grając w Polonezie, gdzie zaczynałem karierę czy w Polonii Warszawa. Dziennikarzom z Sewilli mówię to samo. I powtarzam, że Betis ma tak łatwych rywali w Lidze Konferencji, że nic by się nie stało, jeśli w Warszawie by przegrał.
– Czasem bywałeś bezlitosny dla Legii. Nie żałujesz niektórych słów, czy pisałeś to, co dyktowało ci serce?
– Najbardziej żałuję jednego wpisu: tego z 2014 roku. "Szkoci zgwałcą Legię" – napisałem na Twitterze przed dwumeczem z Celtikiem Glasgow w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Pomyliłem się okrutnie. I tego żałuję, ale niczego więcej. Nie chcę się spowiadać, jeszcze żyjąc, ponieważ nie można w życiu żałować zbyt wielu rzeczy. Napisałem wtedy, co napisałem, zderzenie z rzeczywistością było bolesne. Okazało się, że wszystko było, tylko w drugą stronę – 4:1 dla Legii przy Łazienkowskiej. Ale to ta jedyna rzecz, niech nikt nie sądzi, że żałuję czegokolwiek więcej.
– Kiedy ostatni raz byłeś na meczu Legii?
– Jak komentowałem mecz w Polsacie, czyli trochę lat minęło. Chcę jednak podkreślić, że to mój świadomy wybór. Chodzenie na stadion Legii czy na Narodowy, kiedy gra reprezentacja, to nie jest moje ulubione zajęcie w życiu. Mam inne obowiązki, a lubię pracować solidnie i być przygotowanym do programów, w których występuję. A wiadomo, że na mecz Legii trzeba wyjść dwie godziny wcześniej, powrót też pewnie tyle by zajął albo i dłużej, gdyby człowiek na jakieś piwko chciał wstąpić. Nie mogę poświęcić całego dnia na jeden mecz. Bo co wtedy z innymi? Jak miałbym opowiadać o meczach, których nie widziałem? A gdybym miał wolne od pracy, to może i wybrałbym się na stadion. Ale, kiedy mam wolny weekend, to lecę do Hiszpanii lub Portugalii albo jadę na grzyby. A wziąć wolne i iść na stadion? Nie bawi mnie to. Nie idę tam po to, by za darmo zjeść i się napić, tylko obejrzeć dobry mecz. A w Ekstraklasie takich niewiele.
– Jak wyglądają twoje relacje z kibicami Legii?
– Przyjedź na Bródno, to zobaczysz. Mam wielu kibiców Legii z mojej dzielnicy, w dniach meczowych na osiedlu jest biało od koszulek. Spotykamy się, kiedy spaceruję z pieskiem i rozmawiamy, jaki będzie wynik, jak zagrają. Szanuję kibiców Legii, którzy mnie szanują. Siedzimy sobie czasem w parku, pijemy piwko i gadamy. To są kibice w moim wieku lub ciut młodsi albo ciut starsi. A 18-latkowie czy 20-latkowie? No, co ci mam powiedzieć? Oni mnie nie znają. Albo nie pamiętają.
– Dzięki grze w Betisie jesteś ustawiony do końca życia?
– Nie chcę za wiele mówić. Za moich czasów prezydentem klubu był Manuel Ruiz de Lopera – zmarł w marcu tego roku. Otóż on wysyłał zawodnikom dwa kontrakty do podpisu. Niektórzy się na nim zawiedli. Tyle w temacie. Gdyby wypłacił wszystko, co było wpisane w umowę, byłbym zabezpieczony, ale pieniądze nie są najważniejsze. Tego, co tam przeżyłem nikt mi nie odbierze. Poznałem wspaniałych ludzi, urodziła się tam Karolina, do dziś mamy mnóstwo znajomych. Ostatnio jeden z dziennikarzy Betisu zarzucił mi, że na finale Ligi Europy w 2015 roku na Stadionie Narodowym byłem w szaliku Sevilli, która zdobyła to trofeum, pokonując Dnipro Dniepropietrowsk 3:2. Grzegorz Krychowiak zdobył wtedy jedną z bramek dla Hiszpanów. A mnie na ten mecz zabrała rodzina z Sewilli, która mnie, moją żonę i córkę nauczyła hiszpańskiego i która się nami opiekowała, kiedy przyjechałem jako piłkarz. Nie moja wina, że byli "sevillistami". Założyli mi szalik, zrobili zdjęcie i opublikowali. Przecież to żaden wstyd. No, ale czasem trzeba się tłumaczyć z różnych rzeczy. Co ciekawe, w Sewilli więcej naszych znajomych kibicuje Sevilli niż Betisowi.
– Na koniec dwa krótkie pytania: co byś zrobił z trenerem Goncalo Feio?
– No przecież już ci odpowiedziałem na to pytanie – robiłbym rewolucję i szykował zespół na sezon 2025/26. Trzeba się też zastanowić, co z Jackiem Zielińskim, który nie zdaje egzaminu w roli dyrektora. To fantastyczny gość, znakomity przed laty piłkarz, tylko ma niewiele kontaktów w Europie. Nigdy nie grał na Zachodzie, a dla każdego dyrektora sportowego znajomości w różnych krajach to podstawa. Nowy trener nie może być wiecznie kłótliwy, nie może opowiadać na konferencjach prasowych większych bajek od Jose Mourinho, bo jemu nikt nie dorówna.
– Jakiego meczu spodziewasz się we czwartek?
– Biorąc pod uwagę, że w niedzielę Betis jedzie na Seville, że nie zagra pierwszym składem, że w pierwszych ośmiu meczach strzelił tylko osiem goli, a Legię czeka zaraz wyprawa do Białegostoku na spotkanie z Jagiellonią i jeszcze sprzedała swojego najskuteczniejszego napastnika, może być kopanina i smutne 0:0.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.