| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Legia podejmie Widzew w szlagierowym spotkaniu 14. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Stołeczni w ostatnim czasie są w lepszej formie od piłkarzy Daniela Myśliwca i to oni są faworytami tego meczu. Na temat łódzkiej drużyny porozmawialiśmy z Tomaszem Łapińskim. – To nie jest zespół, który z sezonu na sezon wykona milowy krok – nie ma wątpliwości legendarny piłkarz klubu z alei Piłsudskiego.
👉 PKO BP Ekstraklasa: mecz Lechia Gdańsk – Cracovia dziś w TVP!
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Co przychodzi panu na myśl, gdy myśli pan o meczach Legii z Widzewem, w których brał pan udział?
Tomasz Łapiński: – Nie będę oryginalny – to mecz z 1997 roku, gdy w niesamowitych okolicznościach odwróciliśmy losy spotkania w Warszawie, pokonaliśmy Legię 3:2 i sięgnęliśmy po mistrzostwo Polski. Co ciekawe, sezon wcześniej też wygraliśmy w stolicy i uważam, że rozegraliśmy wówczas lepsze zawody. O tamtym spotkaniu wspomina jednak mało kto, bo wiadomo, że nie miało ono takiej historii. Co do meczu z 1997 roku, to pamiętam sceny, gdy w końcówce, przy wyniku 2:0 Darek Skrzypczak i Jacek Zieliński przybijali sobie "piątki" i przytulali się, ciesząc z mistrzostwa. Później wszystko się zmieniło. To też pokazuje, jak ważne jest zachowanie koncentracji do samego końca.
– Nie brakuje głosów, że dziś klimat tych meczów nie jest już taki, jak kiedyś, ze względu na dużą liczbę obcokrajowców w kadrach obu drużyn. Zgadza się pan z takimi opiniami?
– Sądzę, że dla kibiców ta kwestia schodzi na dalszy plan. Oczywiście, byłoby idealnie, gdyby w obu zespołach było mnóstwo Polaków, najlepiej perspektywicznych, ale tak nie jest. Nie wydaje mi się jednak, by wpływało to na zmianę podejścia ludzi wokół. Inna kwestia to fakt, że teraz oba kluby są w innej sytuacji. Legia wciąż walczy o najwyższe cele, a Widzew odbudowuje swoją pozycję.
– Dziś żałuje pan decyzji o odejściu do Legii?
– Teraz mogę powiedzieć, że tak, ale z drugiej strony nie dało się przewidzieć, że zerwę ścięgno Achillesa i stracę tyle czasu przez kontuzję... To była dość specyficzna sytuacja, bo nie byłem przekonany do tego transferu. Widzew miał jednak problemy finansowe i chciał mnie sprzedać, żeby zarobić pieniądze. W pewnym sensie zostałem wypchnięty z klubu.
– Nie spodziewał się pan zapewne, że Widzew przez tak wiele lat nie będzie w stanie nawiązać do tamtych sukcesów...
– Nie zrobiły tego też inne nasze kluby. Wtedy, w dwóch sezonach z rzędu polski zespół występował w Lidze Mistrzów i do tej pory to się nie powtórzyło. Zarówno w Legii, jak i w Widzewie, grali wówczas najlepsi polscy piłkarze w lidze. Wydaje mi się, że nie ma przypadku w tym, że akurat wtedy drużyny zbudowane w taki sposób zdołały awansować do Champions League. Ostatnio w podobny sposób zaczął działać Raków Częstochowa, który pozyskał m.in. Ariela Mosóra i Michaela Ameyawa. Być może to początek drogi, która znów zaprowadzi polski zespół do Ligi Mistrzów.
– Obecny sezon może być dla Widzewa przełomowy? Zespół Daniela Myśliwca może powalczyć o miejsca w górnej części tabeli?
