| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Lech Poznań znakomicie rozpoczął nowy sezon. Kolejorz chce wreszcie uzupełnić gablotę i dołożyć do niej ważne trofeum. – Wydaliśmy na transfery do klubu ponad 10 milionów złotych, chociaż poprzedni sezon zakończyliśmy ze stratą 18 mln. Był to więc spory wysiłek finansowy, a także podjęte ryzyko. Wiem, że wielu kibiców mówi, że transfery mogłyby być przeprowadzone szybciej. Rozumiem to, ale na to wpływ ma wiele czynników – powiedział TVPSPORT.PL Karol Klimczak, prezes zarządu Lecha.
Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: - Rozmawiamy przy okazji prezentacji raportu na temat finansów klubów Ekstraklasy. Jeżeli chodzi o przychody za sezon 2023/2024, Lech Poznań stracił do Legii Warszawa ponad 140 mln złotych. Jak patrzy pan na to zestawienie?
Karol Klimczak, prezes zarządu Lecha Poznań: - Biorąc pod uwagę, jak rozczarowujący sezon za nami, to ciężko się temu zestawieniu dziwić. To przede wszystkim efekt braku naszej gry w fazie grupowej europejskich pucharów. Nie było dodatkowych środków z UEFA, nie było też atrakcyjnych rywali w Poznaniu, a wtedy dzień meczowy generuje dodatkowe, wysokie przychody. Zaledwie piąte miejsce w tabeli Ekstraklasy i mniejsze przychody z tytułu praw medialnych też miały na to istotny wpływ.
– Mimo tego wszystkiego, o czym pan wspomina, jednak Lech w raporcie "Finansowa Ekstraklasa" zajął drugie miejsce. Wyprzedził 16 innych zespołów.
– To pokazuje silne fundamenty, jakie Lech jako klub posiada. Ostatni sezon był nieudany pod względem sportowym, ale możemy pochwalić się dobrym wynikiem, jeśli chodzi o ticketing, handel, sponsoring i dzień meczowy. Cieszy mnie wysoka frekwencja przy Bułgarskiej. W poprzednim sezonie było to średnio prawie 25 tysięcy, obecnie po dziesięciu kolejkach jest to ponad 27. Ostatnio mieliśmy najlepszą frekwencję w Ekstraklasie, teraz dotychczas jest tak samo. Na niej możemy budować przychód z dnia meczowego. Rok temu sprzedaliśmy też 14,5 tysiąca koszulek meczowych. To bardzo dobry, rekordowy wynik. Widzimy ogólną modę na Ekstraklasę, ale wpływ na to ma też dobra praca wielu osób w klubie. Zależy nam, żeby dzień meczowy był świętem dla kibiców i chcieli pojawiać się na stadionie. Lech rywalizuje o czas i pieniądze mieszkańców z wieloma innymi atrakcjami.
– Europejskie puchary są machiną napędzającą działanie całego klubu. Macie duży żal do siebie, że Lecha teraz w Europie nie ma?
– Oczywiście, że tak. Puchary są premią dla kibiców i dla całego klubu. Generują duże zainteresowanie. Z punktu widzenia atrakcyjności jest to niezwykle ważne. Dochodzi atmosfera samego losowania, zainteresowanie mediów, przeciwnicy, którzy pierwszy raz są przy Bułgarskiej. Z całym szacunkiem, ale nie są to rywale, których widzimy kolejny raz. Kibice mogą pojechać na interesujące wyjazdy, są akcje marketingowe, atmosfera meczów z poprzednich lat, przywoływanie wspomnień, meczów z Barceloną, Austrią Wiedeń, Manchesterem City, Juventusem, Villarrealem, Bodo, Fiorentiną. To ma niesamowite znaczenie. Wielka szkoda, że nie ma nas w Europie. Potem wszystko przekłada się na duży biznes. Przychody z praw telewizyjnych i marketingowych, jakie wypłaca UEFA, są bardzo duże. Szczególnie gdy grasz w fazie grupowej, obecnie ligowej, a potem z niej wychodzisz. My to zrobiliśmy i doszliśmy do ćwierćfinału. Gigantyczne pucharowe pieniądze pomagają w tym, że możemy dokonać przyspieszenia rozwoju klubu. Środki możemy przeznaczyć na akademię, rozwój infrastruktury czy droższe transfery. Lech musi grać w Europie, żeby się rozwijać.
– Największym błędem, nie tylko ostatniego sezonu, ale też ostatnich lat, było postawienie na Mariusza Rumaka?
