| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe
Pierwsza kolejka tegorocznej edycji Ligi Mistrzyń nie była łaskawa dla PGE Grot Budowlanych Łódź. W drugiej zespół Macieja Biernata miał szansę na poprawienie sobie humorów. W starciu z Nantes uzyskał przewagę 2:0 w setach, by pozwolić rywalkom doprowadzić do tie-breaka, w którym te prowadziły już 13:10. Ostatecznie łodzianki wygrały ten mecz 3:2 (25:19, 25:18, 18:25, 23:25, 15:13).
Przypomnijmy, że w pierwszej kolejce Ligi Mistrzyń Budowlani Łódź ulegli Fenerbahce Stambuł 0:3, w którym gra Magdalena Stysiak. Druga runda była więc dla nich idealną okazją do zmazania złego wrażenia tym bardziej że rywal był z nieco niższej półki.
Spotkanie rozpoczęło się znakomicie dla gospodyń. Dwa pierwsze sety wygrały kolejno 25:19 i 25:18. Choć lepiej zagrywały siatkarki Nantes (w pierwszym secie miały cztery asy), to popełniały też więcej błędów (w tej samej partii po pomyłkach przeciwniczek łodzianki otrzymały dziesięć punktów). W drugiej mocnym atutem miejscowych stał się blok. Zdobyły nim aż siedem punktów przy czterech po stronie oponentek.
Tendencje te odwróciły się w kolejnych dwóch partiach. Przyjezdne lepiej atakowały (trzeci set 44 procent skuteczności do 22), a siła ofensywna ich przeciwniczek spadła. O losach meczu miał rozstrzygnąć tie-break.
Historia piątej partii była... niezwykła. Goście budowali swoją przewagę od stanu 8:6, by dojść do 13:10. To jednak nie oznaczało ich pewnej wygranej. To zespół Macieja Biernata zdobył kolejne pięć punktów z rzędu i ostatecznie wygrał 15:13! Tym samym łodzianki dopisały do tabeli Ligi Mistrzyń dwa punkty za zwycięstwo nad francuskim rywalem.
Najwięcej punktów dla polskiej drużyny zdobyła Paulina Damaske (18). Po drugiej stronie skuteczna była Haylie Bennet (25).
Grot Budowlani Łódź – Nantes 3:2
(25:19, 25:18, 18:25, 23:25, 15:13)
Kolejnym rywalem łodzianek będzie Vasas Obuda Budapeszt. Mecz ten odbędzie się 18 listopada.
Czytaj również:
– "Rekin", który zadziwił ligę. "Mam swoje pięć minut"
– Trener ich "wystawił", a oni podbijają ligę
– Policja podwiozła go... na piwo. "Mogę robić to, co kocham i jeszcze mi za to płacą"