W ostatnim czasie powrócił temat braku powołań Matty'ego Casha do reprezentacji Polski. Głos w tej sprawie zabrał Grzegorz Mielcarski, który uważa, że biało-czerwoni nie mogą sobie pozwolić na utratę zawodnika takiej klasy. – W sytuacji z Cahsem obawiam się jednego. Mianowicie, żeby nie znalazł się w takim położeniu w jakim jest Kamil Grabara. Gdy wszyscy napierają na powołanie Grabary, trener Probierz idzie w zaparte i nic z tego nie wychodzi. Mam nadzieję, że w przypadku Casha tak nie będzie, ponieważ nie tędy droga. Selekcjoner musi to zrozumieć – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Piłkarz Aston Villi jest jednym z niewielu Polaków, mających szansę na grę w Lidze Mistrzów. Cash wyleczył kontuzję uda i rozegrał dwa mecze z rzędu w pełnym wymiarze czasowym. Przed reprezentacyjną przerwą wystąpił w spotkaniu z Manchesterem United (0:0), w sobotę przebywał na boisku przez 90 minut w spotkaniu z Fulham (3:1). Cash sprokurował rzut karny dla rywali, jednak jego zespół odniósł kolejne zwycięstwo. Ekipa z Birmingham po ośmiu kolejkach Premier League zajmuje czwarte miejsce w tabeli.
– Chcę po prostu wrócić do reprezentacji. Mam nadzieję, że moja forma klubowa spowoduje, że będę brany pod uwagę przez selekcjonera. Oczywiście, wcześniej radziłem sobie dobrze, a nie zostałem powołany. Mam szacunek do selekcjonera. To jego decyzja, aby mnie nie powoływać. Jedyne, co mogę zrobić, to skupić się na sobie i grać najlepiej, jak potrafię. Oczywiście to wielka przyjemność grać dla kraju – powiedział Cash w rozmowie z "Viaplay".
Brak powołań dla Casha do reprezentacji Polski skomentował Grzegorz Mielcarski, który jest zdania, że syn Polki i Anglika zasługuje na miejsce w zespole Michała Probierza.
– Przygodę Matty'ego z kadrą należy podzielić na dwa aspekty. Dużo mówi się o tym, że Cash wciąż nie mówi po polsku. Jest to oczywiście bardzo istotna kwestia. Powinien włożyć więcej wysiłku w to, żeby móc się bez problemu komunikować z kolegami, którzy mówią słabiej w języku angielskim lub w ogóle się w nim nie porozumiewają. Zakładam, że sztab szkoleniowy jest w stanie dogadać się z graczem Aston Villi. Drugi aspekt, który w mojej ocenie jest istotniejszy, dotyczy tego, jak Matty odnalazł się w reprezentacji. Widać, że ten zawodnik czuje się dobrze, czy nawet bardzo dobrze w drużynie narodowej i tak samo jest postrzegany przez kolegów. Wkomponował się w zespól i mentalnie także do niego pasuje – powiedział ekspert TVP Sport i dodał:
– Owszem miał kilka wpadek, ale któż z tej reprezentacji tych wpadek nie zaliczył. Jedynie bramkarze, którzy obecnie grają i to chyba tyle. W kadrze utrzymują się gracze, którzy piłkarsko są słabsi od Matty'ego. Nie porównujmy angielskiej Premier League do innych lig, jeśli chodzi o intensywność gry. Jeżeli dany zawodnik gra w tych rozgrywkach to jest to odpowiedź na to, czy jest dobry. W Anglii nie ma przypadku. W tamtejszej elicie nie ma miejsca dla zawodników przeciętnych czy słabych – podkreślił Mielcarski.
