Pierwszym meczem Igi Świątek w WTA Finals było stracie z Barborą Krejcikovą. Polka mierzyła się z rywalką po dłuższej przerwie i nie było to dla niej łatwe spotkanie. Czeszka wygrała pierwszy set, w drugim miała przewagę. Polka odrobiła jednak straty od stanu 0:3 do 4:3 i wyrównała. Trzecia odsłona spotkania przebiegła głównie pod dyktando raszynianki. Odnotowała pierwsze zwycięstwo w turnieju!
Wielu kibiców zastanawiało się, w jakiej formie do zmagań WTA Finals przystąpi Iga Świątek, która w ostatnim czasie zaliczyła przerwę w grze wynoszącą 59 dni. Zmieniła też trenera.
Pierwsze spotkanie ostatniego turnieju sezonu nie zaczęło się dla Polki najlepiej. W losowaniu wybrała serwis, który jako pierwsza też przegrała. Dzięki błędom rywalki Czeszka, Barbora Krejcikova, szybko wyszła na prowadzenie (0:1), a w kolejnej partii przy swoim podaniu pokonała Polkę do zera (0:2). Ta odpowiedziała jej skutecznym serwisem (1:2) i choć odrobiła część strat, to nie wybiło to jej rywalki z rytmu (1:3).
Wydawało się, że Świątek na dobre "rozkręciła" się w piątym gemie (2:3), a zdobytą pewność siebie przełożyła na fantastyczne returny i prowadzenie 40:0 w kolejnym przy podaniu przeciwniczki. Ta jednak pokazała ogromną klasę, odrabiając straty od 0:40 i wygrywając szóstą odsłonę pierwszego seta. Wkrótce postawiła Polkę pod ścianą, wychodząc na prowadzenie 5:3. Raszynianka musiała bronić seta przy swoim serwisie i "uratowała się" o włos, bowiem Czeszka miała już piłkę na tę partię (4:5). Szczęścia raszyniance zabrakło w kolejnym gemie. W secie uznała wyższość Krejcikovej (4:6).
Bliźniaczo względem pierwszego gema pierwszej partii rozpoczął się ten inaugurujący kolejnej odsłony. Krejcikova przełamała Polkę, już na starcie seta sytuując się w korzystniejszej pozycji. Sytuacja Świątek stała się dramatyczna, kiedy rywalka przełamała ją po raz drugi (0:3), a w kolejnym gemie miała podawać.
Kończący smecz, dobry return i trzy break pointy – Polka nie miała jednak zamiaru poddać się w czwartej partii drugiego seta. Nie z takich sytuacji wychodziła Czeszka, która błyskawicznie zaczęła odrabiać straty (30:40). Skuteczny serwis jej jednak nie wystarczył i w końcu powód do radości miała Polka (1:3), bowiem przełamała rywalkę. To dodało jej "skrzydeł" i szybko pomogło wyrównać stan meczu (3:3).
To nie był jednak koniec dobrych informacji dla Świątek. W drugim secie przeszła drogę z 0:3 do 4:3. Krejcikova mimo przeszkód parła do przodu i wyrównała stan gry (4:4, 5:5), ale w ofensywie była biało-czerwona. Wytrzymała presję do końca i doprowadziła do stanu 7:5.
To, jak bardzo zwycięstwo w drugim secie podbudowało Igę Świątek, widać było w kolejnej odsłonie meczu. Polka zyskała niesłychaną pewność siebie w serwisie i błyskawicznie wyszła na 3:0 w gemach. To, co się działo w czwartej partii, było rollercoasterem emocji. Polka wykorzystała dopiero czwartego break pointa, by pokonać świetnie broniącą się rywalkę. To był kawał tenisa na najwyższym poziomie! Kolejny gem? Ekspres Igi w serwisie i 5:0.
Postawiona pod ścianą Krejcikova broniła się jednak mogła, ale wywalczyła tylko dwa gemy. Świątek zwyciężyła 6:2 i ostatecznie pierwszy mecz w WTA Finals Polka wygrała 2:1!
Iga Świątek – Barbora Krejcikowa 2:1
(4:6, 7:5, 6:2)
Świątek w WTA Finals rywalizuje w grupie pomarańczowej. Kolejne spotkanie zagra z Coco Gauff we wtorek.