Nowelizacja ustawy o sporcie to bardzo optymistyczna wiadomość nie tylko dla czynnych sportowców i nie tylko dla kobiet, ale również dla sędziów sportowych obojga płci i dla kibiców. Jak tylko nowe prawo wejdzie w życie – a jest realna szansa, że stanie się to już w styczniu – sędziowie będą znacznie lepiej chronieni prawnie przed przemocą, będą mogli wymagać więcej od władz związków sportowych, dzięki czemu poziom sędziowania też powinien zacząć się poprawiać.
👉 Sędziowie sportowi mają korzystać z ochrony prawnej przewidzianej w "Kodeksie karnym"
Efekt Szymona Marciniaka? Zadziałał jak kroplówka
Problemy z sędziowaniem dotyczą różnych dyscyplin sportu, ale najłatwiej pokazać je na przykładzie piłki nożnej. To sport najbardziej popularny na świecie, w Europie i w Polsce. Dzięki temu federacje i związki piłkarskie dysponują zdecydowanie największymi budżetami i największymi możliwościami.
PZPN jest jednym z najbogatszych związków sportowych w Europie. Do tego w Polsce pracuje sędzia, który nazywa się Szymon Marciniak. Arbitrem międzynarodowym został w roku 2011. Od tego czasu rozwijał się i osiągnął takie sukcesy, że popularnością może równać się z Robertem Lewandowskim i Igą Świątek. Sędziowanie finału mistrzostw świata w Katarze, finału Ligi Mistrzów w Stambule i finału klubowych mistrzostw świata w Arabii Saudyjskiej sprawiło, że na kursy sędziowskie w całej Polsce zgłaszało się blisko dwa razy więcej chętnych niż przed sukcesami Szymona Marciniaka, najsłynniejszego arbitra na świecie.
Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?
A jednak, mimo wszystko, liczba sędziów piłki nożnej w Polsce na przestrzeni ostatnich lat spadła z około 10-11 tysięcy do około 7-8 tysięcy. Z tego powodu wiele meczów odbywa się bez sędziów albo z jednym arbitrem, który sam nie jest w stanie dostrzec wszystkich przewinień, ani tym bardziej zazwyczaj sam nie ma szans dostrzec, czy był spalony. Wiele meczów zaczyna się z opóźnieniem, bo sędzia się spóźnił. Spóźnił, bo przyjechał prosto z innego meczu, czasem również opóźnionego, bo ktoś inny też się spóźnił…
Skoro PZPN jest taki bogaty, skoro mamy Szymona Marciniaka, to dlaczego liczba sędziów w Polsce tak bardzo spadła? A skoro tak jest w piłce nożnej, to jak jest w innych dyscyplinach sportu, mniej popularnych i nie tak zamożnych? Jest podobnie, proporcjonalnie, czyli często źle lub bardzo źle.
Dobrzy, zdolni i uczciwi sędziowie nadal rezygnują
Polski sport przez długie dziesięciolecia tracił wielu dobrych i uczciwych sędziów. Trudno zliczyć, czy w samej piłce nożnej były ich „tylko” setki czy raczej już tysiące. To działo się lub dzieje w całej Polsce, nie tylko w futbolu. Jedni sędziowie byli skreślani, pomijani lub wprost zniechęcani do sędziowania, bo nie pasowali do układów korupcyjnych lub politycznych, czasem biznesowych lub towarzyskich. Inni sami rezygnowali widząc jak wygląda sędziowska rzeczywistość.
Pozostali działali dalej i sędziowali. Bo mieli silne plecy lub z jakiegoś innego powodu byli nie do ruszenia, bo uprawiali slalom moralny, lub sędziowali na takim szczeblu i takie mecze czy zawody sportowe, że nikomu ważnemu nie przeszkadzali i im też nic nie przeszkadzało.
Może byli też tacy, którzy mieli bardzo dużo szczęścia i sytuacje patologiczne ich omijały. Być może, ale takich sędziów ze stażem dłuższym niż rok chyba nie znam.