Były reprezentant Polski na pytanie, czy biało-czerwonych stać na to, żeby zrezygnować z Casha odparł: – Absolutnie nie! Posłużę się prostym porównaniem, ale nie jest to żadnego rodzaju osobista wycieczka do Bartosza Bereszyńskiego, którego bardzo cenię i lubię. Nie mam specjalnie uwag do "Beresia", który na zgrupowania reprezentacji przyjeżdża regularnie, ale praktycznie nie gra, więc jaki jest sens takiego powołania... W zasadzie za kadencji trenera Probierza nie grał nie licząc towarzyskiej potyczki z Ukrainą i epizodu z Holandią na Euro 2024 – wyznał były napastnik, który w przeszłości występował m.in. w FC Porto i kontynuował:
– W meczu z Portugalią na kwadrans przed końcem przegrywaliśmy 1:2, chociaż nie wiem jakim cudem strzeliliśmy im gol, ale właśnie wtedy potrzebowaliśmy dalszego zrywu. Byliśmy dużo słabsi i nie mieliśmy prawa wygrać tego spotkania, ale mogliśmy przez chwilę marzyć o remisie. Wtedy ktoś taki jak Cash byłby idealny chociażby na zmianę. Przy tak grającym zawodniku, który jest dynamiczny mogliśmy bardziej pokusić się o korzystny wynik niż przykładowo z Bereszyńskim, którego mieliśmy do dyspozycji. Zawodnik Sampdorii ma po prostu więcej zalet czysto defensywnych niż ofensywnych. Z Cashem mielibyśmy znacznie więcej szans na dogonienie Portugalczyków, którzy koniec końców obnażyli nas piłkarsko – stwierdził Mielcarski.
Komentatora TVP Sport martwi podejście selekcjonera Probierza do niektórych piłkarzy. – W sytuacji z Cahsem obawiam się jednego. Mianowicie, żeby nie znalazł się w takim położeniu w jakim jest Kamil Grabara. Gdy wszyscy napierają na powołanie Grabary, trener Probierz idzie w zaparte i nic z tego nie wychodzi. Mam nadzieję, że w przypadku Casha tak nie będzie, ponieważ nie tędy droga. Selekcjoner musi to zrozumieć. Brak Grabary w reprezentacji jej nie służy, ale na końcu problemu nie ma, bo są równie świetni Łukasz Skorupski i Marcin Bułka. Z brakiem Casha na dłuższą metę jest już zdecydowanie inaczej i po prostu gorzej dla reprezentacji. Nie chodzi o to, żeby ktoś na kogoś się obrażał. Uważam, że warto pozostawić sobie otwartą furtkę, której zabrakło w rywalizacji z Portugalią, choćby w osobie Casha – konstatował nasz rozmówca.
Mielcarski uważa, że na listopadowe zgrupowanie Cash powinien otrzymać powołanie, jeśli będzie zdrowy. – Ściągajmy najlepszych, bo Cash do takich należy. Gdy nie ma kontuzji występuje w Premier League, czyli najlepszej lidze świata. Budujmy zespół w oparciu o najlepszych. Wierzę, że młodzi zawodnicy, których trener Probierz powołuje, mogą się wiele nauczyć od Matty'ego. Język polski oczywiście powinien podszkolić. Musi włożyć sporo wysiłku nie tylko fizycznego, ale także umysłowego, żeby jeszcze lepiej czuć się w drużynie. On sam powinien chcieć takie rzeczy robić – skwitował czterokrotny mistrz Portugalii z FC Porto.
W ocenie 53-latka nie tylko Cash może okazać się wartościowym wzmocnieniem reprezentacji Polski. – Nie powiem, że jest to piłkarz kluczowy i że kadra sobie bez niego nie poradzi, ale nie mamy do dyspozycji aż tylu dobrych graczy, żeby z niego rezygnować. Nie mamy takiego komfortu, że możemy przebierać na lewo i prawo. Powoływany jest Tymoteusz Puchacz, który nie oszukujmy się, nie ma żadnych szans na grę w biało-czerwonych barwach. "Tymek" jest dobrym duchem drużyny, ale w klubie gra niewiele, więc o występach w zespole narodowym nie może być mowy. Bardziej rozumiałbym powołanie Tomasza Kędziory, który gra regularnie w PAOK-u Saloniki w trójce obrońców. Ktoś kto występuje w klubie i może grać na kilku pozycjach zawsze daje przewagę. Wobec tego wszystkiego, co dzieje się w defensywie naszej reprezentacji, trudny do zrozumienia jest brak Casha czy Kędziory – zakończył wicemistrz olimpijski z 1992 roku z Barcelony.