Widzew zmierzy się z trzecioligową Lechią Zielona Góra w czwartkowym spotkaniu 1/16 finału Pucharu Polski. Łodzianie udanie zaczęli sezon, ale w ostatnim czasie nie prezentują się już tak dobrze. O problemach drużyny Daniela Myśliwca porozmawialiśmy z Marcinem Robakiem. – Obecnie wskazałbym na defensywę. Nikt nie jest w stanie regularnie odrabiać dużych strat – podkreślił były napastnik łódzkiego zespołu. Transmisja spotkania Lechia Zielona Góra – Widzew Łódź dziś w TVP.
👉 Problem zamiast święta. "Ciągle musimy się wstydzić"
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Daniel Myśliwiec obejmował Widzew we wrześniu 2023 roku. Może pan powiedzieć, że zespół z Łodzi przez ponad rok pracy obecnego trenera zrobił progres?
Marcin Robak: – Gdy spojrzymy na wyniki, dostrzeżemy, że Widzew wciąż jest w środku tabeli. Trudno stwierdzić, czy drużyna jest dziś lepsza. Na oceny trzeba zaczekać do końca obecnych rozgrywek, bo będzie to drugi sezon trenera Myśliwca i pierwszy, w którym to on przygotowywał zespół w letnim okresie przygotowawczym. Wtedy będziemy mogli porównać i określić, w jakim kierunku zmierza drużyna.
– "Trenujesz tak jak grasz. My robiliśmy to słabo i w przyszłości nie możemy sobie na to pozwolić, bo potem przyjeżdża Górnik i jest ewidentnie lepszy" – to słowa trenera Widzewa po ostatniej porażce. Jak je pan odebrał?
– Trzeba zadać pytanie, co trener miał na myśli mówiąc, że słabo trenowali? Wydaje mi się, że chodziło o to, że zawodnicy podczas zajęć w tygodniu byli w słabej dyspozycji i szkoleniowiec miał przeczucie, że przełoży się to na wynik spotkania. Czy jednak wypowiedź zadziała mobilizująco czy efekt będzie wręcz odwrotny? O tym przekonamy się w najbliższych meczach. Nie ulega wątpliwości, że Widzew z Górnikiem zagrał poniżej oczekiwań, był słabszy i zasłużenie przegrał. W starciu z zabrzanami dobrze nie funkcjonował w zasadzie żaden element.
– Widzew wystartował dobrze, ale potem punktował już "w kratkę". Czego brakuje drużynie, by częściej zaliczać serie meczów bez porażki?
– Ostatnio w grze łodzian też były pozytywy. Warto wspomnieć o meczu z Motorem Lublin, gdy Widzew przegrywał 0:2, ale podniósł się, strzelił cztery gole i zwyciężył. To pokazuje, jak wiele zależy od odpowiedniego podejścia mentalnego w poszczególnych spotkaniach. W meczu z Górnikiem drużyna wyglądała znacznie gorzej, zabrakło w zasadzie wszystkiego. Czasami można nie prezentować się dobrze, ale wystarczy udane piętnaście minut, by odnieść zwycięstwo. Inna sprawa, to gra w obronie. W pierwszych kolejkach wyglądało to pozytywnie, lecz ostatnie tygodnie nieco zamazały ten korzystny obraz. Wróciłbym tu do kwestii mentalności i odpowiedniego zaangażowania w grę defensywną całej drużyny.
– Początek sezonu, podczas którego Widzew pokonał Lecha Poznań i Cracovię, mógł zaostrzyć apetyty kibiców. Widzew stać w tym sezonie na coś więcej niż środek tabeli?
– Zwycięstwa nad takimi rywalami pokazują, że zespół ma potencjał. Początek mógł rozbudzić nadzieję u kibiców, którzy zaczęli liczyć, że zespół może znaleźć się w czołówce. Ostatnie tygodnie stonowały te nastroje. Skoro jednak Widzew już pokazał, że może wygrywać z silnymi przeciwnikami, to wszystko jest możliwe. Ważne jest to, by lepiej prezentować się w meczach u siebie. Ostatnio łodzianie przegrali przed własną publicznością z Koroną Kielce i Górnikiem, czyli drużynami, które w tabeli są za nimi. Widzew może liczyć na fantastyczny doping fanów i musi maksymalnie wykorzystywać atut własnego boiska.
– Jak ocenia pan letnie ruchy transferowe klubu?