– Wierzyliśmy, że trener Rumak znając klub, ludzi, zawodników, będąc na co dzień pracownikiem Lecha, skoryguje nieco zespół. Jednym śrubokrętem przykręci, drugim odkręci funkcjonowanie pierwszej drużyny. Tym bardziej że personalnie to był bardzo mocny zespół, składający się w większości z doświadczonych zawodników, którzy zdobyli mistrzostwo i grali z powodzeniem w Europie. Liczyliśmy, że wrócimy na właściwe tory z pierwszego sezonu Johna van den Broma. On zrobił świetną robotę. Byliśmy pierwszym klubem od lat w Ekstraklasie, który pogodził rozgrywki europejskie z ligą. Doszliśmy do historycznego ćwierćfinału Ligi Konferencji i zajęliśmy trzecie miejsce w Ekstraklasie. Drugi sezon był znacznie gorszy i zdecydowaliśmy się na zmianę trenera. To zupełnie nie wypaliło, trzeba powiedzieć sobie jasno. Efektem tego było rozczarowujące piąte miejsce i słaba gra wiosną. Mimo tego paradoksalnie do ostatnich kolejek byliśmy w grze, najpierw o mistrzostwo, później o europejskie puchary. Sezon zakończył się fiaskiem, jeżeli chodzi o wynik sportowy.
– Lech często potrafi przewidzieć pewne rzeczy, ma wcześniej wyselekcjonowaną listę potencjalnych trenerów i zawodników. Po zwolnieniu Johna van den Broma tak nie było? Trener Rumak był dla was pierwszą opcją? Tamta decyzja była dla wszystkich bardzo dziwna.
– Trener Rumak był w strukturach klubu. Prowadziliśmy poważne rozmowy z Maciejem Skorżą. Sądziliśmy, że mogą zakończyć się powodzeniem i od nowego sezonu to on przejmie zespół. Ten scenariusz wydawał się realny, stało się jednak inaczej. Nie udało się zakwalifikować do pucharów, a trener Skorża ponownie pracuje w Japonii. Dlatego równolegle prowadziliśmy rozmowy z kilkoma zagranicznymi szkoleniowcami.
– Niels Frederiksen był na samej górze waszej listy życzeń?
– Można tak powiedzieć. Jako profesjonalnie działający klub zatrudniliśmy firmę zewnętrzną, która pomogła nam w rekrutacji. Tak powstała lista ponad 20 trenerów, z których wybraliśmy pięciu i tych zaprosiliśmy na konkretne rozmowy do Poznania. Tutaj już sami decydowaliśmy. Trener Niels zrobił na nas świetne wrażenie, był doskonale przygotowany, znał Lecha, przedstawił konkretną analizę i wnioski. Po spotkaniu powiedzieliśmy sobie: "To jest trener, którego szukamy". W przypadku trenerów jest podobnie, jak z zawodnikami. Musi wydarzyć się kilka czynników, żeby doszło do transferu. Druga strona musi zaakceptować nasze warunki, ale też chcieć do nas przyjść i nie mieć zobowiązań wobec innego klubu. W tym przypadku tak się stało i bardzo się z tego cieszę.
– Kto konkretnie odpowiada za wybór trenera?
– Mamy pewien zespół ludzi. Znajdują się w nim m.in. prezes Piotr Rutkowski, dyrektor sportowy Tomasz Rząsa, dyrektor akademii Marcin Wróbel czy szef skautingu Jacek Terpiłowski. Jesteśmy w Lechu Poznań, trener musi pasować do naszej filozofii gry, strategii rozwoju klubu i jego fundamentów. Trener musi chcieć też czerpać z akademii. Po to ją budujemy, konsekwentnie rozwijamy i finansujemy, naprawdę dużymi pieniędzmi – w ostatnim roku 19 milionami złotych – żeby szkolić tam najlepszych młodych piłkarzy w kraju. Potencjalny trener musi zdawać sobie sprawę, jak to u nas wygląda. Ważne jest to, aby też miał takie doświadczenie. Od czasów trenera Żurawia chcemy grać ofensywnie, atrakcyjnie, strzelać wiele goli, pokazywać odpowiednią intensywność. To powinien być styl Lecha Poznań.
– Spodziewał się pan, że za trenera Frederiksena wszystko tak szybko zaskoczy?
– Bardzo na to liczyłem i cieszę się, że mamy tyle punktów, ale też gramy bardzo widowiskowo i atrakcyjnie dla oka. Nie sądziłem jednak, że będziemy wyglądać już na tym etapie aż tak dobrze.
