Szalony mecz reprezentacji Polski! Młodzież zrobiła wrażenie, ale... była też jedynka! [OCENY]

Defensywny blamaż reprezentacji Polski. Nam bronić nie kazano

Wielki mecz na Narodowym. Sześć goli i czerwień z Chorwatami! [SKRÓT]

Czytaj też

Wielki mecz na Narodowym. Sześć goli i czerwień z Chorwatami! [SKRÓT]

Marcin Bułka – 6/10 – Nie pomógł reprezentacji Polski przy żadnej z traconych bramek. Przy stanie 1:3 wypiąstkował piłkę po dośrodkowaniu wprost pod nogi Martina Erlicia, który fatalnie spudłował. W 55. minucie golkiper wreszcie dał powody do pochwał, bo kapitalnie obronił strzał z dystansu Luki Modricia, a po chwili odbił uderzenie Ivana Perisicia. To nie był koniec. Bramkarz gospodarzy dołożył kolejną doskonałą interwencję, kiedy biało-czerwonym zagrażał rykoszet po próbie Igora Matanovicia. Nie minęło 180 sekund, a Bułka znów ratował Polaków po stałym fragmencie gry. Jeśli początkowo trzeba było myśleć o niskiej nocie za trzy stracone gole, to po przerwie idea musiała się całkowicie zmienić.

Paweł Dawidowicz – 1/10 – Mecz z Chorwacją doprowadził do upadku mitu. Mitu o Dawidowiczu, który może być zbawieniem defensywy reprezentacji Polski. To kolejne spotkanie, w którym gracz Hellasu miewa dobre interwencje, ale jednocześnie popełnia niewybaczalne błędy. Przy drugim golu Chorwatów 29-latek wyszedł przed pole karne, spóźnił się z interwencją i otworzył drogę rywalom. Trafienie na 3:1 jeszcze mocniej obciążało stopera. To jego podanie w poprzek rozpoczęło akcję przyjezdnych, którzy skorzystali z nadmiaru miejsca. Fakt jest taki, że był częścią defensywy, która w trzy minuty straciła trzy gole. To ustawiło przebieg spotkania. Dawidowicz zszedł z boiska jeszcze przed przerwą. Stoper sygnalizował wówczas kłopoty zdrowotne, a na murawie zastąpił go Piątkowski.

Wielki mecz na Narodowym. Sześć goli i czerwień z Chorwatami! [SKRÓT]

Czytaj też

Wielki mecz na Narodowym. Sześć goli i czerwień z Chorwatami! [SKRÓT]

Selekcjoner poszedł po rozum do głowy. Taki piłkarz to skarb!

Czytaj też

Selekcjoner poszedł po rozum do głowy. Taki piłkarz to skarb!

Jan Bednarek – 3/10 – Polskiej defensywie brakuje pewności i stabilności. Doświadczony Bednarek po tylu latach w kadrze powinien być pewnym punktem, ale... wciąż czegoś brakuje. Biało-czerwoni są odpowiedzialni za pierwszą bramkę drużynowo – zabrakło doskoku i asekuracji. Potem gracz Southampton był zamieszany w groźne sytuacje stwarzane przez rywali.

Jakub Kiwior – 4/10 – Teoretycznie wygrał wszystkie pojedynki z rywalami, ale jednocześnie momentami szwankowało jego ustawienie w defensywie. Starał się też uczestniczyć we wprowadzeniu piłki do gry. Miał mniej strat od Bednarka i podawał najcelniej z całego bloku obronnego. W drugiej połowie stworzył też zagrożenie po stałym fragmencie gry. Wciąż był jednak częścią defensywy, która w zbyt łatwy sposób straciła trzy gole.

Jakub Kamiński – 6/10 – Przez długi czas był po prostu niewidoczny. Momentami miał kłopot z odpowiednim ustawianiem się. Pod koniec pierwszej połowy piłkarz Wolfsburga odżył. Zaczął włączać się do akcji w ofensywie. Przed przerwą pazernie poszedł za akcją, dwukrotnie zagrywał piłkę, nadawał tempa i odegrał olbrzymią rolę przy kontaktowym trafieniu Zalewskiego. Mógł też zostać bohaterem, ale przegrał z Livakoviciem w sytuacji sam na sam po podaniu Szymańskiego. Rósł, notował coraz więcej odbiorów i nie bał się fizycznej gry, która przynosiła efekty. Mecz na plus.

Piotr Zieliński – 7/10 – Zdobył gola w drugim meczu z rzędu. Zagrywał celnie, był pod grą, wygrał połowę swoich pojedynków i szukał nieszablonowych rozwiązań. Kluczowy jest fakt, że w drugim meczu z rzędu strzelił gola.

Jakub Moder – 4/10 – Często był spóźniony i zostawiał zbyt wiele przestrzeni przeciwnikom. Moder nie gra w Brighton i... to widać. Dostrzegalna jest rdza, choć to piłkarz, który może tworzyć wyjątkowy profil w ekipie biało-czerwonych. Na razie jednak kłopotem jest brak regularnych występów, co przełożyło się też na wtorkową konfrontację. Miał 84 procent celnych podań, ale przegrał 6 z 10 pojedynków i zanotował osiem strat.

