| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Koszmar Śląska Wrocław trwa. Piłkarze Jacka Magiery przegrali z Cracovią 2:4 (2:1) i wciąż czekają na premierowe zwycięstwo w tym sezonie PKO BP Ekstraklasy. – Dzisiaj potrzeba kozaków, którzy będą dawali sygnał do lepszej gry. Sezon jeszcze się nie skończył, rozegraliśmy dopiero dziewiąty mecz w sezonie, nie możemy się załamywać. Jak ktoś spuści głowę w dół, to go kopnę w dupę i wyślę do domu – powiedział szkoleniowiec wicemistrzów Polski.
Gdy Śląsk Wrocław prowadził po ośmiu minutach z Cracovią 2:0, wydawało się, że we Wrocławiu wszystkim spadnie kamień z serca na wieść o tym, że WKS wygrał pierwszy mecz w sezonie. Nic z tych rzeczy. Kolejne ponad 80 minut było katastrofalne w wykonaniu wicemistrzów Polski. Nie tylko roztrwonili przewagę, ale w końcowym rozrachunku przegrali 2:4.
W dziewięciu spotkaniach Trójkolorowi zanotowali cztery remisy i pięć porażek. To pierwszy zespół od sezonu 2012/2013 (Podbeskidzie Bielsko-Biała), który nie wygrał w pierwszych dziewięciu meczach.
Z dorobkiem czterech "oczek" podopieczni Magiery plasują się na ostatnim miejscu w lidze. Są jedynym zespołem w PKO BP Ekstraklasie, który jeszcze nie wygrał meczu. Ba, tylko cztery drużyny z czterech najwyższych szczebli rozgrywkowych w Polsce nie wygrały spotkania. Oprócz Śląska w tym niechlubnym gronie znajdują się trzecioligowe – Polonia Słubice, Stal Brzeg i Unia Tarnów. Taka statystyka nie przystoi srebrnym medalistom poprzednich rozgrywek.
– Naszym problemem nie są umiejętności, ale głównie głowa. Trudno jest to wytłumaczyć, natomiast też wiem, jak ważną rolę wykonują liderzy zespołu, którzy biorą na siebie ciężar gry. Dzisiaj tego nie było. Oddaliśmy pole Cracovii, która oddała sześć strzałów, a my zero. Zapytałem chłopaków w szatni, co się stało, bo prowadziliśmy 2:1 i wszystko było w naszych rękach. Każdy wygrany pojedynek, dobra decyzja i zdecydowanie napędzała Cracovię. Inna sytuacja w tabeli też na to wpłynęła. Potrzeba kozaków, którzy będą dawali sygnał do lepszej gry. Sezon jeszcze się nie skończył, rozegraliśmy dopiero dziewiąty mecz w sezonie, nie możemy się załamywać. Jak ktoś spuści głowę w dół, to go kopnę w dupę i wyślę do domu. To jest piłka nożna, męska gra, w którą gra się do samego końca. Będziemy intensywnie trenować, wygramy mecz i złapiemy serię – powiedział trener Śląska.
Po przerwie reprezentacyjnej piłkarzy Śląska Wrocław czeka prawdziwy maraton. W ciągu piętnastu dni zagrają aż pięć spotkań:
– 20.10 GKS Katowice (wyjazd)
– 23.10 Stal Mielec (dom, zaległe spotkanie Ekstraklasy)
– 26.10 Raków Częstochowa (dom)
– 29.10 Radomiak (wyjazd, 1/16 Pucharu Polski)
– 04.11 Zagłębie Lubin (wyjazd)
Wciąż nie znamy terminu zaległego spotkania Ekstraklasy z Radomiakiem, a także meczu 15. kolejki z Górnikiem Zabrze (ostatnia przed listopadową przerwą na kadrę). Trener Jacek Magiera pomimo kiepskiej sytuacji w tabeli, zachowuje optymizm.
– Oczywiście, że jest dużo grania, ale dzisiaj nic nie zrobimy. Mamy dwa tygodnie do najbliższego meczu ligowego, pewnie zagramy sparing, ale nie tutaj o tym mówimy. Na pewno przyjdzie mecz, w którym wygramy. Najważniejsze jednak jest teraz wyczyszczenie głów. Musimy zapomnieć o presji braku zwycięstwa, wyrzucić wszystkie niepotrzebne śmieci i zacząć budować naszą pewność siebie od początku. Zaczynając od małych rzeczy, musimy budować duże. Najpierw musimy się przełamać, a potem spoglądajmy na górę tabeli. Krok po kroku, tę metodę będziemy teraz starali się wprowadzić – powiedział Magiera.
Magiera odpowiedział także na pytanie dotyczące tego, czy w najbliższych dniach spotka się z osobami decyzyjnymi w Śląsku.
– Na pewno spotkam się z zarządem. Nie będzie to dzisiaj lub jutro, bo muszę jechać do Warszawy. W środe wracam do Wrocławia. Będziemy pewnie mieli jakieś spotkanie telefoniczne, a później w trójkę lub szerszym składzie spotkamy się na żywo.
Według naszych informacji nastroje w Śląsku są minorowe, ale póki co trener Jacek Magiera ma pozostać na stanowisku. Kluczowe okażą się najbliższe tygodnie po przerwie na kadrę.
Następne