– Wydaje mi się, że to wciąż drużyna ze środka stawki. Potrafili utrzeć nosa faworytom, ale potem potykali się na słabszych rywalach. To nie jest zespół, który z sezonu na sezon wykona milowy krok. Myśliwiec cały czas stara się stworzyć drużynę, która będzie regularnie grać i punktować na wyższym poziomie. Trener dąży do stabilizacji, ale chyba trzeba będzie na to jeszcze poczekać. Jego działania oceniam pozytywnie i jestem za tym, by dać mu czas na dalszą pracę z zespołem, chociaż uważam, że jego "pieczątka" na grze Widzewa powinna być już bardziej dostrzegalna. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że wiele zależy od potencjału piłkarzy, ale w Stali Rzeszów ręka tego szkoleniowca była widoczna o wiele bardziej.
– Wracając do nadchodzącego starcia Widzewa z Legią – co łodzianie muszą zrobić, by odnieść sukces w Warszawie?
– Widzew musi zagrać tak, by sprawić, że legioniści zaczną popełniać błędy. Nie jestem za tym, by przesadnie się cofać, lecz nie radziłbym także pójścia na wymianę ciosów, bo to byłoby samobójstwo. Myśliwiec oczekuje od zespołu skoków pressingowych i to może być sposób na to, by przeciwnicy mieli problemy.
– Widzew w czwartek rozegrał 120 minut w meczu Pucharu Polski z trzecioligową Lechią Zielona Góra, a Legia rozstrzygnęła starcie z Miedzią Legnica w podstawowym czasie. To może mieć jakieś znaczenie?
– Nie sądzę. Tak prestiżowy mecz zmobilizuje piłkarzy do tego stopnia, że 120 minut na boisku w Zielonej Górze nie będzie miało wpływu na ich postawę.
– Przejdźmy do Legii. Jakie jest pana zdanie na temat dotychczasowej pracy Goncalo Feio?
– Portugalczyk realizuje kolejne cele. Jego drużyna ma obecnie dobry czas, ale jeszcze przed spotkaniem z Jagiellonią Białystok jego posada wisiała na włosku. Nie mam wątpliwości, że jakakolwiek strata punktów w najbliższych meczach sprawi, że znów wrócimy do dyskusji, która trwała przed starciem z mistrzami Polski.
– Legia przed tą kolejką traciła aż dziewięć punktów do liderującego Lecha Poznań. Jest w stanie odrobić taką stratę?
– To sporo, ale trzeba pamiętać, że kryzys dotknie każdego i Lech nie będzie wyjątkiem. Zobaczymy, jak w Poznaniu poradzą sobie w trudniejszym momencie. Nie wiadomo też, jakie oblicze zespoły pokażą w rundzie wiosennej, bo często znacząco różni się ono od tego z pierwszej części sezonu. Jeśli chodzi o Legię, wielu sprowadzonych piłkarzy wciąż nie pokazało oczekiwanego poziomu. Jean-Pierre Nsame wygląda tak, jakby po boisku biegał z kontuzją. Migouel Alfarela również nie odegrał jeszcze zbyt ważnej roli. Kadrowo Legia jest jednak na tyle silna, że może walczyć o tytuł. Ciekawe, jak na dłuższą metę poradzi sobie z grą co trzy dni. Możemy mówić o profesjonalizmie i o tym, że zawodnicy lubią grać co trzy dni, ale nie ma ludzi, którzy w pewnym momencie nie odczuliby z tego powodu zmęczenia.
– Jakiego widowiska spodziewa się pan w Warszawie?
– Nie spodziewam się zamkniętego spotkania. Widzew zagra odważnie, nie "okopie się", bo to nie jest filozofia Myśliwca. Legia też będzie chciała wygrać, zwłaszcza że zagra przed własną publicznością i ma szansę na zmniejszenie strat do lidera, który przegrał z Puszczą Niepołomice. To będzie interesujący mecz. Kibice powinni mieć powody do zadowolenia.
16:00
Bruk-Bet Termalica
18:30
Cracovia
12:45
KGHM Zagłębie Lubin
15:30
Korona Kielce
18:15
Raków Częstochowa
12:45
Lechia Gdańsk
15:30
Arka Gdynia
18:15
Piast Gliwice
17:00
Pogoń Szczecin
16:00
KGHM Zagłębie Lubin