| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Ostatnie miejsce w tabeli i aż sześć punktów straty do bezpiecznej strefy zmusiło władze Śląska Wrocław do radykalnych kroków. Z kryzysu zespół będzie próbował wydostać odchudzony sztab szkoleniowym pod batutą Marcina Dymkowskiego i Michała Hetela. Odsłaniamy kulisy rewolucji w szeregach wicemistrza Polski.
Pażdziernikowo-listopadowy maraton, w którym Śląsk miał rozegrać sześć meczów w 20 dni, miał dać odpowiedź na to, czy wyjdzie z kryzysu. Początek był obiecujący. Trójkolorowi nie przegrali trzech z rzędu spotkań w lidze, odnieśli premierowe zwycięstwo ze Stalą Mielec, a do tego awansowali do 1/8 finału Pucharu Polski, pokonując Radomiaka Radom.
Z początkiem listopada przyszedł zimny prysznic. Najpierw łomot od Zagłębia Lubin w regionalnych derbach, a następnie porażka w kiepskim stylu z Górnikiem Zabrze. To właśnie rezultat tego spotkania miał zadecydować o losie trenera Jacka Magiery i dyrektora sportowego Davida Baldy.
Magiera we Wrocławiu zasłużył na status legendy. W hierarchii legendarnych trenerów WKS-u plasuje się tuż obok Władysława Żmudy i Oresta Lenczyka, którzy sięgnęli po mistrzowskie tytuły. "Magic" był tego blisko, bo rywalizację w poprzednim sezonie z Jagiellonią Białystok przegrał o jeden punkt. Sezon wcześniej uratował WKS przed spadkiem z ligi, a jeszcze za pierwszej kadencji wywalczył awans do eliminacji Ligi Konferencji.
Ze względu na wcześniejsze dokonania Magiera dostał spory kredyt zaufania. W ratuszu do końca była wiara w pomysł "Magica" na zespół, ale po kiepskich meczach z Zagłębiem i Górnikiem zdecydowano się na zmianę.
Magiery finalnie nie obroniły liczby. Dziewięć punktów w czternastu spotkaniach, ostatnia pozycja w tabeli i sześć "oczek" straty do bezpiecznego miejsca w tabeli. Fatalna średnia punktowa 0,64 na mecz, najgorsza wśród wszystkich 53 wicemistrzów w Europie. Siedem przegranych starć, czyli tyle samo ile w całych poprzednich rozgrywkach i aż 22 stracone gole, czyli aż o dziewięć mniej niż w poprzedniej kampanii. Do tego najniższy wskaźnik goli oczekiwanych. Warto nadmienić, że w całym kalendarzowym roku WKS odniósł siedem zwycięstw na 29 możliwych spotkań.
Oprócz Magiery odeszli jego współpracownicy: asystenci Tomasz Łuczywek i Paweł Kozub, trenerzy przygotowania motorycznego: Mateusz Oszust i Rafał Mazur, a także analitycy Maciej Suszczyński i Daniel Łukasik.
Magiera ma ważny kontrakt do 30 czerwca 2026 roku, ale prezes Patryk Załęczny liczy na to, że uda się wypracować porozumienie.
– Jacek Magiera został odsunięty od swoich obowiązków, ale rozstaliśmy się w dżentelmeńskim stylu. Uścisnęliśmy sobie dłoń. Będziemy z trenerem rozmawiać i myślę, że dojdziemy do porozumienia. Mam do niego wielki szacunek za to, co zrobił w Śląsku. Nikt tutaj nie żywi do kogoś urazy. Mam nadzieję, że w dalszym ciągu będziemy mogli ze sobą porozmawiać, spotkać się, wymienić spostrzeżenia. Jeśli chodzi o warunki rozstania, to kibice nie będą musieli się martwić – powiedział Patryk Załęczny w rozmowie z Filipem Trokielewiczem i Filipem Macudą w audycji "Polska Kopana" w Radiu Luz.
We wrocławskim ratuszu uznano, że Magiera i jego sztab nie są w stanie wykrzesać z obecnego zespołu nic nowego. Choć rozmawiano z kilkoma polskimi szkoleniowcami (nie byli to wymieniani w mediach Kazimierz Moskal, Piotr Stokowiec, Leszek Ojrzyński, czy Czesław Michniewicz), a także z kandydatem z Czech, to postawiono na wrocławski kierunek. Co najmniej do końca rundy drużynę ma poprowadzić duet trenerski: Michał Hetel i dotychczasowy asystent Magiery, Marcin Dymkowski. Jeśli spiszą się dobrze, być może władze Śląska nie będą musiały szukać nowego szkoleniowca.
