{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Puchar Świata w Lillehammer. Wpadka za wpadką. "Maciek się nie zmieścił"
Michał Chmielewski /
Lillehammer to świetne miejsce na inaugurację sezonu – przekonuje Sandro Pertile, szef Pucharu Świata skoczków. Trudno winić Norwegię, że wokół brakuje śniegu, ale organizacyjnie gospodarze na razie zaliczają wpadki. – Maciek Kot przebierał się u dziewczyn, bo się nie zmieścił w naszej szatni – mówi Paweł Wąsek. A potem na dekoracji, przy maleńkiej widowni, nie włączył się hymn Niemiec. Start zimy wygląda mało prestiżowo.
👉 Kuriozalny problem z belką w Lillehammer. Żeby przetrwać, trzeba skakać
Korespondencja z Lillehammer
Od strony przygotowania skoczni grupa Olympiaparken, która zarządza obiektem w Lillehammer, spisała się rewelacyjnie. – Wykonali kawał dobrej roboty, zeskok jest twardy, ale równy i przyjemny – dzieliła się odczuciami Nicole Konderla. To wcześniej stanowiło wątpliwość, bo choć w mieście panują duże mrozy, to wokół wybija zielona trawa. Naturalny śnieg nie spadł i ekipy zastanawiały się, czy rozłożenie na zeskok zeszłorocznego z magazynów wystarczy, aby było tu bezpiecznie i komfortowo.
Miały prawo zastanawiać się nad tym o tyle, że półtora roku temu doszło tutaj do kompromitacji. FIS tak zezłościła się wtedy na indolencję w przygotowaniu śniegu, że całkowicie chciała pozbawić Lillehammer prawa organizacji PŚ. Ostatecznie Lysgardsbakken wypadła wyłącznie z programu turnieju Raw Air, a że obiecali poprawę, to dziś mają inaugurację całego sezonu.
Od strony przygotowania marketingowego nie jest jednak kolorowo. W mieście dopiero niedawno pojawiły się jakiekolwiek plakaty na deptaku, ale – niestety – mieszkańcy jakoś nie zapalili się do przyjścia podziwiać najlepszych skoczków świata. Trybuny, na których w 1994 roku było kilkadziesiąt tysięcy ludzi z okazji igrzysk, teraz świecą pustkami. A ściągnięci tu z Wielkiej Krokwi Crowd Supporters (DJ-e i prezenterzy, którzy dbają o klimat zawodów) przynajmniej w piątek mówili do nikogo.
Choć przygotowano atrakcje, zbudowano maleńkie skocznie, ustawiono bar i rozpalono ogniska, to chętnych do skorzystania z tych dobrodziejstw było może dwieście osób. Dało się odczuć, że więcej jest tu akredytowanych niż tych, którzy nabyli bilety dla kibiców.
To w weekend może się zmienić, ale nadziei na nagły najazd widowni nikt sobie nie robi.
– Wiem, że wy chcielibyście zobaczyć coś dużego, gdzie jest święto sportu. Na to może w Norwegii niełatwo liczyć, jednak jestem zdania, że Lillehammer to świetny i bezpieczny gospodarz konkursów otwierających sezon. I co ważne, chcą tu mieć i zawody kobiet, i mężczyzn jednocześnie – przekonywał nas niedawno Sandro Pertile, dyrektor PŚ.
Mimo to do organizacji można mieć pewne zastrzeżenia. A jednym z podstawowych może być szatnia, jaką pod skoczniami przydzielono Polakom. Mówiąc bez owijania w bawełnę: wygląda jak przenośna toaleta. To nawet nie kontener, lecz większa naczepa samochodowa z nadbudówką, którą ustawiono już za rzędami tych stałych pomieszczeń dla zawodników.
– No, nie ma co kryć, jest to specyficzna konstrukcja – przyznaje Paweł Wąsek w odpowiedzi na nasze nawiązanie do ubikacji. – W środku jest ciepło i czysto, to nie duży problem. Większy to taki, że rzeczywiście jest tam ciasno. Maciek Kot nam się nie zmieścił i poszedł przebierać się w szatni u dziewczyn.
– Jesteśmy trochę dalej? Perfekcyjnie! Będzie chociaż cisza i spokój! – puszczał oko Thomas Thurnbichler.
Ciszę i spokój mieli też organizatorzy w trakcie pierwszej tej zimy ceremonii dekoracji. Gdy spiker na stadionie anonsował hymn Niemiec dla zwycięzców miksta, przez mniej więcej minutę na Lysgardsbakken panowała głucha cisza.
– Niestety, nie odpalił się nam. Prosimy o chwileczkę – ratowano sytuację.
W końcu nagranie z hymnem zostało odtworzone. Chciałoby się jeszcze, żeby podobnie szybko dało się rozwiązać problem ciszy w trakcie zawodów. Tak marna frekwencja w tak ważnym dla skoków kraju jest po prostu przykrym obrazkiem. W żaden sposób nie da się tu odczuć, że jest się na Pucharze Świata w skokowej mekce.