Nicola Zalewski – 8/10 – Znów był jedną z czołowych postaci drużyny narodowej. Zagrał jak… Zalewski. Często decydował się na solowe rajdy i próby ścinania do środka pola. Nie odpuszczał, podniósł głowę i w pewnym momencie poszedł na fizyczną wojnę z rywalami. Potrafił uruchomić partnerów z drugiej linii, choć brakowało mu też celnych dośrodkowań. Wygrał za to większość pojedynków i dryblingów. Zalewski zostawiał na murawie stempel spod znaku dynamiki i potrafił napędzać biało-czerwonych. Strzelił gola pod koniec pierwszej połowy, a po przerwie znów postawił na solową akcję i zagroził Livakoviciovi. Taki Zalewski, to po prostu lider obecnej kadry.

Selekcjoner poszedł po rozum do głowy. Taki piłkarz to skarb!

Czytaj też

Selekcjoner poszedł po rozum do głowy. Taki piłkarz to skarb!

Niespodzianka w "polskiej" grupie. Portugalia zatrzymana!

Czytaj też

Niespodzianka w "polskiej" grupie. Portugalia zatrzymana!

Sebastian Szymański – 7/10 – Od początku spotkania był aktywny. Dało się dostrzec chęć kreacji akcji. Próbował długich zagrań i był bliski asysty po prostopadłym podaniu do Kamińskiego. W drugiej połowie także regularnie uczestniczył w atakach biało-czerwonych. Dobry występ ukoronował trafieniem z dystansu. Taki Szymański jest zdecydowanie potrzebny kadrze!

Kacper Urbański – 7/10 – Jakkolwiek to brzmi, jego grę po prostu chce się oglądać. Technika, prowadzenie piłki, kreatywność… Urbański staje się uosobieniem kibicowskich fantazji o przyjemnej dla oka reprezentacji Polski i lepszym jutrze. Piłkarz Bolonii ma to ”coś”. Przeciwko Portugalii odegrał dużą rolę przy golu Zielińskiego. Nie inaczej było we wtorek, kiedy zaliczył asystę przy trafieniu zawodnika Interu. W końcówce miał jeszcze swoją szansę na gola. Nota może być nieco na wyrost, ale... potrzebujemy takich powiewów świeżości w biało-czerwonych barwach.

Karol Świderski – 5/10 – To był poprawny mecz Świderskiego. Walczył i często starał się utrzymać kierowane do niego długie piłki. W kilku sytuacjach udawało mu się też udanie odgrywać i włączać do akcji kolegów. Brakowało mu jednak konkretnych sytuacji w ofensywie, choć to także kwestia zależna od kolegów. Sprawdzał się jako wsparcie, brakowało go w kluczowej roli – gracza wykończającego podania. 

REZERWOWI:

Kamil Piątkowski – 6/10 – Początek po zastąpieniu Dawidowicza był bardzo dobry. Piątkowski stawiał na wysoką intensywność i dało się go dostrzec nawet pod polem karnym rywali. Z czasem pojawiły się coraz większe problemy, choć faktem jest, że z nim na boisku Polacy nie stracili gola. Inna sprawa, że na wysokie obroty wszedł wówczas Bułka. Kilka razy zabrakło zwrotności i nadążenia za przeciwnikami.

Michael Ameyaw – 6/10 – Niczego nie zepsuł, za bardzo też nie zachwycił. Brakowało mu nieco piłki, choć walczył na prawej flance. Większość jego zagrań dochodziła do celu, ale brakowało mu skuteczności w dryblingu. Nota wyjściowa.

Maxi Oyedele – 6/10 – Jego debiut przyciągnął dużą uwagę, a dyskusji było w pewnym momencie zbyt wiele. Oyedele we wtorek nie był już stremowany i pozwalał sobie na więcej. Piłkarz Legii był mocno wspierany przez Probierza czy Zielińskiego w ostatnich dniach. To wszystko przełożyło się na odwagę w podaniach i częstsze doskoki do przeciwników. Solidny występ.

Robert Lewandowski – 7/10 – Jego brak w podstawowym składzie był zaskoczeniem. Chodziło jednak o drobne problemy zdrowotne i odpowiednie zarządzanie siłami piłkarza Barcelony. Wszedł na murawę na ostatnie 30 minut i... było go regularnie widać. Wykazał się świetną wizją dostrzegając Szymańskiego, który wyrównał wynik meczu. Potem szukał okazji w polu karnym i nie obawiał się walki z rywalami. To po faulu na Lewandowskim biało-czerwoni zdobyli przewagę i grali z przewagą jednego zawodnika po czerwonej kartce Livakovicia.

Bartosz Kapustka – bez oceny – Grał zbyt krótko, by go ocenić. Zastąpił kontuzjowanego Zielińskiego i zanotował osiem celnych podań na dziewięć prób.

Niespodzianka w "polskiej" grupie. Portugalia zatrzymana!

Czytaj też

Niespodzianka w "polskiej" grupie. Portugalia zatrzymana!