Fakty są takie, że z grona nowych sędziów – czyli ludzi, którzy przychodzą do świata piłki nożnej z różnych szkół, uczelni czy z bardzo różnych branż zawodowych – ogromna większość rezygnuje z sędziowania już w pierwszych miesiącach, gdy przekonują się, jak to jest naprawdę na meczach bez kamer telewizyjnych, i jak to jest, gdy nie jest się słynnym Szymonem Marciniakiem.
Jakie władze, taka sędziowska rzeczywistość
Ryba zawsze psuła się od głowy. Dlatego sędziowska rzeczywistość zawsze była mniej więcej taka, jakie były władze sędziowskie, które tę rzeczywistość kształtowały.
W jednej czy drugiej dyscyplinie sportu szefem sędziów czy członkiem władz sędziowskich jest czynny sędzia, co innych sędziów stawia w sytuacji bez szans na uczciwą i sprawiedliwą konkurencję. Poddają się, rezygnują lub dostosowują i milczą, bo jak wygrać z szefem, który jest decydentem, czyli zarazem twórcą i tworzywem, ocenianym i oceniającym, alfą i omegą? Dosłownie. Jeden z takich szefów, gdy zadzwoniłem do niego jako dziennikarz, sam mi wprost i niezwykle stanowczo powiedział, że tylko on – jeden jedyny w Polsce – jest wystarczająco kompetentny, żeby udzielić mi wypowiedzi do publikacji...
Szanuję jego umiejętności i wiedzę, podziwiam osiągnięcia i pewność siebie, tylko pojąć nie mogę, jakim cudem unika konfliktów interesów i potrafi być stuprocentowo obiektywny i sprawiedliwy w sprawach dotyczących jego osobiście i jednocześnie jego konkurentów.
Konflikty interesów? A komu to przeszkadza?
W tym przypadku nie chodziło o piłkę nożną, ale nie chodziło też o jakiś sport niszowy. Skoro szef sędziów ogólnopolskiego związku sportowego tak wprost powiedział coś takiego dziennikarzowi, to jak na co dzień, już nie przy mediach, zarządza podwładnymi konkurentami czy młodszymi aspirującymi? Jaką wartość miałyby sukcesy Szymona Marciniaka, gdyby także on sam siebie nominował czy wyznaczał do prowadzenia kolejnych finałów?
Póki Marciniak sędziuje, nie ma szans zostać szefem sędziów. To byłoby sprzeczne z Konwencją UEFA, której PZPN jest członkiem. Tu futbol wypada lepiej, ale w innych kwestiach bywa gorzej.
W piłce nożnej władze sędziowskie od lat nie były i nie są wybierane przez sędziów, ponieważ są nominowane przez władze związku. Z reguły – przez prezesa. Każdy kolejny „przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN” nie jest więc reprezentantem środowiska sędziowskiego, lecz wyznaczonym przez PZPN kierownikiem do zarządzania sędziami. Podobnie jest w związkach wojewódzkich. Jakość kadr zarządzających sędziami i efekty ich pracy bardziej świadczą więc o władzach związków niż o samych arbitrach.
Fakty są jednak takie, że brakuje nie tylko sędziów, ale również sędziowskich obserwatorów, którzy powinni rzetelnie oceniać sędziów, instruktorów, którzy powinni dobrze uczyć, i kandydatów do kierowania sędziami na różnych szczeblach. Dlaczego?
Trudno zliczyć, łatwiej się wstydzić
Trudno zliczyć członków różnych sędziowskich prezydiów, zarządów, komisji czy wydziałów, którzy na przestrzeni lat mieli postawione zarzuty korupcyjne, zostali prawomocnie skazani za korupcję lub prawomocnie przegrali inne procesy sądowe, w których ustalenia sądów, wyroki i uzasadnienia wyroków kompromitowały władze sędziowskie.
