Billie Jean King Cup. Przegrany thriller Magdaleny Fręch na start meczu z Czeszkami

Magda Fręch w akcji (fot. Getty) — Magdalena Fręch (fot. Getty)

JP

Dwie twarze pokazała Magdalena Fręch w starciu z Marie Bouzkovą w pierwszym meczu ćwierćfinału Billie Jean King Cup pomiędzy Polską i Czechami. Pomimo pasjonującej walki Polka przegrała 1:6, 6:4, 4:6. By utrzymać biało-czerwone w grze Iga Świątek musi wygrać z Lindą Noskovą. Porażka oznaczać będzie eliminację z turnieju.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

👉 Szok w Billie Jean King Cup. Faworytki wyeliminowane!

Rywalki boją się Polek. "Czuję się dobrze, bo nie zagram przeciwko Świątek"

Czytaj też

Rywalki boją się Polek. "Czuję się dobrze, bo nie zagram przeciwko Świątek"

Po długiej i wyczerpującej batalii Polski z Hiszpankami, w ćwierćfinale na biało-czerwone czekały Czeszki. Jako pierwsza do singlowego pojedynku wyszła nie zmęczona niemal czterogodzinnym meczem Magda Linette, a Magdalena Fręch, która mierzyła się z Marie Bouzkovą. I przyznać trzeba, że w pierwszej partii Polka wyglądała, jakby miała za sobą niejedno wyczerpujące starcie.

Dość powiedzieć, że Fręch w pierwszym secie wygrała ledwie dziewięć piłek, co przekuło się tylko na jednego gema, zdobytego przy stanie 0:4. Polka trzykrotnie dała się przełamać, samemu nie potrafiąc znaleźć sposobu na agresywnie serwującą Bouzkovą – i w zaledwie 26 minut przegrała 1:6.

W drugim secie gra zrobiła się zdecydowanie bardziej wyrównana, a Polka na dobre wróciła do rywalizacji, popisując się kilkoma naprawdę świetnymi uderzeniami. Akcje, nawet te zakończone niepowodzeniem trwały znacznie dłużej, aniżeli w pierwszym secie. Więcej długich wymian wygrywała jednak Polka, a Bouzkova musiała się napracować, by dopisać sobie każdy z pojedynczych punktów.

Obie zawodniczki nie były w stanie przejąć podania rywalki, aż do stanu 4:4, kiedy to w końcu Polka przełamała Bouzkovą i wyszła na prowadzenie 5:4. Następnie poprawiła wygranym podaniem i doprowadziła do remisu 1:1 w setach. W trzeciej partii wydawało się, że kluczowym może być drugi gem. W nim Polka miała dwie piłki na zwycięstwo, ale dała się przełamać. Szybko jednak przełamała rywalkę powrotnie, zaś potem zrobiło się 2:2. Było jasne, że spotkanie to będzie wyniszczające i długie.

Czeszka wygrała kolejne podanie, zaś potem była blisko kluczowego przełamania. Wówczas to Magdalena Fręch popisała się serią kapitalnych obron, dzięki którym z gema wyszła zwycięską ręką. Mecz toczył się gem za gem do stanu 5:4. Wtedy Czeszka wykrzesała z siebie wszystko i wygrała gema do zera, a cały mecz 2:1. Polki muszą wygrać drugi mecz singlowy, by mieć szansę na grę w półfinale. Do boju niebawem ruszy Iga Świątek, która zmierzy się z Lindą Noskovą.

Rywalki boją się Polek. "Czuję się dobrze, bo nie zagram przeciwko Świątek"