| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Puszcza rozgrywa swój drugi sezon w PKO BP Ekstraklasie. Zespół z Niepołomic znajduje się w strefie spadkowej i czeka go trudna walka o utrzymanie. O sytuacji drużyny porozmawialiśmy z Tomaszem Tułaczem. – Wierzyliśmy, ze za udanymi transferami pójdą wyniki. Na razie rzeczywistość trochę to zweryfikowała – powiedział trener.
👉 Prezes klubu o Feio: scysji nie miała z nim tylko sprzątaczka
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Jak porównałby pan obecną sytuację drużyny do tego, co działo się na tym etapie w listopadzie ubiegłego roku?
Tomasz Tułacz: – Jest bardzo podobnie. Różnica polega na tym, że latem opuściło nas dwóch bardzo ważnych zawodników, którymi byli Kamil Zapolnik i Oliwier Zych, chociaż ostatnie okno transferowe w naszym wykonaniu oceniam pozytywnie. Ruchów kadrowych było sporo, wkomponowanie nowych graczy do drużyny okazało się dość trudne. Nasze plany skomplikowały też kontuzje. Siedem urazów w dwa miesiące to problem, z którym wcześniej się nie mierzyliśmy.
– Która strata okazuje się bardziej odczuwalna? Brak Zycha czy Zapolnika?
– Nie mam pretensji ani do naszych młodych bramkarzy, ani napastników. Zdarzają się im lepsze i gorsze momenty. Nie da się jednak ukryć, że Kamil był jedną z wiodących postaci, był kapitanem tego zespołu, a nasz styl gry był dostosowany także pod niego. Musimy szukać rozwiązań i stawiać na tych piłkarzy, którzy są w kadrze. Wierzę, że wspólnie jesteśmy w stanie wykreować liderów, którzy pomogą drużynie wydostać się z trudnej sytuacji.
– W zeszłym roku po listopadowej przerwie na spotkania reprezentacji zaliczyliście pozytywną serię wyników. Ta sytuacja powtórzy się również tym razem?
– Bardzo w to wierzymy. Zadanie jest trudne, ale w poprzednim sezonie było podobnie. Dobrze wykorzystaliśmy okres przerwy w rozgrywkach, pojechaliśmy na minizgrupowanie, trenowaliśmy dwa razy dziennie. Znajdujemy się w trudnym położeniu, ale wierzę, że jesteśmy w stanie sobie poradzić.
– W ostatnich dziesięciu meczach wygraliście tylko raz. Chyba trudno jest o pozytywne nastroje przy takich wynikach…
– Staramy się czerpać z doświadczenia z poprzedniego sezonu. Cały czas uczymy się i wyciągamy wnioski z nowych sytuacji. Rywale, którzy są w tej lidze dłużej, mają nad nami przewagę. Mierzymy się z teoretycznie mocniejszymi przeciwnikami. W żadnym spotkaniu nie stoimy jednak na straconej pozycji, za każdym razem wychodzimy na boisko z chęcią walki o zwycięstwo. Szkoda, że nie udało się iść za ciosem i po wygranej z Lechem osiągnąć kolejny dobry rezultat.
– Jak bolesna okazała się porażka ze Stalą Mielec?
– Dla nas było to duże rozczarowanie. Chcieliśmy wypaść zdecydowanie lepiej i zbliżyć się punktami do rywala. Niestety, wyszło tak jak wyszło i czasu nie cofniemy. Musimy skupiać się na tym, co przed nami.
– Szczególnie dotkliwa była chyba przegrana 0:6 z GKS-em Katowice. To był dla pana najtrudniejszy mecz, od kiedy pojawił się w Ekstraklasie z Puszczą?
– To był jeden z trudniejszych momentów w naszych występach na poziomie Ekstraklasy. Tym bardziej, że doszło do tego w meczu domowym. Potrafiliśmy się jednak z tego podnieść przechodząc do kolejnej fazy Pucharu Polski i wygrywając z Lechem Poznań.
– Przed tą kolejką wasza strata do pierwszego zespołu spoza strefy spadkowej wynosiła cztery punkty. To dużo czy mało?
– To niewiele, gdy spojrzymy na to, jak wiele spotkań pozostało nam do rozegrania. Nie skupiamy się na tym, chcemy po prostu zdobyć trzy punkty w najbliższym starciu, by zbliżyć się do rywali. Końcówka rundy jesiennej minionego sezonu pokazała nam, że można wyjść z problemów obronną ręką. Zrobimy wszystko, aby tak było i tym razem.
– Gdzie dostrzega pan największy problem zespołu?
– Na pewno w działaniach defensywnych w obronie pola karnego. Tracimy gole zbyt łatwo. Runda wiosenna i początek nowego sezonu pokazał, że robimy progres, ale niestety, później zaczęło wyglądać to znacznie gorzej. Musimy poprawić też punktowanie na wyjazdach.
– Dlaczego macie takie problemy w spotkaniach na boiskach przeciwników?
– Trzeba pamiętać o naszej sytuacji. Nie gramy na własnym stadionie, chociaż chwała władzom klubu za to, że mamy możliwość występowania na obiekcie Cracovii. Prawda jest jednak taka, że cały czas nie możemy korzystać z atutu swojego boiska. Słaba gra na wyjazdach wynika z braku doświadczenia. Latem sprowadziliśmy zawodników, którzy są już obyci z grą w Ekstraklasie, ale jak widać, ich wkomponowanie do zespołu zajmie jeszcze trochę czasu.
– Przed sezonem liczył pan na to, że jesienią osiągniecie więcej?
– Na pewno podchodziliśmy do nowych rozgrywek z dużym optymizmem. Wierzyliśmy, ze za udanymi transferami pójdą wyniki. Na razie rzeczywistość trochę to zweryfikowała. Drugi sezon dla beniaminka zawsze jest trudniejszy, bo rywale znają już jego możliwości. Cały czas myślimy jednak pozytywnie, a swoją wiarę opieramy w konsolidacji drużyny, determinacji i w dobrym nastawieniu do czekających nas wyzwań.
– Czego spodziewa się pan po swojej drużynie w meczu z Widzewem?
– Przede wszystkim liczę na dobry występ naszej drużyny. Chciałbym, żebyśmy pokazali ogromne zaangażowanie i pozytywną energię, a na koniec cieszyli się ze zwycięstwa.