Trudno również zliczyć członków władz i różnych komórek sędziowskich, którzy zeznając na policji, w prokuraturze lub w sądzie – zeznając dla kolegi lub kolegów i w ramach obrony korzystnego dla siebie układu – mijali się z prawdą lub kłamali, a których zeznania sąd uznał za niewiarygodne.
Dlatego zarówno badanie przyczyn stanu sędziowania piłki nożnej w Polsce, jak i badanie przyczyn różnych patologii, najlepiej zaczynać od studiowania akt sądowych. Bardziej rzetelnych i wiernych podręczników historii polskiego sędziowania i organizacji sędziowskiej po prostu nie ma.
Jaka słabość, taki grzech. Nie dziwi nic
Na takiej glebie przez lata wyrosła nie tylko gigantyczna korupcja, ale też wyrosło i rozwinęło się wiele innych patologii. Z czasem za korupcję wzięły się organa ścigania, dzięki czemu zatrzymano i skazano ponad 600 osób ze środowiska piłkarskiego, w tym wielu sędziów, byłych sędziów i członków władz sędziowskich. Ale inne patologie rozwijały się bez przeszkód.
To paradoks, że za grzechy arbitrów złych i skorumpowanych, także tych prawomocnie później skazanych, często płacili arbitrzy dobrzy i uczciwi. Jak?
Sędziowie w Polsce od lat byli i są bezkarnie bici, opluwani, zastraszani, straszeni również groźbami karalnymi, znieważani, zniesławiani, do tego mienie sędziów było i jest niszczone. Wielu sędziów zrezygnowało z piłki nożnej właśnie dlatego, że mieli dość przemocy, dość płacenia za nieswoje grzechy, dość siania ostracyzmu wokół niepokornych układom rządzących, lub po prostu mieli dość, bo w ich wyobrażeniu nie tak to miało i powinno wyglądać.
Do tego wszystkiego sędziowie byli i są ofiarami dyskryminacji ze względu na płeć, wiek, pochodzenie, miejsce zamieszkania, pozycję zawodową, światopogląd… W piłce nożnej dyskryminacja jest powszechna.
I choćbyś nie wiem jak się starała, liczy się płeć
Nawet sędzia Ewa Augustyn – która regularnie sędziuje prestiżowe mecze UEFA, która ma bardzo dużą szansę pojechać na mistrzostwa Europy kobiet, a potem miałaby bardzo realną szansę na udział w mistrzostwach świata lub igrzyskach olimpijskich – nie ma zawodowego kontraktu sędziowskiego, choć taki kontrakt ma w Polsce wielu mężczyzn – zarówno sędziów, jak i sędziów asystentów – którzy nie mają żadnych szans na takie czy podobne sukcesy jak Augustyn. Kto przyznaje kontrakty? Mężczyźni.
Kobiety z różnych krajów sędziują w męskich mistrzostwach świata, męskiej Lidze Mistrzów, męskim turnieju olimpijskim, regularnie w takich męskich ligach jak francuska Ligue 1 czy włoska Serie A, ale w Polsce żadna kobieta nie może gwizdać w Ekstraklasie, I lidze, ani nawet II lidze. Kto o tym decyduje? Mężczyźni.
Nawet Anna Adamska, którą za sędziowanie w męskiej trzeciej lidze od lat chwalą mężczyźni – piłkarze, trenerzy i koledzy sędziowie – i która od lat zalicza wszystkie testy kondycyjne według męskich norm czasowych, i która uchodzi za najlepszą sędzię w męskim futbolu – nie może się doczekać szansy awansu. Kto o tym decyduje? Mężczyźni.
Wkrótce, dzięki wprowadzeniu parytetów w zarządach polskich związków sportowych, kobiety będą miały więcej do powiedzenia i decydowania również w sprawach dotyczących sędziujących kobiet.
