Mecze z Portugalią (sobota) i Chorwacją (przyszły wtorek) w Lidze Narodów wskażą kierunek, w którym zmierza zespół trenera Michała Probierza. Oba spotkania będzie można oglądać na antenach Telewizji Polskiej. Nasi kibice są spragnieni futbolu na najwyższym poziomie, o czym świadczy ogromne zainteresowanie biletami. Ale jest jeden problem. Oni chcieli zdobyć wejściówkę na Narodowy przede wszystkim po to, by – być może po raz ostatni na polskiej ziemi – zobaczyć w akcji Cristiano Ronaldo. Ale może CR7 przyćmi nasz RL9?
W poniedziałek rozpoczyna się zgrupowanie, jakiego trener dawno nie miał. We wrześniu ledwo piłkarze zjechali się do Warszawy i potrenowali w ośrodku Legii w podwarszawskich Książenicach, a już trzeba było lecieć do Szkocji, by w czwartek w Glasgow zainaugurować rozgrywki Ligi Narodów. Nasi zostali na Wyspach i po dwóch dniach przenieśli się do Chorwacji. Zagrali w niedzielę i rozjechali do klubów.
Pełnowartościowych treningów było tyle, co kot napłakał, niewiele więcej od startów i lądowań. Teraz Biało-Czerwoni zagrają oba spotkania na swoim obiekcie i przystąpią do rywalizacji jako ostatni – mecze Ligi Narodów rozgrywane są systemem czwartek-sobota (pierwsza tura), niedziela-wtorek (druga). A więc będzie czas na przynajmniej sześć spokojnych treningów plus zajęcia wyrównawcze dla tych, którzy nie zagrają wcale lub mało z Portugalią – we wrześniu, w pełnym składzie, aktywności boiskowych było dwa razy mniej.
Oto pytania, które stawiamy przed październikowym dwumeczem na PGE Narodowym.
Aż nie chce się wierzyć, ale ostatni rywale pokonani przez Polskę w meczach o punkty w Warszawie to: Estonia (baraż o awans do EURO 2024, za kadencji Michała Probierza), Wyspy Owcze i Albania (Fernando Santos), Andora, Albania, San Marino (Paulo Sousa), Łotwa, Izrael, Macedonia Północna, Słowenia (Jerzy Brzęczek). Za kadencji tych selekcjonerów zdarzały się towarzyskie zwycięstwa z silnymi ekipami jak Ukraina czy Turcja (Probierz) oraz Niemcy (Santos). Ale one tylko poprzedzały niefortunne zdarzenia. Po Ukrainie i Turcji przyszło nieudane EURO 2024 po Niemcach eliminacyjna porażka 2:3 w Mołdawii. Za kadencji Czesława Michniewicza kadra zagrała tylko dwa mecze na Narodowym (porażki z Belgią oraz Holandią w Lidze Narodów).
Żeby znaleźć silnego przeciwnika pokonanego na naszym flagowym obiekcie w meczu o punkty trzeba się cofnąć do kadencji Adama Nawałki i eliminacji MŚ 2018. Wtedy, w październiku 2016 Biało-Czerwoni pokonali Danię 3:2, niecały rok później (czerwiec’17) było 3:1 z Rumunią. Awans do finałów MŚ zespół Nawałki świętował wygraną 4:2 z dość przeciętną Czarnogórą. Tyle. Pokonanie Portugalii i/lub Chorwacji mogłoby być przełomem dla zespołu Probierza, który wciąż nie może nabrać rozpędu. Reprezentacja jest, trener sporo mówi o taktyce i pomyśle, ale zespołu dalej nie widać.
Kapitan reprezentacji Polski przyjeżdża na październikowe mecze w wybitnej formie strzeleckiej. Przeciwko Deportivo Alaves potrzebował niewiele ponad 30 minut, by skompletować trzeciego hat tricka w Barcelonie. "Lewy" strzelał gole głową i prawą nogą, w dziewięciu spotkaniach ma na koncie dziesięć trafień i jest liderem klasyfikacji strzelców hiszpańskiej ekstraklasy.
Do tego, w tygodniu, dołożył dwa gole z Young Boys Berno w Champions League i do setki w tych rozgrywkach brakuje mu już tylko czterech trafień. W Barcelonie Polak ma wspaniały serwis, podaniami obsługują go takie asy jak Raphinha, Yamal czy Pedri. Aby zdobyć te dziesięć bramek w LaLidze "Lewy" potrzebował niespełna dwóch miesięcy (strzelanie zaczął 17 sierpnia z Valencią).
