Gol w debiucie? Przeciwko Portugalii? Brzmi jak wymarzony scenariusz. Jedynym minusem... wynik. – Strzeliłem gola w debiucie, ale nawet nie było się z czego cieszyć – mówi Dominik Marczuk w rozmowie z TVPSPORT.PL.
KORESPONDENCJA Z PORTO
Robert Błoński, Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Twoja bramka w debiucie to chyba jedyny namacalny pozytyw tego meczu.
Dominik Marczuk: – To był mój debiut. Strzeliłem gola, ale nie za bardzo było się z czego cieszyć. Na pewno z gola, ale najważniejsza jest drużyna, a przecież przegraliśmy aż 1:5. Musimy się szybko podnieść, bo już w poniedziałek kolejny mecz. Cieszę się z debiutu i bramki, ale wynik nie jest zadowalający.
– Co się z wami stało po 60. minucie? Bramki dla rywali zaczęły padać jak z rogu obfitości.
– Nie wiem z czego to wynikało. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu bardzo dobra. Stwarzaliśmy sobie dogodne okazje do zdobycia gola, a nasi rywale nie. Po pierwszej bramce coś w nas pękło i kolejne bramki zaczęliśmy tracić zbyt szybko. Wynik końcowy jest fatalny.
– Co daje ci taki debiut?
– Doświadczenie. Mogę powiedzieć, że jeszcze nie grałem z takim przeciwnikiem. To bardzo fajne doświadczenie. Ten debiut to motywacja do jeszcze cięższej pracy, by w tej reprezentacji występów było znacznie więcej. Mam nadzieję, że da mi to mocnego kopa do jeszcze cięższej pracy, bo było widać jakość u zawodników Portugalii.
– Z jakimi założeniami wychodziłeś na boisko? Miałeś dużą ochotę do atakowania.
– Wchodziłem, by w ofensywie zrobić przewagę. Angażować się w pojedynki, ale też pomagać na prawej stronie. W pierwszej połowie widać było, że nasi rywale znacznie częściej grają lewą stroną niż prawą. Miałem schodzić niżej, pomagać Kamykowi, ale też w ofensywie pokazywać się do gry, szukać wolnej przestrzeni. Z odwagą wszedłem i chciałem się pokazać z jak najlepszej strony.
– Jesteś lepszym piłkarzem niż wtedy, gdy wyjeżdżałeś z Polski?
– Myślę, że tak. Jeszcze mam bardzo duże rezerwy. Przede mną wciąż mnóstwo pracy, ale fizycznie czuję po sobie, że ten progres jest. Fizycznie, taktycznie i mentalnie. Wywalczyłem miejsce w pierwszym składzie klubowej drużyny, zaczęły pojawiać się liczby. Pojechałem też na kadrę U21, dwie bramki, asysta. Czuję się lepszy, a to zgrupowanie to bardzo fajny moment.
– Coś albo ktoś zaimponował ci w tym meczu?
– Nie ma się co oszukiwać. Portugalia ma bardzo dużo jakościowych zawodników. Wszyscy grają w topowych klubach. Nie muszę nikomu przedstawiać Cristiano Ronaldo czy Rafaela Leao. Ale też jako cały zespół wyglądali bardzo dobrze. Wchodząc na boisko o tym oczywiście nie myślałem. Wchodziłem bez kompleksów, bez zwracania uwagi na to, na kogo gram. Po prostu chciałem realizować założenia. Wyjść i zagrać jak najlepiej.
– Grasz przeciwko Ronaldo, który w dzieciństwie mógł być jednym z twoich idoli.
– Oglądałem go w telewizji. Jak też wielu kolegów, z którymi teraz gram w kadrze. Piłka jest bardzo zmienna i w krótkim czasie potrafi przejść rewolucję. Bardzo się z tego cieszę. To kolejny krok, który chciałem postawić. Ale przede mną jeszcze wiele innych i będę ciężko pracował, by takich momentów było więcej. Ale oby już w wygranych meczach.
– Dwa oblicza miała też nasza reprezentacja w tym meczu.
– Niestety. Szkoda tej pierwszej połowy. Mogliśmy prowadzić i byłby to wynik zasłużony. Niestety nie strzeliliśmy gola, a w drugiej połowie Portugalia się rozpędziła.