Matty Cash ostatni raz w reprezentacji Polski zagrał w marcu. Prawy obrońca w rozmowie z Mateuszem Borkiem dla "Kanału Sportowego" opowiedział o rozczarowaniu związanym z brakiem powołania na Euro 2024, a także o trudnościach związanych z nauką języka polskiego.
W poprzednim sezonie Cash dla Aston Villi rozegrał 46 spotkań we wszystkich rozgrywkach. Z powodu urazu łydki nie wystąpił jednak w dwóch ostatnich meczach Premier League. Kontuzja nie była poważna, Cash był gotowy, aby pojechać na Euro. Powołania jednak nie otrzymał, o czym dowiedział się… z polskich mediów.
– Wiesz jak dowiedziałem się, że nie jadę na Euro? Z polskiej prasy. Dzień wcześniej obudziłem się rano i spojrzałem na swój telefon. Miałem mnóstwo powiadomień na Twitterze. "Matty Cash nie jedzie na Euro". Pomyślałem, że to trochę dziwne. Następnego dnia podano skład, a mnie w nim nie było i nic więcej nie słyszałem – powiedział 27-latek, który przyznał, że nikt ze sztabu szkoleniowego kadry się z nim nie skontaktował.
Jednym z tematów, który regularnie pojawia się przy Cashu, jest jego znajomość języka polskiego. Zawodnik w rozmowie z Mateuszem Borkiem przyznał, że nie poczynił postępów w tej sferze.
– Wiemy, że jest to bardzo trudny język. Mówiłem mojej mamie, że teraz chciałbym, żeby było tak, że uczyłem się polskiego od młodości i byłoby mi dużo łatwiej, z pewnością by mi to pomogło. Znam kilka zwrotów. Znalezienie czasu pomiędzy meczami jest trudne. Żeby mówić w jakimś języku, trzeba to nieustannie praktykować. Bardzo chciałbym, żeby tak było. Jak powiedziałem, żałuję, że nie robiłem tego od małego, teraz nie jest to łatwe – stwierdził.
Na ten moment Cash ma na koncie 3 występy dla The Villans w obecnym sezonie. Tak mała liczba spotkań jest pokłosiem kontuzji, która wykluczyła go na ponad miesiąc. W ostatnią niedzielę rozegrał cały mecz przeciwko Manchesterowi United.