{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Thomas Thurnbichler komentuje pierwsze skoki Polaków. I przyznaje: obserwacja zaczyna się teraz
Michał Chmielewski /
Solidny Paweł Wąsek i Aleksander Zniszczoł, przyzwoity Dawid Kubacki i dwóch szukających, w tym Maciej Kot testujący nowe narty – oto obraz polskiej kadry po pierwszych treningach przed Pucharem Świata w Lillehammer. – Jestem zadowolony z tego, co zobaczyłem – komentuje trener Thomas Thurnbichler. W piątek w Lillehammer wyglądał na człowieka, któremu ulżyło.
👉 Skoczkowie wściekli na FIS. "To nie jest łyżwiarstwo"
Korespondencja z Lillehammer
Pierwszy trening sezonu: 21. Wąsek, 25. Kubacki, 26. Zniszczoł, a dopiero 39. Stoch i 43. Kot.
Drugi trening: 7. Zniszczoł, 8. Wąsek, 25. Kubacki, 28. Stoch i 41. Kot.
Teoretycznie – nic nadzwyczajnego, choć z błyskiem dwóch zawodników w drugiej kolejce skakania. Ale – w praktyce – o niebo lepszy początek zimy niż zapaść, jaką w analogicznym okresie oglądaliśmy przed rokiem w Ruce. To najważniejsze, co na razie wiemy o kadrze polskich skoczków u progu Pucharu Świata. Niezależnie od stylu i zajmowanych miejsc w tej rozgrzewce, polskiej ekipie spadł kamień z serc. Bo to, co z umiarkowanym optymizmem zapowiadali po ostatnim zgrupowaniu, zdaje się względnie potwierdzać. Czyli to, że Polacy znów mają kontakt z czołówką – coś, czego brakowało pod koniec 2023 roku.
– Dobry, porządny start, zwłaszcza że nie mieliśmy wcześniej tu ani jednego treningu otwartego. Jestem zadowolony z tego, co zobaczyłem. Oczywiście, w próbach Polaków było nadal trochę błędów, nawet takich większych, zwłaszcza w 1. treningu. Drugie treningi u Olka i Pawła wyszły już zdecydowanie lepiej. Zniszczoł miał mały kłopot z timingiem na progu. Dawid musi poszukać jeszcze właściwej pozycji na najeździe. Tu jest na razie zaskakująco wysoko ustawiona belka [w kontekście wysokości nad podłożem, a nie długości najazdu – przyp. red.] – komentuje Thurnbichler.
Szkoleniowiec przyznał, że na razie biało-czerwoni nie są demonami prędkości na najeździe. W tym aspekcie nie byli w czołówce. Obiekt Lysgardsbakken, co warto mieć na uwadze, jako jeden z ostatnich w PŚ nie ma sztucznych torów na rozbiegu. Te są wykrawane z naturalnego śniegu, jedynie mrożone od spodu systemem rur z chemią. Od lat wiadomo, że Norwegowie niestety odstają nieco jakością tego elementu skoczni. Przed rokiem był to jeden z elementów, który na obozie przed startem zimy rozregulował biało-czerwonych i pogrzebał nadzieje na dobre wyniki.
Czytaj też:

Kamil Stoch wystartuje w PŚ z nowym sztabem. Thurnbichler: "życzę wszystkiego najlepszego"
Słowem: do tego, co tutaj jest (a skocznia jak na wiosenną pogodę jest przygotowana bardzo dobrze) po prostu trzeba się przyzwyczaić.
– Paweł i jego pozycja są w porządku, u Olka też to wygląda okej. Trochę pracy w tym zakresie ma Dawid, ale to był podobny poziom co pozostałych. Trzeba poszukać małych korekt w pozycji, trwa zapoznanie do nowych warunków, ze śniegiem i adaptacja do sezonu. Tak traktowaliśmy te treningi – powiedział Austriak. Dodał też, że w kontekście nie najlepszych prędkości jest na to wytłumaczenie u Macieja Kota.
– Testował tutaj nowe narty. To nigdy nie sprzyja na początku – poinformował Thomas.
Kadry w treningach – to pewne – nie używały sprzętu, który do wyciągnięcia z szatni był jeszcze w piątek, na zawody drużyn mieszanych. Stąd obserwowanie tego, co dzieje się u rywali, przynajmniej w pierwszych treningach nie miało większego sensu. To, co najciekawsze – przyznał szkoleniowiec – zacznie się dopiero teraz. Od podglądania konkurencji w dużej mierze zależy, w jakim sprzęcie naszych skoczków zobaczymy dalej w Ruce, w Wiśle, Titisee-Neustadt i Engelbergu. Po to większość ekip nie zgłosiła do zaczipowania od razu wszystkich czterech sztuk strojów, lecz mniej. To bufor bezpieczeństwa.
W składzie na mikst, który otworzy sezon PŚ, znajdą się Anna Twardosz i Nicole Konderla. A po męskiej – Zniszczoł i Wąsek.
– To było dla mnie jasne: będą skakali najlepsi z treningów. I to teraz są ci dwaj zawodnicy. Dawid, który też był blisko wyboru, wiedział o tym i teraz będziemy pracowali nad tym, aby sobota na skoczni była lepsza. Mamy tu jeszcze sporo skoków – zakończył Thurnbichler.
Sensacją pierwszych treningów jest Kristoffer Eriksen Sundal – dwukrotnie najlepszy w stawce. Ale świat skoków może cieszyć się również z postępów Tate’a Frantza. Młody Amerykanin zajął tu 5. i 6. miejsce. Po drugiej stronie osi są Słoweńcy. Ich pierwsze skoki w PŚ wypadły bardzo blado.