– Chyba też nie sądził pan, że po dziesięciu kolejkach będziecie mieć dziesięć punktów przewagi nad Legią?
– O Legii akurat nie myślałem, ale liczyliśmy, że ta jesień będzie nasza. Proszę pamiętać, że mimo piątego miejsca w poprzednim sezonie my nadal jesteśmy Lechem Poznań. Dopiero co graliśmy z powodzeniem w europejskich pucharach, wcześniej zdobyliśmy mistrzostwo. Mamy dobry zespół i wielu jakościowych piłkarzy. Jednym z osiągnięć trenera jest właśnie odbudowanie wielu naszych zawodników. Sousa, Milić, Hotić, Gholizadeh, Murawski wyglądają znacznie lepiej niż w poprzednim sezonie. Do tego umiejętne wprowadzanie nowych zawodników. To pozwala nam z optymizmem patrzeć na ten sezon. Teraz ważne, aby z pokorą, bez niepotrzebnej fanfaronady, grać dalej swoje. Później musimy dobrze przepracować zimowy okres przygotowawczy, bo Ekstraklasa będzie rozstrzygać się dopiero wiosną. Doskonale o tym wiemy.
– Odpadnięcie z Pucharu Polski było bolesnym ciosem?
– Jedno trofeum już nam uciekło, dlatego jeszcze bardziej musimy skupić się na drugim. To ogromny zawód. Zagraliśmy słabszy mecz, trener mówił o tym wprost. Nie tak to powinno wyglądać. Byliśmy absolutnym faworytem i powinniśmy poradzić sobie z Resovią. Odpadliśmy, przegraliśmy i nie cofniemy czasu. Na szczęście dobrze zareagowaliśmy w kolejnym spotkaniu. Wygraliśmy w Kielcach po niezwykle trudnym meczu, który średnio się nam układał z delikatnymi kontrowersjami sędziowskimi. Przed nami domowe starcie z Motorem Lublin. Lokomotywa się rozpędziła i mam nadzieję, że tak będzie nadal.
– Jaką ocenę w skali szkolnej wystawiłby pan dyrektorowi Rząsie za letnie okienko transferowe?
– Najpierw wyjaśnię, że zadania dyrektora Rząsy są szersze niż tylko pozyskiwanie zawodników. Same transfery stanowią stosunkowo niewielki zakres jego obowiązków. Można powiedzieć, że stosujemy taki model niemiecki. Absolutnie kluczowym zadaniem dyrektora sportowego w Lechu jest bliska, codzienna współpraca z trenerem i całym sztabem, który dyrektor buduje. Nadzoruje filozofię gry, pracy, treningów w pierwszym zespole i pilnuje naszych mierników filozofii gry. Zarządza też grupą przygotowania fizycznego w całym klubie, po to, aby akademia pracowała dokładnie tak jak pierwsza drużyna. Poza tym dyrektor jest odpowiedzialny za budowanie drużyny i pilnowania odpowiedniej struktury drużyny oraz przedłużania kontraktów. Również proponuje na dziale sportu priorytetowe pozycje do wzmocnienia w następnych okienkach, jak i możliwą kadrę w następnych sezonach. Dział skautingu selekcjonuje i proponuje zawodników, dyrektor akceptuje nazwiska i rozpoczyna rozmowy. Sam proces wyszukiwania piłkarzy odbywa się w dziale skautingu i jest za to odpowiedzialny Jacek Terpiłowski. Nie wiem, jak jest w innych klubach, ale dyrektor sportowy jest też u nas odpowiedzialny razem z dyrekcją akademii za "transfer" piłkarzy z akademii do pierwszej drużyny. Akademia to jeden z naszych fundamentów. Niedawno zadebiutował Kornel Lisman, który nie przyszedł wcale dawno, ale to młody, utalentowany gracz. Spójrzmy szerzej. Michał Gurgul, Antek Kozubal, Maksymilian Pingot, Bartosz Mrozek, Filip Szymczak. Wszyscy grają teraz w ekstraklasowym Lechu i są naszymi wychowankami. Dyrektor Rząsa jest odpowiedzialny za umiejętne wprowadzanie zawodników do pierwszej drużyny. Oni muszą nabywać nowych umiejętności, rozwijać się po to, aby w przyszłości odnosili sukcesy z Lechem, grali w reprezentacji i wreszcie zostali wytransferowani. Natomiast co do oceny okienka transferowego, o które pan redaktor pyta, to wystawiłbym mocne 4+.