W reprezentacji Polski ostatnie dziesięć goli strzelił na przestrzeni prawie 30 miesięcy. Zaczęło się w marcu 2022 ze Szwecją (baraż o awans do MŚ), skończyło we wrześniu z Glasgow na Hampden Park. Z tych ostatnich dziesięciu goli pięć padło z karnych, z akcji "Lewy" pokonał m.in. bramkarzy Wysp Owczych, Mołdawii i Łotwy. Pozostałe trafienia to z Arabią Saudyjską na mundialu w Katarze i honorowa bramka z Belgią w Lidze Narodów za kadencji Czesława Michniewicza (1:6 w Brukseli). I tu nie chodzi o to, by dopiec Lewandowskiemu. To tylko pokazuje, że żaden z czterech ostatnich selekcjonerów nie potrafił wykorzystać jego atutów, jego niesamowitego instynktu, który w Barcelonie wydobywa z Polaka trener Hansi Flick. A przecież Probierz próbuje – ze Szkocją i Chorwacją wystawiał wielu ofensywnych graczy, z Piotra Zielińskiego robił defensywnego pomocnika, byle tylko zespół przejmował kontrolę nad meczem. I co? I, niestety nic.
W kadrze Lewandowski robi to, czego nie robi w Barcelonie, czyli cofa się pod linię środkową, schodzi do rozegrania i potem brakuje go w polu karnym. A może warto porozmawiać, zrobić w kadrze burzę mózgów, by między "Lewym" z Barcelony i "Lewym" z kadry postawić znak równości. Za kadencji selekcjonera Nawałki był w reprezentacji tak samo skuteczny jak w Bayernie, gdzie też strzelał jak na zawołanie.
Tym razem Michał Probierz totalnie zaskoczył przy powołaniach. Pominął m.in. grających w amerykańskiej MLS Bartosza Slisza oraz Mateusza Bogusza. Nie ma też stopera Mateusza Wieteski oraz kontuzjowanego napastnika Adama Buksy (urazu łydki nabawił się w Szkocji), a także młodego Mateusza Kowalczyka z GKS Katowice (znalazł się w kadrze U-20).
Są za to inni pomocnik Piasta Michael Ameyaw czy grający w drugiej linii Legii Bartosz Kapustka oraz 19-letni Maxi Oyedele. Stopera Jagiellonii Mateusza Skrzypczaka wyeliminowała kontuzja w niedzielnym starciu z Legią, co nie zmienia faktu, że Probierz szuka na całego.
W 13 meczach pod jego wodzą w zespole narodowym wystąpiło 40 piłkarzy (trzech bramkarzy, 13 obrońców, 19 pomocników, 5 napastników). Selekcjoner dał szansę debiutu aż dziesięciu graczom: Marcin Bułka, Patryk Peda, Bartłomiej Wdowik, Mateusz Bogusz, Patryk Dziczek, Jakub Kałuziński, Filip Marchwiński, Jakub Piotrowski, Karol Struski, Kacper Urbański. Z nich tylko Piotrowski i Urbański uzbierali więcej niż dwa występy, a większość okazała się meteorytami. Pojawili się i zniknęli. W przypadku niektórych aż prosi się o sformułowanie ”ruchy pozorowane". Probierz sprawdza, szuka, miesza w kotle, eksperymentuje, ale wciąż nie widać, w którą stronę to wszystko pójdzie… Na razie, dzięki obecnemu selekcjonerowi, rośnie liczba zawodników, którzy mogą poszczycić się występem w najważniejszej drużynie naszego kraju. Bogusz, który po raz pierwszy zagrał z Chorwacją, został 978. reprezentantem Polski. W tym tempie, za kadencji obecnego selekcjonera, możemy doczekać się tysięcznego piłkarza z minimum jednym występem w kadrze. Teraz Bogusza nie ma, a ten, który został powołany w jego miejsce – Kacper Kozłowski z tureckiego Gaziantep FK – doznał kontuzji.
Panowie, przypomnijcie sobie, jak wam poszło, kiedy coś bardzo poważnego robiliście drugi raz w życiu – uśmiechał się w Glasgow Andrzej Dawidziuk. Trener bramkarzy w kadrze Michała Probierza nawiązywał do występu Marcina Bułki przeciwko Szkocji. 25-latek zadebiutował w kadrze w listopadzie 2023 (45 minut z Łotwą) już za kadencji obecnego selekcjonera.
