Plejada gwiazd, 50 tysięcy kibiców na trybunach, nietypowy mecz i jeden bohater. Kolonia w czwartek podziękowała Lukasowi Podolskiemu za wiele lat występów w biało-czerwonych barwach. W pierwszej połowie tego wyjątkowego spotkania oglądaliśmy drużyny 1.FC Koeln i Górnika Zabrze. Między słupkami drużyny trenera Jana Urbana stanął... Manuel Neuer.
Na takie wydarzenie miasto Lukasa Podolskiego czekało latami. Idol i bohater Kolonii przyjechał na swój stadion po raz ostatni. Mistrz świata powoli kończy swoją niesamowitą karierę. Na Rhein-Energie Stadion znów założył koszulkę swojego ukochanego zespołu. Tym razem w wyjątkowych okolicznościach. "Poldiemu" towarzyszyła cała drużyna Górnika Zabrze, a także koledzy z reprezentacyjnej szatni.
Pierwszy raz w tej samej drużynie znalazł się też... 16-letni Louis Podolski, syn legendy niemieckiego futbolu. Zawodnik na co dzień trenuje w Akademii Górnika, w czwartek pierwszy raz miał styczność z seniorskim zespołem. Okoliczności były niecodzienne dla każdego. Między słupkami zabrzan stanął... Manuel Neuer. Jeden z najlepszych bramkarzy w historii założył bluzę z "1" i rozpoczął to spotkanie w wyjściowym składzie. Obok niego znalazło się miejsce m.in. dla Pera Mertesackera, Christopha Kramera i oczywiście samego Podolskiego.
Wśród 50-tysięcy kibiców pojawiło się ponad dwa tysiące fanów Górnika. Punktualnie o 17:00 wielka grupa sympatyków z Torcidy ruszyła w stronę stadionu spod kolońskiej katedry. Ten widok robił wrażenie również na mieszkańcach miasta.
Tuż przed pierwszym gwizdkiem międzynarodowego arbitra Svena Jablonskiego doszło do pięknych uroczystości. "Poldiemu" podziękowały najważniejsze osoby w 1.FC Koeln. Sam 39-latek wcześniej otrzymał niesamowite owacje od niemieckich kibiców. W trakcie rozgrzewki kilkukrotnie podbiegał pod trybunę fanów Kolonii i wykonywał charakterystyczny ukłon, dziękując im za wiele lat wsparcia.
Nie mogło zabraknąć występów artystycznych, koncertów i atrakcji dla kibiców. To wszystko przygotowane zostało dla bohatera tego dnia. Na murawie pojawił się nawet... koziołek, czyli "król Kolonii".
Tak przedstawiały się wyjściowe jedenastki obu ekip:
Górnik: Neuer – Janicki, Mertesacker, Olkowski, Kramer, Rasak, Bakis, Furukawa, Josema, Podolski, Ismaheel
1.FC Koeln: Koebbing – Salger, Sinkiewicz, Soldo, Strauch, Matuszczyk, Hoeger, Schmid, Terodde, Risse, Helmes
W czwartkowy wieczór boiskowe wydarzenia schodziły na dalszy plan. Górnik Zabrze tego dnia był prowadzony przez... Joachima Loewa, Hansiego Flicka i Jana Urbana. Duet obrońców tworzyli Rafał Janicki i Per Mertesacker. To wiele mówiło o samym spotkaniu, ale jego główny bohater nie chciał pozostawać w cieniu.
"Poldi" otworzył wynik już w piątej minucie spotkania. Kapitalnie przymierzył lewą nogą z dystansu i Matthias Koebbing był bezradny.
Łatwego dnia nie miał dziś Christoph Kramer, były zawodnik m.in. Bayeru Leverkusen i Borussii Moenchengladbach. Kibice Kolonii delikatnie mówiąc, nie przepadają za 33-latkiem ze względu na to, jakich klubów koszulki zakładał w przeszłości.
"Górnik" nie chciał poprzestawać na jednobramkowym prowadzeniu. Sinan Bakis wykorzystał bierność doświadczonych obrońców Kolonii i w 13. minucie podwyższył na 2:0. Po chwili swój moment miał Damian Rasak. Pomocnik Górnika strzałem głową zdobył trzecią bramkę. Kilka sekund później w miejsce Neuera pojawił się kolejny z legendarnych niemieckich golkiperów – Roman Weidenfeller.
Od początku meczu widać było dużą przewagę zabrzańskiego zespołu. 25. minuta to gol na 4:0 autorstwa Kryspina Szcześniaka. Zdecydowanie bardziej aktywni byli "Górnicy". Tego dnia nie chodziło jednak o wynik, lecz emocje i sportową zabawę. Piłkarze obu ekip starali się pokazywać 50-tysięcznej widowni to, co najlepiej potrafią.
Znakomicie robili to przyjezdni wymieszani z niemieckimi mistrzami świata. Taofeek Ismaheel podwyższył na 5:0 i w Kolonii trwał koncert ekipy "Poldiego". W międzyczasie regularnie dochodziło do kolejnych zmian, na trybunach trwała zabawa, a rezerwowi poświęcali czas kibicom i rozdawali autografy. Na boisku pojawił się w końcu także Lous Podolski i zobaczyliśmy ojca wraz z synem na murawie. Piękna zmiana pokoleniowa!
Na drugą połowę Podolski wyszedł w barwach zespołu z Kolonii, co przydarzyło się po raz pierwszy od... 2012 roku. Momentalnie zespół zaczął odrabiać straty i zdobył trzy bramki. Przy pierwszej z nich bohaterem był "Poldi", który najpierw był "powstrzymywany" przez rywala, a później w swoim stylu oddał mocny strzał w okienko z rzutu karnego. Kibice cały czas skandowali na cześć jego piłkarskiej legendy.
Tuż po godzinie gry miało miejsce wielkie pożegnanie "Poldiego". W rytmach melancholijnej piosenki kibice podziękowali za wszystkie lata jego kariery. 39-latek wszedł na trybunę i wraz z fanami celebrował ten moment. Podolski przejął także mikrofon, a owacjom nie było końca. Klimatu dopełnił symbolicznie padający deszcz. Tak żegna się prawdziwe legendy!