Puchar Polski dostarczył wiele emocji już w 1. rundzie. Nie brakowało też wątków pozasportowych. Do niecodziennej sytuacji doszło w Stalowej Woli, gdzie piłkarze po 120 minutach meczu z Arką Gdynia otrzymali do jedzenia… kiełbasy z grilla. Jak się okazało, posiłki pozostałe po cateringu VIP nie pierwszy raz trafiają do zawodników.
Sensacja w Pucharze Polski! Wielkie Skierniewice odprawiły Lublin
Spotkanie 1. rundy Pucharu Polski między Stalą Stalowa Wola a Arką Gdynia dostarczyło mnóstwa emocji. Już w pierwszych minutach gospodarze mieli rzut karny. Nie potrafili go jednak wykorzystać.
Po 90 minutach rywalizacji był wynik 1:1. W dogrywce padły dwie kolejne bramki. Po jednej dla każdej z drużyn. Ostatecznie starcie rozstrzygnęło się w serii jedenastek. Piłkarze spudłowali aż pięć razy. Większą skutecznością wykazali się jednak gracze z Trójmiasta i to oni wywalczyli awans.
Normalną praktyką w klubach na takim poziomie jest pomeczowy posiłek. Zazwyczaj jest to zamówiony wcześniej catering. W Stalowej Woli jednak nie ma takiego zwyczaju. Działacze klubu przyszykowali dla zespołu wraz ze sztabem niemiłą niespodziankę.
Kiedy drużyna zeszła do szatni, zobaczyła duże pudełko. Okazało się, że w środku są… kiełbasy. Łagodnie mówiąc, nie był to wymarzony posiłek po tak długiej rywalizacji.
Szybko zdjęcie tego pudełka pojawiło się na portalu X (dawniej Twitter). Zapytaliśmy u zaufanego źródła, czy jest ono prawdziwe i okazało się, że tak. Mało tego, nie był to pierwszy raz, gdy do piłkarzy po meczu trafiają posiłki pozostałe po cateringu VIP. Jak można się domyślić, nie są to zazwyczaj najzdrowsze dania.
Sytuacja z jednej strony jest dość zabawna, a z drugiej przykra, że w drużynie z zaplecza Ekstraklasy dochodzi do takich wtop organizacyjnych. Ostatnio trener Ireneusz Pietrzykowski powiedział, że już sześć razy musiał grać mecz, który decydował o jego pozostaniu na ławce trenerskiej. Przypomnijmy, że wraz z drużyną wywalczył dwa awanse, a w minionej kolejce pierwsze od 14 lat zwycięstwo w 1. lidze.