I choćbyś nie wiem jak sędziował, liczy się wiek
Dyskryminacja zagraża nawet Szymonowi Marciniakowi. Nawet on, arbiter wybitny i najlepszy w historii polskiego futbolu, postać pokroju Pierluigiego Colliny i Howarda Webba, nawet jeśli utrzyma obecną formę, nie będzie mógł sędziować meczów Ekstraklasy, gdy będzie miał 51 lat. Tym bardziej nie mógłby wtedy – nawet gdyby bardzo chciał – sędziować meczów I, II czy chociaż III ligi. Dlaczego? Ponieważ ktoś w PZPN wymyślił i ktoś ustalił przepisy dyskryminujące sędziów z powodu wieku. Przepisy dyskryminują sędziów zarówno starszych, jak i młodszych.
To brzmi jak paradoks, ale dyskryminowanych z powodu wieku jest też wielu sędziów dużo młodszych od Marciniaka. Wielu arbitrów w całej Polsce słyszało, słyszy lub jeszcze usłyszy, że skoro mają na przykład 30, 35 czy 40 lat, to są już za starzy na awans na przykład do piątej, czwartej czy trzeciej ligi… Sędziów brakuje w Polsce między innymi dlatego, że władze sędziowskie dyskryminując sędziów i w ten sposób same zachęcają ich lub czasem zmuszają do rezygnacji.
Dyskryminacja szkodzi starszym i szkodzi młodszym
W USA, Japonii, Anglii, Holandii i innych krajach limity wiekowe już dawno zostały zniesione. W Niemczech były sędzia FIFA i UEFA Manuel Graefe wygrał z federacją DFB proces sądowy i odszkodowanie za to, że władze sędziowskie uniemożliwiły mu kontynuowanie kariery, gdy skończył 48 lat.
W angielskiej Premier League sędziuje Darren Cann, który skończył już 55 lat. Zalicza testy kondycyjne jak wszyscy, więc nikt mu w metrykę nie zagląda.
W Premier League zdarzały się już debiuty sędziów 50-letnich. To nie jest kierunek, w którym należy iść – to jest możliwość, którą trzeba sędziom zapewnić. Sędzia, który ma 45, 50 czy choćby właśnie 55 lat, może być lepszym sędzią i lepszym kandydatem do awansu niż ktoś młodszy.
Z drugiej strony w wielu krajach sędziowania można się uczyć mając 10-12 lat, najpóźniej mając 14 lat, a w Polsce dolna granica wieku dla kandydatów na kurs sędziowski od lat wynosi 17 lat albo co najmniej 16 lat. Jakimi sportowcami byliby Robert Lewandowski czy Iga Świątek, gdyby zaczęli trenować kilka lat później? Polscy sędziowie już na starcie są kilka lat opóźnieni w porównaniu do sędziów z innych krajów, którzy zaczynali się szkolić w wieku 10-14 lat.
A jeśli jesteś z Wielkopolski, z gwizdkiem nie masz szans
O dyskryminacji sędziów ze względu na pochodzenie, miejsce zamieszkania, światopogląd czy relacje towarzyskie również można byłoby napisać osobny obszerny artykuł.
W środowisku sędziowskim mało kto potrafi zrozumieć na przykład to, dlaczego od 13 lat, dokładnie od 26 listopada 2011 roku, w Ekstraklasie nie sędziował ani jeden sędzia główny z Poznania lub z Wielkopolski. To tak jakby w obsadzie Ligi Mistrzów UEFA przez 13 lat pomijała sędziów z Anglii, Francji, Hiszpanii, Niemiec lub Włoch. Niewyobrażalne.
Nowelizacja ustawy to przełom w walce z przemocą
Nowelizacja ustawy o sporcie, która w czwartek została przyjęta przez Sejm, niebawem trafi do Senatu, a wkrótce później ma zostać podpisana przez Prezydenta RP. Jeżeli nie zdarzy się jakieś opóźnienie, zacznie obowiązywać 1 stycznia 2025 roku albo wkrótce później. Co wtedy?