Bramkarz francuskiej Nicei, który miał za sobą wspaniały sezon 2023/24 w Ligue1 (34 występy, 29 puszczonych goli, 17 czystych kont) liczył, że po skończeniu reprezentacyjnej kariery przez Wojciecha Szczęsnego zajmie jego miejsce między słupkami. "Sądzę, że jestem na pole position" – mówił mi przed rokiem w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego". Rywalizację między golkiperami podsycił Michał Probierz, mówiąc we wrześniu, że "w tym momencie nie ma numeru jeden". Bramkarza na eliminacje MŚ’26 miała wyłonić tegoroczna Liga Narodów – Bułka (6 meczów w Ligue1 w tym sezonie, 6 puszczonych goli, 2 czyste konta) zagrał ze Szkocją i wypadł przeciętnie, ale w dłuższej perspektywie to pewnie on będzie bronić w kadrze. W krótszej perspektywie większe szanse ma starszy o osiem lat i bardziej doświadczony Łukasz Skorupski z włoskiej Bologny (32 mecze w poprzednim sezonie Serie A, 29 puszczonych goli, 13 czystych kont. W tym pięć występów w lidze, 8 puszczonych goli, bez czystego konta). W poniedziałek dowiemy się, jakie plany wobec bramkarzy ma selekcjoner. Być może Bułka i Skorupski znowu zagrają po jednym spotkaniu, ponieważ swojej szansy na pewno nie dostanie Bartłomiej Drągowski z Panathinaikosu Ateny (5 występów w lidze greckiej w tym sezonie, pięć puszczonych goli, dwa czyste konta). Dotąd w kadrze zagrał dwukrotnie (za kadencji Jerzego Brzęczka – 5:1 z Finlandią i u Czesława Michniewicza – 1:6 z Belgią). Teraz wyeliminowała go kontuzja.
Zainteresowanie meczem z Portugalią było gigantyczne. Gdyby Narodowy mógł pomieścić 300 tysięcy widzów, wszystkie wejściówki rozeszłyby się co do jednej w mgnieniu oka. Szkoda jednak, że większość kibiców postanowiła spojrzeć na mecz z trybun, by – kto wie, czy nie po raz ostatni – zobaczyć na polskiej ziemi Cristiano Ronaldo. Portugalczyk wciąż jest magnesem dla fanów futbolu na całym świecie, choć w lutym skończy 40 lat, zapowiada, że dotrwa przynajmniej do MŚ’26. Nic dziwnego, bo formą dalej imponuje.
Po EURO, w pierwszej kolejce Ligi Narodów zagrał przeciwko Chorwacji od pierwszej minuty i strzelił gola, potem – ze Szkocją – wszedł na murawę zaraz po przerwie i z prowadzenia Wyspiarzy 1:0 zrobiło się 2:1 dla kadry Roberto Martineza. Do 88. min był remis, gola na wagę zwycięstwa strzelił właśnie Cristiano. Ale może na Narodowym CR7 zostanie przyćmiony przez RL9?
Hitowe spotkanie zostanie rozegrane w sobotę 12 października. Początek o godzinie 20:45 na PGE Narodowym w Warszawie. W tym samym czasie Chorwacja będzie podejmowała Szkocję w Zagrzebiu.
Nasze studio ruszy już na ponad dwie godziny przed pierwszym gwizdkiem, o 18:30. Transmisja w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, smart TV i hBBTV. Mecz będzie można oglądać także na antenie TVP 1. Kto go skomentuje? Dariusz Szpakowski oraz były piłkarz portugalskiego FC Porto – Grzegorz Mielcarski. Studio poprowadzi Mateusz Borek, a ekspertami będą Jakub Wawrzyniak, Janusz Michallik, Andrzej Juskowiak i Robert Podoliński.
Dwa dni później pokażemy hit między Niemcami a Holandią. A we wtorek 15 października tym razem transmisja starcia z Chorwacją na PGE Narodowym.
Kiedy mecz: 12 października (sobota), godzina 20:45
Gdzie oglądać: od 18:30 w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, Smart TV, HbbTV, od 20:25 w TVP 1
Komentatorzy: Dariusz Szpakowski, Grzegorz Mielcarski
Prowadzący studio: Mateusz Borek
Reporterzy: Hubert Bugaj, Maja Strzelczyk, Kacper Tomczyk
Goście/eksperci: Jakub Wawrzyniak, Janusz Michallik, Andrzej Juskowiak oraz Robert Podoliński (analiza)