Mateusz Bereźnicki (1-0, 1 KO) w imponującym stylu przywitał się z boksem zawodowym. Olimpijczyk z Paryża na gali KnockOut Boxing Night 37 we Wrocławiu wygrał przez techniczny nokaut w 2. rundzie z Pawłem Strykowskim (3-28-1, 0 KO). Rywal nie był w stanie kontynuować pojedynku z powodu kontuzji nogi.
Bereźnicki w rozmowie z TVP Sport przed walką zapewniał, że potrafi walczyć jak zawodowiec i będzie chciał udowodnić to już w pierwszym zawodowym pojedynku. Jak zapowiadał, tak zrobił, bo to był debiut z przytupem!
Olimpijczyk z Paryża, który po igrzyskach związał się kontraktem z grupą KnockOut Promotions, od początku narzucił swoje warunki rywalowi i bezlitośnie go obijał. Potrzebował zaledwie 50 sekund, by posłać Strykowskiego na deski mocnym lewym sierpowym na wątrobę. Wydawało się, że to będzie koniec walki, ale były kickbokser i uczestnik walk na gołe pięści wstał i przetrwał do gongu kończącego pierwszą rundę. Do drugiej już nie wyszedł, bo zgłosił kontuzję prawej nogi.
– Chciałem sobie poboksować, ale wyszło jak wyszło. Fajnie zacząłem, był nokdaun i byłem nastawiony, by w drugiej rundzie to skończyć. Jestem zadowolony. Dobrze czułem się w ringu, szybko oswoiłem się z tym tempem i nie mogę doczekać się kolejnej walki – podsumował Bereźnicki w rozmowie z TVP Sport tuż po walce.
Jednocześnie, olimpijczyk z Paryża potwierdził, że wystąpi w mistrzostwach Polski, które 1 grudnia rozpoczną się w Wałbrzychu. Niewykluczone, że spotka się w nich ze swoim kolegą z grupy Kamilem Ślendakiem (3-1, 2 KO), który na gali we Wrocławiu znokautował Łukasza Załuskę (0-5, 0 KO) w pierwszej rundzie. Ślendak potwierdził, że również wystąpi w krajowym czempionacie. Panowie mierzyli się już cztery razy w boksie olimpijskim i za każdym razem górą był Bereźnicki.
Komentarz:
Janusz Pindera, Piotr Jagiełło