– Jest pan zadowolony z transferów, udało się zrealizować większość celów?
– Jesteśmy zadowoleni, bo był to dla nas trudny czas. Wiedzieliśmy, że musimy dokonać przebudowy drużyny, ale nie rewolucji. Wiązało się to z odejściami niektórych zawodników, którzy w poprzednich latach stanowili o sile Lecha, jak Filip Marchwiński czy Kristoffer Velde. Z drugiej strony zależało nam na odmłodzeniu kadry, wprowadzeniu świeżej krwi, zawodników głodnych wygrywania. I to zarówno jeśli chodzi o transfery do klubu, jak i naszych wychowanków. Byliśmy świadomi, że musimy na nich postawić, wiemy, że mają jakość, ale do wszystkiego potrzeba odwagi trenera i sztabu. Kolejna sprawa to wyselekcjonowanie piłkarzy, na jakich nas stać. Wydaliśmy na transfery do klubu ponad 10 milionów złotych, chociaż poprzedni sezon zakończyliśmy ze stratą 18 milionów złotych. Był to więc spory wysiłek finansowy, a także podjęte ryzyko. Wiem, że wielu kibiców mówi, że transfery mogłyby być przeprowadzone szybciej. Rozumiem to, ale na to wpływ ma wiele czynników. Nie wszyscy z naszej listy zainteresowań chcą też grać w Ekstraklasie i musimy też o tym pamiętać. Dla niektórych barierą był fakt, że nie zagramy w pucharach. Na końcu w każdym działaniu, sporcie i biznesie, kluczowe jest elastyczne korzystanie z okazji. Teraz był nią na przykład Alex Douglas czy Patrik Walemark.
– Kluczowymi kwestiami w najbliższym czasie będzie też praca nad nowymi kontraktami Mikaela Ishaka i Joela Pereiry?
– Tak. Kontrakty tych zawodników niebawem się kończą. To świetni piłkarze, bardzo ważni dla Lecha. Przez to, że są świetnymi zawodnikami, wiem, że będą mieć wiele możliwości na dalsze kształtowanie kariery. Będziemy z nimi rozmawiać i tak działać, aby znaleźć najlepsze rozwiązanie dla klubu oraz dla nich.
– Dużo mówimy o stabilności finansowej, akademii, atutach, ale kibic powie, że Lech zdobył dwa tytuły na 27 możliwych w ostatnich wielu latach. Na końcu głównie to się dla niego liczy…
– Wiadomo, że trofeum w europejskich pucharach ciężko zdobyć, ale w nich zaliczaliśmy piękne przygody. Ale ok, zacząłbym od tego, że nie możemy zaliczać wtop. To, że będziemy grać o mistrzostwo i zajmiemy ostatecznie drugie miejsce, jest czymś innym niż jak skończymy ligę na piątej albo siódmej lokacie. Z mojego punktu widzenia to jest kluczowe. Tak budujemy klub, aby co roku walczyć o tytuł, być w grze o mistrzostwo. Jak przegramy na ostatniej prostej, to dokładamy więcej, aby to poprawić. Natomiast nie przystoi i nie wolno nam zajmować piątych miejsc. Lecha Poznań po prostu na to nie stać. Jesteśmy dużym klubem, kibice mają w związku z tym duże oczekiwania i jest to zrozumiałe. My mamy też duże koszty. One powodują, że musimy zarabiać duże pieniądze na utrzymanie pierwszego zespołu, całego klubu i akademii. Możemy to robić wtedy, gdy zdobywamy trofea i gramy w pucharach.
– Co jest obowiązkiem Lecha w kolejnych latach?
– Gra o trofea, a w końcowym rozrachunku uzupełnianie gabloty. Miejsce w TOP3 jest absolutnym minimum. Brakuje nam powtarzalności i to musi się zmienić. Lecha stać, aby w każdym sezonie grać w fazie ligowej europejskich pucharów. Musimy tego od siebie wymagać. To nasz cel na najbliższe lata.
– Kibic powie, że i tak najważniejsze jest mistrzostwo, miejsce w TOP3 nie zadowoli.
– Wierzę w to, że w tym sezonie mistrzostwo Polski będzie nasze.
16:00
Bruk-Bet Termalica
18:30
Cracovia
12:45
KGHM Zagłębie Lubin
15:30
Korona Kielce
18:15
Raków Częstochowa
12:45
Lechia Gdańsk
15:30
Arka Gdynia
18:15
Piast Gliwice
17:00
Pogoń Szczecin
16:00
Radomiak Radom
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.