– Nie wszyscy zawodnicy, którzy przyszli, odgrywają ważne role. Jakub Łukowski zaczął dobrze, miał miejsce w wyjściowej "jedenastce" i strzelał gole, ale ostatnio częściej wchodzi na murawę z ławki rezerwowych. Kilku innych piłkarzy też na pewno nie pokazało jeszcze pełni swoich możliwości. Dziwi mnie, że ostatnio na ławce rezerwowych przesiaduje Marek Hanousek. To dla mnie zaskoczenie. Tym bardziej, że trener woli stawiać na zawodników, którzy wchodzą na boisko i nie wykorzystują szansy, a potem i tak znów otrzymują kolejną możliwość gry. Niewykorzystywanie takiego piłkarza to duża strata dla zespołu.
– Co Widzew musi poprawić, by powalczyć o górną część tabeli?
– Obecnie wskazałbym na defensywę. Jeśli tracisz jednego gola w meczu, jest to do odrobienia. Gdy jednak regularnie pozwalasz rywalom na zdobywanie dwóch-trzech bramek, masz kłopoty. Oczywiście, zwycięstwo nad Motorem jest pewnym zaprzeczeniem dla moich słów, ale takie spotkania zdarzają się rzadko. Nikt nie jest w stanie regularnie odrabiać tak dużych strat. Widzew musi być lepiej zorganizowany z tyłu i powinien kreować więcej okazji, bo z Górnikiem było ich jak na lekarstwo.
– W tym sezonie już siedem goli strzelił Imad Rondić, który poprawił dorobek z ubiegłego sezonu. Jak ocenia pan napastnika Widzewa?
– Widać, że poczuł większą pewność siebie, bo trener mocniej na niego postawił. Nie jest to raczej typ napastnika, który strzeli 20 goli w sezonie, ale jeśli co mecz będą pojawiać się sytuacje, powinien osiągnąć dwucyfrową liczbę trafień. To zależy jednak nie tylko od niego, ale i od kolegów z drużyny, którzy powinni obsłużyć go odpowiednią liczbą podań.
– Przed łodzianami starcie z trzecioligową Lechią Zielona Góra. Widzew będzie murowanym faworytem, a odpadnięcie byłoby gigantyczną sensacją...
– To prawda, ale takie niespodzianki w Pucharze Polski zdarzają się co sezon. Drużyna z Zielonej Góry dwie edycje temu wyeliminowała z turnieju Jagiellonię Białystok i Radomiaka Radom, co powinno stanowić przestrogę dla Widzewa. Z własnego doświadczenia wiem, że w takich spotkaniach ważne jest to, by szybko strzelić gola i otworzyć wynik. Cała presja jest na drużynie z wyższego poziomu rozgrywkowego. Jeśli łodzianie długo nie będą w stanie zdobyć bramki, w ich szeregi może wkraść się nerwowość, a to będzie sprzyjać gospodarzom.
– W czwartek na boisko wyjdą też piłkarze Legii, którzy zagrają z Miedzią Legnica. Następnie w niedzielę, w ligowym szlagierze, drużyna z Warszawy podejmie właśnie Widzew. Jakiego widowiska spodziewa się pan w stolicy?
– Ostatnio legioniści są rozpędzeni i mają dobry moment. Dziś z pewnością są w lepszej dyspozycji od Widzewa, jeśli chodzi o formę sportową i pewność siebie. Wiele zależy od podejścia przyjezdnych. Jeśli łodzianie pojadą do stolicy tylko po to, by się bronić i liczyć na remis, przegrają. Zanim jednak legioniści zmierzą się z Widzewem, czeka ich niełatwa przeprawa w Pucharze Polski. Miedź wyeliminowała już Raków Częstochowa, a teraz spróbuje zaskoczyć kolejnego faworyta.
– Legia może jeszcze odrobić dziewięciopunktową stratę do Lecha w Ekstraklasie?
– Gdybyśmy rozmawiali w kwietniu, szanse na to byłyby niewielkie. Mamy jednak dopiero końcówkę października, a przed Legią i Lechem mnóstwo spotkań plus dwa bezpośrednie starcia. Zespół z Warszawy nadal ma szanse na mistrzostwo, chociaż oczywiście jego sytuacja jest skomplikowana, bo musi wygrywać i liczyć na potknięcia ligowych rywali. Sądzę, że o tytuł powalczą Lech, Jagiellonia, Raków oraz Legia, jeżeli będzie w stanie seryjnie wygrywać i zmniejszać straty do czołówki. To grono uzupełniłbym Pogonią Szczecin, która może liczyć się w wyścigu o tytuł.
– A kogo widzi pan w roli zdobywcy Pucharu Polski?
– Trudno wskazać zdecydowanego faworyta. To rozgrywki, w których jest zbyt wiele zaskoczeń, by typować potencjalnego zwycięzcę już na etapie 1/16 finału.
Kiedy mecz: czwartek (31 października), godz. 13:00
Gdzie oglądać: od 12:55 w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, smartTV, HbbTV
Kto komentuje: Sławomir Kwiatkowski, Adam Marciniak
Następne