To właśnie ten drugi będzie "w papierach" widniał jako oficjalny tymczasowy szkoleniowiec Śląska. Dlaczego tak musi być? 31-letni Hetel przez ostatnie dwa sezony z powodzeniem prowadził trzecioligowe rezerwy, ale nie ma uprawnień UEFA Pro, które są wymagane na poziomie Ekstraklasy. Na kursie trenerskim są wspomniany Dymkowski i Krzysztof Wołczek, który także był rozważany na stanowisko tymczasowego szkoleniowca. Finalnie postawiono na trenera, który przez ostatnie dwa lata był w sztabie WKS-u i może być pomocną dłonią dla młodszego po fachu kolegi.
Wołczek, który pełni rolę koordynatora akademii Śląska, jest jednym z kandydatów do przejęcia trzecioligowych rezerw, podobnie jak Paweł Barylski, o którym informował portal "Śląsknet".
Ważnymi postaciami w nowym sztabie Śląska mają być klubowe legendy – Piotr Celeban i Mariusz Pawelec, którzy jako asystenci mają wnieść do szatni charakter i merytorykę. To "śląskowe DNA", którym kierowano się przy wyborze nowego sztabu i dyrektora sportowego, ma być symbolem, który zaprowadzi do wyjścia z trudnej sytuacji.
Co jeśli eksperyment z Hetelem i Dymkowskim nie wypali? Według naszych informacji, jednym ze scenariuszy mogłoby być zatrudnienie Marcina Brosza, który obecnie jest trenerem lidera Betclic 1 Ligi, Bruk-Bet Termaliki Nieciecza. Oczywiście, byłby to ruch trudny do zrealizowania. 51-latek ma kontrakt do czerwca 2025 roku, ale też realną perspektywę awansu do PKO BP Ekstraklasy.
Przypomnijmy, że w 2022 roku Brosz był blisko objęcia posady trenera Trójkolorowych. Ówczesny zarząd na czele z Piotrem Waśniewskim chciał go zatrudnić, ale na przeszkodzie stanął... Cezary Kulesza. Prezes PZPN wówczas zablokował przejście szkoleniowca reprezentacji Polski U19 do Wrocławia. WKS zatrudnił wówczas Ivana Djurdjevicia, co prawie zakończyło się spadkiem z ligi.
O przyszłość Śląska Wrocław ma zadbać nowy dyrektor sportowy Rafał Grodzicki, który w latach 2012-2014 grał w WKS-ie. Z klubem zdobył brązowy medal Ekstraklasy i Superpuchar Polski. Teraz ma pomóc w gabinecie. Ma już krótkie doświadczenie, bo przez osiem miesięcy był menedżerem ds. sportu w Warcie Poznań. Ostatnio był ekspertem i komentatorem TVP Sport podczas meczów Betclic 1 i 2 ligi.
Obecna kadra Śląska liczy aż 33 zawodników. Rafał Grodzicki już w rozmowie z klubowymi mediami zapowiedział "cięcia".
– Ruchów nie musi być bardzo dużo. Będziemy na pewno skupiać się na tym, aby odchudzić kadrę. Wychodzę z założenia, że lepiej ściągnąć mniej, ale za to bardziej jakościowych piłkarzy. Nad tym będziemy pracować. Doskonale wiemy, gdzie są problemy, ale nie będę tych szczegółów zdradzał. Wierzę w chłopaków, którzy mają przed przerwą kilka meczów w lidze oraz starcie pucharowe. Nikomu nie podcinam skrzydeł.
Poprzednik Grodzickiego, David Balda, był krytykowany we wrocławskim ratuszu za nieudane ruchy transferowe, takie jak Kenneth Zohore, Cameron Borthwick-Jackson, Alen Mustafić, czy Junior Eyamba. Ten ostatni, który został ściągnięty z rezerw Young Boys Berno (3. liga szwajcarska) przejął numer 9 po królu strzelców Ekstraklasy, Eriku Exposito. Do tej pory rozegrał tylko 77 minut w trzech spotkaniach i decyzją Jacka Magiery został przesunięty do trzecioligowych rezerw, gdzie i tam nie potrafił się odnaleźć. Tajemnicą poliszynela jest to, że może być jednym z pierwszych zawodników, który opuści Wrocław już zimą.
Prezes Śląska Patryk Załęczny zapowiedział już po sprzedaży Matiasa Nahuela, że w przyszłym okienku klub będzie mógł przeznaczyć gotówkę na transfery nowych graczy. Grodzicki będzie miał więc animucję, której nie miał w Warcie. Priorytetem będzie sprowadzenie zawodników, którzy wezmą odpowiedzialność za zespół. Trudno będzie znaleźć piłkarza kalibru Exposito, ale bramkostrzelny napastnik z pewnością będzie jednym z celów na zimowe okno.
Przed Śląskiem jeszcze pięć spotkań w 2024 roku. 22 listopada czeka ich wyjazd na spotkanie z mistrzem Polski, Jagiellonią. W Ekstraklasie zagrają z Puszczą Niepołomice (30.11), Lechią Gdańsk (07.12), a także rozegrają zaległe starcie z Radomiakiem (14.12). W międzyczasie 3 grudnia podejmą u siebie w Pucharze Polski Piast Gliwice.