Po pierwsze zacznie obowiązywać prawo zapewniające sędziom sportowym znacznie lepszą niż dotychczas ochronę przed przemocą:
"Art. 38a. Sędzia sportowy, który wykonuje zadania związane z prowadzeniem współzawodnictwa sportowego organizowanego przez:
1) związek sportowy,
2) polski związek sportowy,
3) międzynarodową federację sportową działającą w sporcie olimpijskim lub paralimpijskim lub inną uznaną przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski albo ujętą w wykazie, o którym mowa w art. 11 ust. 2a, lub europejską federację sportową, będącą jej członkiem
– korzysta z ochrony przewidzianej dla funkcjonariusza publicznego na zasadach określonych w ustawie z dnia 6 czerwca 1997 r. – Kodeks karny.".
Dzięki takim zapisom w ustawie przemoc przeciwko sędziom będzie ścigana z urzędu bez względu na to, kto ją zgłosi. Dotychczas i do czasu wdrożenia nowego prawa sędzia, który jest ofiarą napaści, musi sam złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, sam napisać i złożyć pozew lub napisać i złożyć prywatny akt oskarżenia, ewentualnie sam musi ponosić koszty obsługi prawnej. Wsparcie ze strony władz związku sportowego zdarza się sporadycznie, znacznie częściej władze piłkarskie zniechęcają sędziów do ścigania przemocy.
Dzieje się tak dlatego, że sędziowie nie mają mandatów wyborczych, natomiast kluby mają, a sprawcami przemocy często są piłkarze, trenerzy, klubowi działacze lub kibice. Dla członków władz związku wybór, komu pomagać, jest prosty: temu, kto może ich wybrać.
Nowelizacja ustawy to szansa na koniec dyskryminacji sędziów
Dotychczas władze związków sportowych często były głuche na sygnały o dyskryminacji ich członków. Kolejne publikacje opisujące dyskryminację sędziów piłki nożnej ze względu na wiek czy płeć nie spowodowały żadnej odpowiedniej reakcji ze strony władz sędziowskich. Na szczęście zamiast nich zareagowało Ministerstwo Sportu i Turystyki.
Teraz kluby sportowe, związki sportowe, polskie związki sportowe i spółki zarządzające ligami zawodowymi będą zmuszone przyjąć standardy przeciwdziałania przemocy i dyskryminacji, w tym również przyjąć standardy dla ochrony małoletnich.
Wszystkie polskie związki sportowe i związki sportowe będą też zmuszone wyznaczyć pełnomocników do spraw przeciwdziałania przemocy i dyskryminacji w sporcie. Z kolei przy ministrze sportu i turystyki powołany zostanie rzecznik ochrony praw zawodników i innych osób uczestniczących we współzawodnictwie sportowym.
Nowelizacja ustawy o sporcie to wielka szansa dla sportowców, dla kobiet działających w sporcie i dla sędziów sportowych obojga płci. Polscy sędziowie sportowi jeszcze nigdy takiej szansy nie mieli. Wreszcie będą mogli przestać bać się przemocy, z czasem powinni przestać frustrować się dyskryminacją, przynajmniej tak powszechną jak dotychczas, i będą mogli zacząć skupiać się wyłącznie na sędziowaniu. Dzięki temu poziom sędziowania, zwłaszcza w sportach najbardziej dotychczas skażonych przemocą wobec sędziów i dyskryminacją sędziów, szybko powinien zacząć się poprawiać.
2 - 3
Hiszpania U21
2 - 1
Polska
1 - 1
Albania
2 - 0
Cypr
0 - 4
Austria
3 - 0
Andora
8 - 0
Malta
4 - 3
Walia
0 - 1
Norwegia
2 - 1
Gibraltar
19:00
Rumunia U21
19:00
Gruzja U21
19:00
Francja U21
13:00
KKS 1925 Kalisz
16:00
Dania U21
16:00
Świt Skolwin
19:00
Anglia U21
19:00
Holandia U21
19:00
Słowenia U21
16:00
Rumunia U21